12. Nic nie leczy ran lepiej niż całus

1.8K 220 8
                                    

Musiał mieć wątpliwości wypisane na twarzy, skoro Alice tylko po zerknięciu w jego stronę parsknęła wesołym śmiechem.

- Naprawdę nie umiem jeździć - wyjaśnił Liam, zawiązując sznurowadła w łyżwach i wpatrując się w nie przez krótką chwilę, jakby rozważał, czy jest w stanie w ogóle w nich ustać. Ford ponownie uśmiechnęła się szeroko, bez żadnych problemów pokonując dzielącą ją od mężczyzny odległość i podając mu dłoń do pomocy.

- To łatwiejsze, niż się wydaje. Chwila moment i załapiesz - obiecała, kiedy skorzystał z jej ręki i podniósł się, natychmiast chwiejąc na boki. Nie wyglądał na specjalnie przekonanego tymi słowami, więc nim zdołał się rozmyślić, pociągnęła go w stronę wejścia na lód, zagadując.

Nie podejrzewał, że tak to się skończy. Nie mógł też uwierzyć, że wszystko przebiega zupełnie naturalnie i bez planu, bo Louis rzadko towarzyszył mu bez przyczyny w drodze do kawiarni - tym razem uparł się jak małe dziecko, tupiąc nogami i grymasząc. Co prawda zarzekał się, że ma ochotę po prostu podokuczać Niallowi i wyrywać tę śliczną gąskę zza lady, ale Payne szczerze wątpił, by były to jedyne motywy przyjaciela. On ewidentnie coś knuł, i, co gorsza, irlandzki współpracownik Alice najwyraźniej mu w tym pomagał.

Przyglądając się zarumienionej od zimna twarzy Ford, jej błyszczącym z entuzjazmu oczom i rozciągniętym w uśmiechu ustom, momentalnie odepchnął od siebie wszystkie myśli o najlepszym przyjacielu. Louis musiał zadowolić się miejscem na skraju świadomości Liama.

- Kiedy ostatni raz tu byłaś? - spytał Payne, odrywając ręce od barierki i próbując przejechać kawałek w stronę kobiety. Bardzo szybko okazało się, że zmysłu równowagi to on zdecydowanie nie wygrał na loterii, więc ponownie przykleił się do brzegu lodowiska, starając się opanować rozjeżdżające na boki nogi.

- Dawno, zbyt dawno! - odparła Alice, zataczając w miejscu zgrabne kółeczko i rozkładając ręce, by zgiąć się w pół w odpowiedzi na oklaski Liama. Chwilę później ponownie wyciągnęła do niego dłoń, kiwając głową w stronę samego środka pomieszczenia. - No chodź, inaczej się nie nauczysz.

Jasne, łatwiej było powiedzieć, niż zrobić. Liam nie był przyzwyczajony do wygibasów i harców na lodzie, nawet na rolkach nie zdarzyło mu się jeździć, toteż nie poruszał się z jakąś wielką gracją. Raczej sunął mozolnie przed siebie, pozwalając się wyprzedzać każdemu przedszkolakowi w okolicy. Tymczasem Alice śmigała, kręciła się i wykonywała małe piruety, co chwilę mijając go i popychając lekko, aż spanikowany omal nie władował się w barierki. W końcu i tak zatrzymał się przy nich, obejmując je kurczowo jakby poluzowanie uścisku miało skończyć się dla niego bolesną wywrotką.

- Kto cię nauczył... tego? - Zatoczył ręką w powietrzu bliżej niesprecyzowany kształt, mając na myśli te jej bajecznie wymyślne figury i obroty. Alice wyhamowała obok niego, opierając się plecami o ściankę i wypuszczając z ust powietrze, które zakłębiło się w postaci niewielkiego obłoczka pary.

- Ryan - odparła cicho. Zdążył samemu sobie strzelić w kolano w myślach za ten nietakt, kiedy podniosła na niego wzrok, kręcąc lekko głową w odpowiedzi na nieme przeprosiny. - W porządku, już trochę się z tym oswoiłam.

Nie zamierzał jej naciskać, zmuszać do wyznań i pogawędek; lodowisko nie nadawało się zresztą na poważne rozmowy, kiedy zewsząd dochodziły ich wesołe śmiechy i odgłosy ciał uderzających z hukiem o lód. Niewiele myśląc, Liam oderwał się od barierek i pociągnął za sobą Alice, usiłując rozpędzić się na łyżwach. Zerknął przez ramię, szczerząc się do niej szeroko, a ona na moment zrównała z nim tempo, nie puszczając jednakże jego dłoni.

Halo, Pan z radia? || l.p || 1 cz. || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz