Koncert skończył się późnym wieczorem. Wracaliśmy całą paczką bo mieszkaliśmy w tej samej dzielnicy.
- widzieliście jak Scott zaczął się przystawiać do Sally? Dziewczyna go olewała jak mogła a ten nie rezygnował
- Gwenny ona ma teraz inny problem... - wszyscy zamilkli w oczekiwaniu na to co powiem - pod koniec imprezy, gdy był już ostro nawalony powiedział ze nie spocznie dopóki nie przeleci Prescot i ze wie gdzie mieszka... na jej miejscu nie spałabym dzisiaj w domu.
- to może dlatego tak bardzo jej zależało na nocowaniu u jednej z przydupasek...
W jednej krótkiej, podkreślam KRÓTKIEJ chwili zrobiło mi się szkoda Sally. Scott to chłopak z pierwszej klasy. Jest z tych co chcą mieć jakąś wiedzę ale są na to za głupi wiec uczą się całego podręcznika na pamięć. Do tego był obleśny.
- dobra skończmy temat bo szkoda mi śliny na Sally i Scotta.Ledwo weszłam do domu a już zaatakowała mnie mama.
- gdzie ty byłaś?! I co to za strój?!!
No tak zapomniałam powiedzieć jej o koncercie... musze zacząć to sobie notować. Mama jakoś inaczej wygląda... tylko nie wiem co zmieniła. Może to te...
- Elizabeth! Czy raczysz odpowiedzieć na moje pytania?!
No tak zapomniałam.
- w szkole był koncert. Gwenny pożyczyła mu sukienkę i umalowała...Kurcze wczoraj przez ta kłótnie z mamą nie spytałam jej o co tak się martwiła rano. Dała mi szlaban bo nic jej nie powiedziałam o koncercie.
W szkole każdy mówi o Sally i Scott'e. O koncercie z reszta też a zwłaszcza dziewczyny. Ja jak zwykle jestem na uboczu. Nigdy na to nie narzekałam ale jestem ciekawa jak to jest być na tapecie. Wszyscy o tobie rozmawiają wszyscy się na ciebie patrzą. Hm. To chyba jednak nie dla mnie. A gdyby tak...
- upss sorka. Nic ci nie jest?
Chwila co się stało... a no tak.
- oczywiście ze jest! Wylądowałam twarzą na parkingu!!
Do tego wypinając tyłek... BOŻE dlaczego ja...
W tym momencie podniosłam wzrok i zobaczyłam go. To ten chłopak... ten wokalista...
O mamuniu te oczy...
- naprawdę przepraszam... ale nadal jesteś piękna wiec może mi wybaczysz? - spojrzał na mnie oczami smutnego szczeniaczka i wydął dolną wagę (ale za to jaką!) Spokojnie Beth nie pokazuj ze ci na nim zależy bo się zbłaźbisz.
- nie wykręcaj się teraz komplementami. To bolało.
Dobrze Beth! Niech błaga o rękę... to jest litość.
- mogę to jakoś ci wynagrodzić?
- a co proponujesz?
- imprezę. Pójdziesz ze mną?
- jasne czemu nie.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Nie wierzę!!!
-a gdzie się tak spieszyłaś?
-ja...? - no jasne ze ja a kto niby...-do biblioteki po...no...ten...no - te przeklęte oczy - książkę od... biologii - a nagrodę w konkursie krasomówczym otrzymuje... Elizabeth! Och dziękuję. Jestem taka zaskoczona...
- akurat też tam szedłem. Może będę cię eskortował żeby nikt więcej cie nie stratował hm?
-yyy... jasne.
Podszedł do mnie bliżej, tak że dzieliło nas zaledwie kilkanaście centymetrów, a ja bardzo chciałam zmniejszyć ten dystans do zera. Zaczęłam się zastanawiać czy widać jak moje serce obija się o żebra. To byłoby ciekawe zjawisko. Zobaczyłam jego błysk w oku, hipnotyzujacy aczkolwiek niebezpieczny. Co ja gadam! On cały jest zarówno hipnotyzujacy i niebezpieczny! Podszedł bliżej i wziął ode mnie książki które wciąż przyciskałam do piersi.
- to też potrzymam.
Na bank chciał mnie tylko macnąć a nie pomóc. Taki chłopak na pewno myśli tylko o seksie i pewnie mu go nie brakuje... skup się! Idziesz z mega ciachem do biblioteki... olać bibliotekę idziesz z nim na imprezę a nie rozmawiacie!
Ni stąd ni zowąd zaczęliśmy ze sobą rozmawiać jak starzy znajomi. Dziwne.
- zauważyłem cie na koncercie
Ja ciebie tez bratku. Nawet nie wiesz jak bardzo...
CZYTASZ
BAD BOY vs. PRINCE
Novela Juvenil- dobra macie dziesięć minut. Potem tam wchodzimy. Rzuciłyśmy się do drzwi. Gwenny dopadła nożyczki z apteczki. Mery gaśnice a ja otworzyłam skrytkę i wyjęłam broń...