002.

123 6 0
                                        

    Do pokoju weszła kobieta, a kiedy zobaczyła jeszcze śpiącą córkę przytuloną do Teda, swojego ukochanego misia, na jej usta wkradł się wielki uśmiech. Tak bardzo nie chciała budzić córki, ale dziś jest jej pierwszy dzień w nowej szkole i nie mogła go przegapić. Podeszła do córki na pacach aby nie narobić za dużego hałasu i nie budzić jej zbyt gwałtownie. Usiadła na skraju łóżka i pogłaskała ramię śpiącej blondynki. Pochyliła się nad nią i całując ją w czoło szepnęła 'wstajemy kochanie'. Alex mamrotała tylko coś pod nosem że jeszcze chwila, ale nie mogła zaspać. 'No wstawaj śpiąca królewno'powiedziała jej matka po raz kolejny do ucha dziewczyny i delikatnie ją trochę odkrywając. Dziewczyna spała w najlepsze, a to że matka zabierała jej kołdrę chyba w najmniejszym stopniu jej nie przeszkadzało. 'Jak szybko wstaniesz zrobię Ci moje słynne naleśniki z syropem klonowym'  - była pewna że to podziała. Nie myliła się. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i tak gwałtownie otworzyła oczy że już po chwili nie wytrzymała i musiała je z powrotem zamknąć chroniąc je przed ciepłymi promieniami słońca które zaglądało do jej pokoju przez odsłonięte okno. 'Ubieraj się' rzuciła kobieta wychodząc z pokoju.

      Naleśniki z własnym syropem klonowym który od zawsze przechowywały w piwnicy były najlepszym sposobem na przyjemne rozpoczęcie dnia. Jej matka robiła je bardzo rzadko, wręcz tylko na specjalne okazje jak urodziny albo jakieś święta. Dziś świętowały pierwszy dzień w szkole, oraz już od wczoraj jej powrót do domu. Dziewczyna z wielkim uśmiechem na ustach wygramoliła się z łóżka wkładając nogi w wygodne, pluszowe kapcie z wielkim tygryskiem. Kiedy tylko na nie spojrzała zaśmiała się sama do siebie nie dowierzając że jej mama kupiła jej właśnie takie. Nie była małym dzieckiem, ale mimo to cieszyła się kiedy tylko mogła założyć je na nogi.

      Ruszyła do łazienki, po drodze zahaczając o szafę. Dumając chwilę i szukając czegoś wyciągnęła po prostu czarne rurki, jakie miała w standardzie nosić, oraz koszulę khaki, która miała na ramionach poprzyszywane czarne pagony ze złotymi ćwiekami i koralikami. Z szuflady wyjęła czystą bieliznę oraz biustonosz w czarne kwiatuszki i kontynuowała swoją drogę do łazienki nucąc jakąś piosenkę. Łazienka nie była zbyt duża. Pod jedną ścianą stała umywalka, razem z toaletą, a pod drugą nie wielki prysznic. W kącie stał wielki kosz na brudne ubranie gdzie blondynka odłożyła swoją piżamę i weszła pod prysznic. Włączyła ciepły strumień wody, a łazienka już w drugiej sekundzie wypełniła się parą wodną. Ciepłe krople działały idealnie na jej skórę, odprężały i relaksowały. Włosy miała okryte foliowym czepkiem aby ich nie pomoczyć. Kiedy wyszła spod prysznica owinęła się ręcznikiem i rozpuściła włosy. Zabrała się za ścieranie wczorajszego makijażu, który był już lekko odgnieciony i rozmyty. Starła to wszystko wacikiem nasączonym mleczkiem do demakijażu o zapachu kokosowym. Wciągnęła unoszącą się woń kokosową do swoich nozdrzy i zmazywała oczy tak długo, póki nie były czyste i pozbawione nawet grama maskary z dnia wczorajszego. Następnie ubrała swoje rzeczy wyciągnięte z szafy, które odłożyła na toaletę i zabrała się na nowo za swoje oczy. Wpierw lekko przejechała powiekę eyelinerem, a następnie podkręciła dosyć mocno oczy czarną maskarą. Blushem do policzków, w kolorze delikatnego różu potraktowała swoje kości policzkowe a z szafki wyciągnęła perfum matki, który już od dawna miała w zwyczaju kupować. 'Nic się nie zmieniłaś mamo' - zaśmiała się w myśli, patrząc na stały skład kosmetyków swojej rodzicielki.

     -Alex ! - krzyknęła matka z dołu. Dziewczyna wszyła z łazienki kierując się prosto do kuchni, gdzie jej mama kończyła smażyć ostatniego naleśnika. Odłożyła je wszystkie na jeden okrągły talerz, tworząc nie małą kupkę.

      - Smacznego - kobieta polała naleśniki syropem klonowym i podała dziewczynie, która wygodnie zasiadła przy barze kuchennym.

      Kiedy tylko biały talerz, ze stosem naleśników polanych jej ulubionym syropem, pojawił się przed nią od razu zabrała się za jedzenie. Jak niektórzy mówią'jadła aż jej się uszy trzęsły'. Odkrawała kawałki, a już po chwili wędrowały do jej ust, które ledwo się zamykały od nadmiaru jedzenia w jej buzi. Kobieta stojąca przy blacie i przypatrująca się córce tylko śmiała się pod nosem widząc jak jej mała dziewczynka pożera wszystko jak mały dinozaur. Odłożyła od siebie talerz nie zostawiając na nim ani okruszka, ani kropelki tego pysznego syropu. Wylizany talerz do czysta. 'Dziękuję mamo' - pocałowała ją w policzek i szybko zniknęła do góry z powrotem zamykając się w łazience po to aby umyć zęby. Kiedy już to zrobiła, wzięła ze swojego pokoju torbę wczoraj uszykowaną. Ciężka czarna torebka ciążyła jej na ramieniu, po brzegi przepełniona książkami. Zbiegła po schodach na dół chcąc poprosić Allison o podwiezienie. Nawet nie musiała się jej pytać. Kobieta stała już w drzwiach, z torebką przerzuconą przez ramię i kluczykami obracanymi na palcu.

forever indestructible | jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz