Tak... Szkoła... Według mnie to najdziwniejsza instytucja jaka może istnieć. Rozumiem nauczanie nas, żebyśmy nie byli idiotami i nie robili głupich rzeczy. To mogę jak najbardziej zrozumieć, ale oceny? Ciągłe kartkówki? Klasówki? Sprawdziany? Odpytania? Pytam się po co?! Ludzie jak nie chcą się uczyć, to nie będą i oceny tego nie zmienią. Wprowadzają tylko niepotrzebny stres w nasze życie. Jak byśmy nie mieli mało problemów. No właśnie, apropos problemów martwi mnie dzisiejsze zachowanie mamy. O co mogło jej chodzić?
-Eli! Hej!
-O cześć Gwenny!
-Idziesz ze mną na okienku do Fritca?
Frict to nasza ulubiona knajpka. Mają przepyszne cheesburgery i koktajle czekoladowe. Właściciel Fricta, Ben to trzydziestolatek o ciemnej karnacji. Zwykle jest dla nas życzliwy, ale miewa swoje humory.
-Hmmm.... W sumie czemu nie. A kto jeszcze idzie?
-Mamy stały skład.
Super, dawno nie widziałam moich przyjaciół. W zasadzie to jesteśmy nie rozłączni. Potrafimy się dogadać bez słów i zawsze jest zabawnie.
- To gdzie się spotykamy?
- Przed bramą.
Po angielskim razem z Gwenny ruszyłyśmy w stronę bramy. Opowiadała o dzisiejszym dniu, ja jednak byłam myślami zupełnie gdzie indziej.
U Fricta zajęliśmy stolik przy oknie. Jak zwykle w knajpce było tłoczno więc mieliśmy duże szczęście zauważając wolne miejsce. Mark, nasz szkolny sportowiec i Jesse, nasz naukowiec zawsze siadają obok siebie jednak nie mają wiele wspólnych tematów. Może prócz takiego samego humoru.
- Eli, co jest? Czemu nic nie mówisz?
- Po prostu zastanawiam się jak nadrobię zaległości.
- No właśnie, opowiadaj jak było?
- Nijak. Ciepło, dużo palm, plaż...
- I bikini!! - Zawołali chórem chłopcy. - A nasza Elizabeth na pewno była najpiękniejsza!
- Ile ciasteczek wyłapałaś z tłumu?
- A ile ciasteczek ciebie wyłapało?
- Mark nikt mnie nie wyłapał. A przystojniaków było baaardzo dużo.
- Następnym razem jadę z tobą! - zawołały dziewczyny. Mówiłam, że dogadujemy się praktycznie bez słów, a kiedy coś już mówimy to to samo i w tym samym czasie.
- Moge ci pomóc z matmą, fizyką i chemią.
- Ja z wf.
- Ja z angielskim i hiszpańskim.
- A ja z biologią.
- Jesteście tacy kochani!!
Dru, prześliczna blondyneczka ciągle się przyglądała Jesse'mu. Czyli jej nie przeszło... Trzeba będzie coś z tym zrobić, bo Jesse nic więcej prócz przyjaźni do niej nie czuje. Ona jednak do niego czuje i to dużo więcej. Biedna Dru.
- Trzeba ci znaleść chłopaka i to zaraz! - krzyknęłyśmy z Gwenny, gdy tylko się rozdzieliłyśmy z chłopcami.
- Ale ja nie chce i nie wiem o co ci chodzi.
- Widzę jak patrzysz na Jesse'go. Tak nie może być! Będziesz miała najwspanialszego, najzabawniejszego i najprzystojniejszego chłopaka jakiego zobaczymy.
- Dobra. Widzę, że będzie niezła zabawa.
CZYTASZ
BAD BOY vs. PRINCE
Novela Juvenil- dobra macie dziesięć minut. Potem tam wchodzimy. Rzuciłyśmy się do drzwi. Gwenny dopadła nożyczki z apteczki. Mery gaśnice a ja otworzyłam skrytkę i wyjęłam broń...