Rozdział 1 - Tkacz

292 23 1
                                    

Rozdział 1 - Tkacz

Poległ.

Czuł to w słodkiej woni konających róż, fascynująco niedoskonałej fakturze jej palców, kojącej melodii, iluzji bezpieczeństwa. Jedwab pod karkiem był niemal namacalny, tak samo prawdziwy jak dłoń, którą wyciągnął przed siebie i przyjrzał się jej z niesmakiem.

To było przytłaczające, boleśnie przytłaczające, ale wiedział to, odkąd znalazł się tutaj, kiedy świadomie wpadł w pułapkę jej głosu. Była oszałamiająco piękną katastrofą. 

Seijuurou przymknął oczy i  zapadł się w znajomym materiale. Cichy dźwięk rozpieszczał go, tańczących płomieni muskał noc szkarłatnymi iskrami. Gwiazdy lśniły tysiącami refleksów, srebrzysty księżyc przeglądał się w mętnym zwierciadle jeziora, ale to nie dorównywało zniewalającemu urokowi jej głosu, dotyku, uśmiechu.

Dłużej.

Zbyt mało.

Palce kobiety nakreślały rozmaite wzory na jego twarzy o ostrych rysach, słodka pustka ogarnęła jego umysł i w tym momencie tylko to się liczyło. Zapomniał o upokarzającej porażce z samym sobą i przez kilka zbawiennych chwil rzeczywiście nie istniała. Niedozwolony raj uzależniał go, a on po prostu potrzebował.

Pragnienie wyniszczało go od wewnątrz, zabijało pieczołowicie i mozolnie, rozkoszując się jego agonią, na którą nie było lekarstwa. Już zobaczył jej zgubne efekty, irracjonalne pragnienia i infantylną samotność gdzieś na końcu paradoksu.

Seijuurou Yahiro Akashi przegrywał. Ale tym razem nie był sam.

Czerwone kosmyki włosów matki drażniły jego policzek. Nie przerywała. Doskonale wiedziała, że właśnie teraz zawładnęła zakazana, prymitywna słabość.

Nienawidził jej, nienawidził braku i pogłębiającej się pustki, snującej się po domu, dosięgającej go nieustannie, zaciskającej palce na na gardle. Już z nią nie walczył. Teraz jedynie zapominał.

Zatrzymała się, wyczuwając jego napięte mięśnie, i napotkała stalowe spojrzenie bezsilnych, różnobarwnych oczu, które napastliwie pochłaniały każdy cal jej skóry.

- Śnij, Seijuurou. Jeszcze nie.

- Wystarczy.

Gigantyczny pokój rozświetlał jedynie blask księżyca, wkradający się przez nikłe szpary między ciężkimi zasłonami ze zmatowiałej tafty, która poruszała się pod wpływem niespodziewanie chłodnych podrygów czerwcowego powietrza.

Akashi Seijuurou uznał, że dzisiejszej nocy już nie zaśnie i wyswobodził się z pościeli, skanując wzrokiem niezmienny obraz pomieszczenia. Poirytowany ruszył do biurka oraz uchylił wypełnioną chaosem szufladę, psującą wyobrażenie idealnego ładu w głównej rezydencji prezesa Akashi Company. Po sekundach namysłu wydobył z niej niknący w dłoniach kluczyk i opuścił pokój.

Odgłos miarowych kroków został całkowicie wchłonięty przez wykładzinę w centrum zasnutego mrokiem korytarza. Przed właściwymi drzwiami zamajaczyły pozłacane ramy znanego obrazu, chociaż oboje za nim nie przepadali.

[WZNOWIONE] AKASHI: Urojone SłońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz