004.

84 4 0
                                    

       Chłopak stał i mocno przyciskał drobne ciało blondynki do siebie. Drżała w jego ramionach z twarzą wciśniętą w jego obojczyk. Była przerażona ponieważ nadal to, kto ją w tej chwili przytulał było wielką zagadką. Trzęsła się delikatnie próbując wyrwać z objęć bruneta, który tak mocno ją ściskał. Uwolniła jedną dłoń i mocno uderzyła chłopaka w prawą łopatkę, na co ten gwałtownie zareagował i puścił ją odsuwając się trochę od niej. Lampa się wyczerpała, a na dworze było już strasznie ciemno. Dziewczyna nie rozpoznała bruneta, nadal nie wiedziała kto to jest. On, nadal nie mógł jej zobaczyć chociaż tak bardzo chciał ujrzeć jak bardzo się zmieniła od ich ostatniego spotkania. Wrócił do dziadków, wrócił tutaj, do swojego domu - bo się stęsknił. Tęsknił za swoją przyjaciółką, chociaż ona za nim niekoniecznie. Kiedy był tu w ciągu dwóch ostatnich lat z trzy razy, ona była 'u ciotki w Virginii' a on przyjeżdżał tylko po to aby się z nią zobaczyć. Prawie co drugi dzień śniła mu się, ta sama dziewięcioletnia dziewczynka, która za każdym razem bawiła się z nim zawsze uśmiechając się. Ciągle miał wyrzuty sumienia że nie powiedział jej ani słowa zanim nie wyjechał.     Dziewczyna stała wręcz zdezorientowana na środku domku, cała drżąc. Bała się kto to był i czego od niej chciał. Jej ręce drżały, a wzrok starał się ujrzeć coś w ciemności. Na próżno. Kiedy tylko usłyszała skrzypniecie podłogi bliżej siebie odsunęła się krok w tył i jeszcze jeden kiedy deski ponownie zaskrzypiały. Poczuła pod nogami zasuwkę, co oznaczało że właśnie stała na klapie, która robiła im za wejście do ich domku. Blondynka na oślep podniosła deskę i zeszła jak najszybciej z tego drzewa. Chłopak był zdziwiony zachowaniem dziewczyny, nie wiedział dlaczego ucieka. Kiedy zobaczył że jest już bezpiecznie na dole ruszył jej śladem, chcąc ją jeszcze dogonić. Zeskoczył z ostatnich trzesz szczebelków i pobiegł za oddalającą się dziewczyną. Gdyby nie to, że wiedział o domku na drzewie, dziewczyna z pewnością pomyślałaby że to jakiś złodziej lub pedofil. Szła szybkim krokiem cała drżąc, w kierunku ganku na którym świeciło się światło. 

    - Alex - usłyszała za sobą zbliżający się głos. Przyśpieszyła kroku bojąc się nieznajomego.

     Kiedy tylko doszła na ganek i miała zamiar zastukać do drzwi aby matka jej otworzyła, szorstka dłoń chwyciła jej nadgarstek i odwróciła w swoją stronę. Blondynka rozmasowała miejsce, w którym przed chwilą ściskała ją dłoń tego chłopaka. Nagły ścisk i delikatne wykręcenie skóry spowodowało podrażnienie niektórych blizna, przez co za szczypała ją delikatnie skóra. Podniosła swoje zielone oczy i spojrzała wpierw pod nogi. Widziała przed nosem ciemne, wysokie adidasy, ciemne rurki. Jechała wzrokiem coraz wyżej. Spodnie opuszczone na tyłku, wystający kawałek białych majtek, biała gładka koszulka, a na ramiona zarzucona dżinsowa kurtka z podwiniętymi rękawami. Jej wzrok sunął jeszcze wyżej chcąc zobaczyć więcej. Na szyii wisiał nieśmiertelnik, a kiedy przesunęła swoje oczy w górę ujrzała osobę, której najmniej się tutaj spodziewała. Przed nią stał chłopak o brązowych włosach, pięknych czekoladowych oczach, które się nigdy nie zmieniły.
     W tym czasie chłopak mierzył dziewczynę. Długie lekko falowane blond włosy, piękne zielone oczy, które wpatrywały się w niego z wielkim zdziwieniem. Był pewien że nie spodziewała się go tu, tak samo jak tego że strasznie wypiękniała. Zauważył że usta dziewczyny lekko się otworzyły w zdziwieniu, a na jego twarzy z tego powodu zagościł wielki uśmiech.

     - Justin? - tak strasznie się zmienił. Zamiast jego długiej kującej w oczygrzywki, jaką miał kiedy ostatni raz się widzieli, była teraz ładna, nie naganna, postawiona na żel do góry, z krótszymi bokami. Jego głos również zmienił swą barwę - był teraz głębszy i bardziej męski.  Wyprzystojniał dobrze o tym wiedziała. Widziała jego zdjęcia w telewizji, w internecie a nawet w Toronto na bilbordach się czasem pojawiał - Co ty tu robisz? - brunet był zdziwiony jej tonem. Szorstki, zaskoczony. Nie wiedział dlaczego, liczył raczej na przyjazne przywitanie ponieważ trochę więcej niż trzy lata się nie widzieli.              - Przyjechałem Was odwiedzić - lampka wisząc na ganku, idealnie oświetlała jedną stronę twarzy chłopaka, zaś druga była skąpana w cieniu. Mimo to widziała uśmiech na jego twarzy. Niestety na jej nie było można wyczytać tego samego.

forever indestructible | jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz