'~o~O~o~'
O Kagamim można było powiedzieć wiele, ale z pewnością nie to, że jest uległy.
Bywał naiwny, głupkowaty, arogancki i doskonale zdawał sobie sprawę z własnych przywar, z tego, że nie potrafi się wpasować, że bywa huraganem na ceremonii herbaty i ludzie częściej niż rzadziej miewają go dość - właśnie dlatego nie rozumiał, dlaczego opieka nad bombą zegarową przypadła jemu.
To Kuroko zdecydował, że ta, jak ją zwał, znajda zostaje u niego, i Kagami pomyślał, że ostatnio jest bardziej spięty, stanowczy niż zazwyczaj. Fakt, mieszkał sam i przestrzeń była całkiem spora, ale to jeszcze nie jest dostateczny powód, aby samozwańczą kuzynkę Akashiego trzymać pod swoim dachem.
Rozmawiał o tym ostatnio z Tatusuyą, który był święcie przekonany, że dziewczyna musi być na coś chora i dla jej własnego bezpieczeństwa lepiej spełniać jej prośby niż działać przeciwko niej i obdzwaniać przytułki.
Nie miała tych przerażających oczu i przez większość czasu była raczej nieobecna i wycofana, i chyba to przeszkadzałoby mu bardziej niż nachalność. Jadła niewiele, wychodziła z pokoju jeszcze mniej, a nie mówiła prawie wcale, chyba że wliczyć wypada monosylaby. Taiga myślał, że w Kuroko musiał obudzić się jakiś typ instynktu macierzyńskiego, bo ostatniego dnia przesiedział z nią kilka godzin i stanął na głowie, żeby zorganizować jej jakieś czyste ubrania i podstawowe przedmioty. Jemu wydawała się ufać bardziej niż Himuro, który nieudolnie próbował się z nią spoufalić.
Taiga przyłożył dłoń do zamkniętych drzwi. Odchrząknął.
- Za dziesięć minut przychodzą po nas chłopaki. Przygotuj się czy coś.
Klamka opadła i stanęła przed nim mała, mała Amaya.
- Tak.
Była pewnie z pół metra niższa od niego i zastanawiał się, czy Akashi mają w genach karłowatość. Warkocz wystający z czarnego kaptura jako jedyny odznaczał się na jej całej, rozmytej postaci.
Znowu odchrząknął. To było kuriozalne.
- Jak będą samochodem, to zejdzie nam z pół godziny przy tym ruchu, minimum. Chcesz coś zjeść przed?
Skoro nie miała w zwyczaju odpowiadać, skinęła tylko głową i w Kagamim już się gotowało, ale zacisnął pięści i usiedli w kuchni. Postawił przed nią ciastka, wzięła jedno i od niechcenia obracała w rękach.
-Więc, ten - zawahał się po dłuższej chwili milczenia, z parującą kawą w rękach. Drugi kubek postawił przed dziewczyną, ale nie była zainteresowana. - Jesteś stąd?
Tak naprawdę nie spodziewał się odpowiedzi, zaskoczyła go.
- Nie Japonia.
- A co?
Zdziwił się, że mówi, nie chciał jej spłoszyć, więc spróbował jeszcze.
- Ja jestem z USA. Moja rodzina pochodzi stąd, ale wychowałem się w Ameryce.
Zatrzymała ciastko i wlepiła w niego uważne wyłupiaste oczy. Jak zwierzyna, ale przynajmniej nie ma różnokolorowych, pomyślał Kagami, wspominając zdjęcie Akashiego na okładce jakiejś gazety.
CZYTASZ
[WZNOWIONE] AKASHI: Urojone Słońce
FanfictionZlecenie morderstwa Akashiego Seijuurou zmusza młodą zbójczynię, Amayę, do ucieczki od wojennego chaosu XXIV i podróży w przeszłość. Tymczasem międzynarodowa sieć szpiegów stara się zapobiec globalnemu kataklizmowi, który ma zburzyć odwieczne praw...