19. Którego słowa w "spadaj na szczaw" nie zrozumiałeś?

1.4K 179 8
                                    

Skonana po niekończących się przesłuchaniach policji, Alice w końcu wróciła do mieszkania. Już w progu poczęła ściągać z siebie czarną sukienkę, którą miała na sobie na "tylko kolacji" z Liam'em. Nigdy nie sądziła, że sprawy tak się potoczą. Liczyła raczej na to, że odstawi ją pod drzwi, że zakończą wieczór długim buziakiem na dowidzenia. Tak, taką właśnie miała nadzieję. Liam sprawiał, że Alice robiło się cieplej na sercu. Nawet jeśli starała się udawać, że wcale o nim nie myśli, to najnormalniej w świecie nie potrafiła i każda nawet najmniejsza drobnostka przypominała jej o jego szerokim uśmiechu, policzkach zarumienionych od mroźnego nowojorskiego powietrza i włosach zmierzwionych po ściągnięciu wełnianej czapki. 

Teraz jednak zamiast rozpamiętywać ten idealny (do pewnego momentu) wieczór, jej myśli zajęte były kawiarnią. Mieszkanie, bez Marnie, dziadka i Żelazka było tak ciche, że aż dzwoniło jej w uszach. Kilkukrotnie łapała za telefon chcąc się upewnić, że u bliskich wszystko w porządku, ale natychmiast odkładała go na szafkę nocną decydując, że jest za późno i że nie chce nikogo obudzić. Sama również złapała za poduszkę i pluszowego misia, którego Marnie zostawiła na jej łóżku i zwinęła się w kulkę mając nadzieję, że uda się jej zasnąć. Przed oczami miała jednak tylko i wyłącznie twarz Dustina. Była przekonana, że to jego sprawka, chociaż nie tak przedstawiła sprawę na policji. 

Bała się bo nie wiedziała co jeszcze może mu do głowy strzelić, dlatego też powiedziała, że musiało to być zwarcie, a zarówno Liam jak i Louis przesadzali z mszczącym się Jeffersonem. Wszędzie leżały przecież lampki świąteczne i taka sytuacja musiała mieć wielkie prawdopodobieństwo. Z takim zeznaniem, może i odrobinę złudnie, ale Alice czuła się bezpieczniej. Łudziła się, że jeśli nie sprzeda Dustina, to ten nie będzie miał powodów do mszczenia się. Wiedziała jak dobrze ustawiony jest na mieście, jak dobrymi prawnikami się otacza, nie było szans, żeby cokolwiek można było mu udowodnić, tym bardziej, że monitoring z ulicy nic nie mówił, a odcisków z kawiarni były setki. Mimo tego, że wydawało się jej że podjęła dobrą decyzję, to w swoim mieszkaniu nie czuła się nawet odrobinę bezpiecznie. Chociaż drzwi zamknięte były na cztery spusty przekonana była, że kilka razy usłyszała dźwięk opadającej klamki. Mogła zanocować w kawalerce Niall'a albo... mogła iść do Liam'a. 

Przewracając się z jednego boku na drugi, spędziła na materacu dobre pół godziny, ostatecznie zrywając się na równe nogi i ruszając do szafy. Po tym jak narzuciła na piżamy jakiś cieplejszy sweter i wciągnęła stare różowe adidasy, które pamiętały jeszcze chyba czasy liceum, złapała za klucze i zeszła na dół. Obejmując się ramionami, tak jakby miało ją to uchronić przed mroźnym powietrzem, zerwała z drzwi wejściowych policyjną taśmę i weszła do środka, chcąc oszacować wyrządzone szkody. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła, że zniszczeniu uległa jedynie witryna, nad którą przez długie godziny, wycinając gwiazdki z wycinanki i przyklejając watę do parapetu, pracowała Marnie i dziadek. Do tego dochodziły znajdujące się przy oknie dwa krzesełka i stolik. Z tego co dowiedziała się od Nialla, z ogniem szybko sobie poradzono. Gdyby jednak Bee nie zostawiła w kawiarni szalika, nie wiadomo, czy Alice miałaby, po randce z Liamem, do czego wracać, bo spłonąć mógł przecież cały budynek. 

Łapiąc za czarny worek i zmiotkę Ford zaczęła pozbywać się nagromadzonej sadzy i tego co pozostawił po sobie ogień, a czego do końca nie strawił. Zła karma ciągnęła się za nią ostatnio jak zmora i Alice wydawało się, że to pasmo nieszczęść nigdy się nie skończy. O wiele się nie pomyliła, bo zaledwie po kilkunastu minutach, poświęconych na sprzątaniu całego tego bałaganu, skrzypnęły drzwi wejściowe. Kobieta automatycznie ujęła w dłoń kij od szczotki, przybrała pozycję zawodowego pałkarza i czekała aż struga światła padnie na tajemniczego osobnika. Nie upłynęło jednak wiele czasu, kiedy wiedziała już kto pojawił się w kawiarni. 

Halo, Pan z radia? || l.p || 1 cz. || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz