Kolejne dni mijają, ile czasu upłynęło odkąd Alec po raz ostatni widział się z Magnusem? Tego nie był pewiem.
Codzienne życie zeszło na drugi plan, teraz dla chłopaka liczył się tylko ten jeden, tajemniczy mężczyzna. Każdy skrywał jakieś sekrety, ale ile on ich miał? Dwadzieścia czy dwa tysiące? Jak zwykle było więcej pytań niż odpowiedzi, Alec po mału przestawał sobie z tym radzić. Isabell i Jace zamartwiali się o niego, a Clary obarczała sie winą, że to przez nią poznał Magnus. Doprawdy, była niedorzeczna. Poza tym Alec jeszcze nie zapomniał o swoich uczuciach względem Jace'a.
-Alec, proszę wyjdź z pokoju.- Błagała go siostra od już blisko godziny.- Wyjdź, zjedz śniadanie... może się nawet umyjesz...?
Chłopak już nauczył się ignorować głosy dochodzące zza drzwi. Jednak nie był przygotowany na to, iż one całkowicie ucichną. Gdy to zauważył odrobinę się odprężył. W końcu mógł spokojnie zamknąć oczy i ponownie pozwolić by sen go spowił. Niestety tym razem jego odpoczynek przerwał Jace, z tą różnicą, że zrobił to nieco bardziej brutalnie. Wtargnął do pokoju i ściągnął z niego lekką kołdrę. Zdegustowany chłopak otworzył jedno oko i popatrzył na niego ze zniewagą.
-A co jeśli byłbym nagi?
-Alec, jesteśmy braćmi.- Jace wywrócił oczami.
-I co z tego?
-Martwię się o ciebie, zresztą Izzy i Clary również.
Skrzywił się nieco słysząc imię jego dziewczyny. Nie winił jej za to, że zabrała mu Jace'a, bo i tak nie miał u jego szans, byli braćmi, mimo że nie z krwi to i tak był dla niego kimś niezwykle bliskim. Nie mógłby tego zniszczyć. Jednak poczucie, że jest szczęśliwy z kimś innyn niż on nadal było nieco bolesne.
-Nigdzie nie idę, ale za to ty możesz wyjść z mojego pokoju. I najlepiej oddać mi kołdrę.
-Nie. -Zabrał ze sobą narzutę i wyszedł. Alec mógłby wziąć teraz koc i wrócić do spania, ale uznał, że może rzeczywiście nadszedł już czas by wyjść do ludzi.
Po pół godzinie był już gotowy. Gdy otworzył drzwi niemal przewrócił się o leżącą pod nimi kołdrę. Uśmiechnął się pod nosem i wrzucił ją z powrotem do środka .
Kiedy wszedł do kuchni, jego współlokatorzy nie kryli zdziwienia. Jedynie Jace nie odwrócił wzroku od swoich płatków.
-Dzięki- Powiedział Alec tonem przepełnionym ironią.
Spojrzał na swoją komórkę. Jedno nieodebrane połączenie od Magnusa. Zignorował to.
-Hej!- Zawołał głos za nim. Była to Clary z Simonem za sobą.
-Mama i Luke wyjeżdżają w ten weekend na farmę, i pomyślałam, że was zaproszę na jakieś fajne filmy.
-Myślałem, że będziemy sami...- Doskoczył do niej Jace, w odpowiedzi zarumieniła się, a on pocałował ją w skroń.
-O której mamy przyjść?- Zainteresowała się Isabell.
-Myślę, że na osiemnastą będzie okey. Wcześniej idziemy z Simonem do sklepu z komiksami i myślę, że po drodze zajdziemy do jakiegoś supermarketu i kupimy przekąski, więc nie musicie nic przynosić.
Jace wyszedł ciągnąc Clary za sobą cały czas nie puszczając jej ręki.
Simon odwrócił się do Isabell, posłał jej nieśmiałe spojrzenie, a ona odwdzięczyła mu się dość zadziornym.Czasami naprawdę wydawało mu się, iż to jego siostra odgrywała w tym związku rolę chłopaka; Simon był niezwykle delikatnym nastolatkiem.
Mimo wszystko ta niema wymiana zdań zniechęciła Aleca do kontynuowania śniadania. Postanowił się przejść do central parku, świeże powietrze zawsze działało kojąco na niego. Jednak pary spacerujące wokół niego wcale mu w tym nie pomagały.
W końcu zrezygnowany przysiadł na skale, osłoniętej od rzeczywistości.
"Kim ja jestem?"- Zadał sobie to pytanie w myślach.
Nagle ktoś bezszelestnie do niego podszedł i usiadł. Ich kolana się stykały. Przybysz oparł się na łokciach i patrzył z niemal fascynacją na Aleca.
-Co tutaj robisz, Magnus?- Odezwał się w końcu jako pierwszy.
-Chciałem cię tylko zobaczyć.
-Szpiegowałeś mnie? To podchodzi pod stalking. Mam się ciebie bać?
Magnus wydłubaszył oczy.
-W żadnym wypadku, Alexandrze.
Chłopak był lekko sfrustrowany zachowaniem jego znajomego. No właśnie. Tylko znajomego.
-Nie nazywaj mnie tak, rodzice używają tylko tego zwrotu, nie chcę z tobą rozmawiać i myśleć o nich.
-Masz jakieś problemy z nimi?
-Nie twój interes.- Wywrócił oczami, głównie po to, by zamaskować łzy.
Magnus podał mu parujący, tekturowy kubek z kawą w środku. Alec uniósł brwi, co mężczyzna skomentował jedynie wzruszeniem ramionami. Nie potrzebował więcej. W podzięce przytulił się do mężczyzny i zaciągnął łyka. Ciepło rozeszło się po jego ciele począwszy od gardła, aż po same koniuszki palców.
Magnus odgarnął zbłąkane grupki włosów z czoła chłopaka i je delikatnie ucałował. Alec poczuł się zezorientowany. To prawda, lubił Magnusa, ale czy był gotowy na pierwszy prawdziwy związek z... chłopakiem? Cóż wszystkiego trzeba spróbować. Uśmiechnął się nieśmiało.
***
Magnus znów nie spał. Ze snów budził się zdyszany i cały spocony, tylko że nigdy nie pamiętał co się w nich wydarzyło. Wciągnął na siebie jedwabne, fuksjowe spodnie i białą koszulę. Jako że dzisiaj miał w planach spotkać się z Alexandrem zmienił zdanie i jednak ubrał coś bardziej w jego stylu: czarne, obcisłe spodnie ze skóry, różową bluzę z białymi króliczkami oraz czarną, długą szatę. Podkreślił oczy i poatawił włosy. Wyglądał (jak zwykle według niego) wyśmienicie więc zostawił Prezesa Miau i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi. Wiedział gdzie był jego kotek, tym razem chodziło o Aleca, intuicja mu podpowiadała.
Gdy szedł przez miasto ludzie posyłali mu dziwne spojrzenia, do których już zdążył przywyknąć, a turyści, zazwyczaj z azji, robili mu masę zdjęć. Czy oni w Japonii nie nosili się podobnie? Był tam parę razy i wdzidział kilka ładniutkich lolit...
Magnusie! Idziesz do Aleca, nie myśl o takich rzeczach... przynajmniej na razie.- Skarcił się w myślach.
W końcu dotarł do najbardziej schowanego miejsca w central parku, jego Alexander jak zwykle siedział sam, z tą różnicą, że teraz na skałach.
Podszedł i usiadł koło niego jak najbliżej mógł.
-Co tutaj robisz, Magnus?- To go zabolało bardziej niż prawdopodobnie przypuszczał Alec, a może jednak on rzeczywiście go nie chciał?
Po chwili, Magnus wpadł na pomysł by wyczarować dwa gorące, czarne napoje. Zrobił to za plecami i podał jeden z nich chłopakowi. Wiedział, iż będzie zdziwiony, to było nieuniknione. Jednak kiedy go przytulił wszystko zamieniło się w gęstą mgłę. Objął go jedną ręką, a drugą odrzucił na bok jego niesforne włosy na bok i ucałował czyste jak łzę czoło. Poczuł drżenie pod dłońmi. A więc dotyk był dla niego obcy. Pociągnął go w górę i poszli w dół parkowej ścieżki.
Gdy zaczęło się ściemniać Alec'a komórka zabrzęczała. Odebrał sms'a i spochmurniał.
-Zapomniałem, że Clary dzisiaj zaprosiła mnie do siebie. Przykro mi, ale muszę już iść.
-A mi nie jest przykro.- Skomentował, a brwi chłopaka powędrowały w górę. -Też zostałem zaproszony.
Teraz jego mina wyrażała jak gdyby zakłopotanie, lecz próbowane ukryć.
-W takim razie możemy tam pójść razem.- Wymamrotał pod nosem. Czyżby się wstydził? Lecz czego, znajomości z niesamowicie przystojnym, wysokim czaronikiem Brooklyn'u? Magnus uśmiechnął się lekko, sam by chciał się z nim przyjaźnić gdyby nim nie był.
Dotarli na miejsce spóźnieni piętnaście minut. Gdy zapukali do mieszkania, Magnus szybko zmierzwił i potargał włosy chłopaka i odwrócił się do drzwi. Ten spojrzał na niego ze zgrywaną złością i już próbował wyksztusić "co ty zrobiłeś?", kiedy drzwi otworzyła drobna, ruda dziewczyna.
Widząc ich razem odrobinę się zaklopotała ale odsunęła się i wpuściła gości.
Wieczór minał pod znakiem wysyłania sobie różnych sygnałów wzrokowych, mniej więcej takich jakie Izzy i Simon wysyłali sobie jeszcze dzisiaj rano.
Pod koniec filmów grozy okazało się, że Jace zostaje dłużej by pomóc Clary "posprzątać" po seansie, a Isabell idzie razem z Simonem na wieczór poezji Erica, jego przyjaciela. Alec nie pochwalał tego, jednak siostra się uparła i wyszła z nim. W końcu i on i Magnus zwrócili się ku wyjściu.
-Tym razem cię odprowadzę.- Stwierdził Magnus idąc chodnikiem koło Aleca.
-To nie było pytanie.
-Faktycznie, to było stwierdzenie.
-I?
-Nie zamierzam cię pytać, bo wiem, że byś odmówił.
-Dobrze mnie znasz.- Rzekł ironicznie Alec.
-Chciałbym.
Po chwili ciszy Alec w końcu zabrał głos:
-Ok.
Magnus uśmiechnął się i poszedł za Alekiem.
-^-^-^-^-^-^-^-^-
Nawet nie macie pojęcia ile mnie kosztowało pisanie tego. Właśnie skonczyłam "Dary Anioła" i potrafię jak na razie jedynie rozpaczać. Jednak kiedy się wreszcie pozbieram, mam nadzieję zacząć "Diabelskie Maszyny". Moje serce krwawi.
</3
CZYTASZ
Please, Malec. ✔
FanfictionAlternatywna wersja poznania się Wysokiego Czarownika Brooklynu, z najprzystojniejszym Nocnym Łowcom. Enjoy!