I. Początek

2K 132 33
                                    





Moje życie nigdy nie należało do najłatwiejszych. Nigdy jednak też nie miałam nikomu za złe tego, jak się ono potoczyło. To co przeżyłam należy do mnie, a przeszłości nie można zmienić. Z tą właśnie myślą budzę się każdego dnia i po prostu żyje dalej. I przy okazji staram się pogodzić ze świadomością, że będę to czynić przez długie wieki, a może i tysiąclecia. Dopóki nie skończy się ten niedoskonały świat, dotąd nie skończy się mój żywot, albowiem jestem nieśmiertelna...

***

26 lipca

Późny wieczór

Ulicami spokojnego Kirigakure szła nieśpiesznie czerwono włosa kunoichi. Ubrana w podróżny płaszcz i słomiany sakkat nie wzbudzała niczyich podejrzeń. Nikt nawet nie raczył pomyśleć o tym, kim była, lub dokąd zmierzała. Nikogo nie obchodziło, czemu właściwie szła w deszczu, zamiast schronić się jak inni w swoim domu.

A ona szła, nie przejmując się mijającymi ją ludźmi. Całą jej uwagę pochłaniała misja, którą musiała wypełnić na czas. Kierowała się właśnie ku zachodniej części wioski, gdzie swoją działalność rozwijały dzielnice Shakai no yohaku, czyli całego marginesu społecznego. Pod ciemnym płaszczem ściskała małe zawiniątko, starożytny naszyjnik, który ukradła dzisiaj rano pewnemu bogatemu kupcowi, a który miała przekazać swojemu klientowi.

Spojrzała niecierpliwie na zegarek na swojej ręce i cicho zaklęła. Przyśpieszyła nieznacznie kroku i rozejrzała się dyskretnie. Z pozoru łatwa misja, niosła za sobą ogromne ryzyko. Na kosztowną biżuterie czyhało wielu innych łowców, a ona sama była nader łakomym kąskiem dla tutejszych płatnych morderców i łowców głów.

Musiała się pośpieszyć.

W końcu stanęła przed potężną, łukowatą bramą. Wejściem do dzielnicy czarnego rynku. Na wietrze powiewały przymocowane do niej czarne flagi z dwoma skrzyżowanymi katanami. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem i przekroczyła granice półświatku.

Wraz z pierwszym krokiem, zwróciła na siebie uwagę wszystkich kręcących się po niedużym placu. W Shakai no yohaku ludzie byli o wiele bardziej podejrzliwi i nieustannie mieli oczy i uszy szeroko otwarte. Byli to ludzie, którzy mieli na sumieniu niejedno niewinne życie i na każdym kroku musieli walczyć o swoje własne. Byli tu wszyscy, którzy wzgardzili światem i którymi wzgardził świat. Czerwono włosa należała do obu tych grup jednocześnie. Pasowała tu bardziej niż ktokolwiek inny.

Nim zdążyła przejść choćby dwa metry, drogę zastąpiło jej dwóch rosłych mężczyzn. Oboje ubrani byli w identyczne granatowe płaszcze, a na ramionach umocowane mieli czarne opaski ze znakiem białej wrony.

– Zgubiłaś się kochana? – zagadnął ją jeden, obrzucając jednocześnie uważnym spojrzeniem. Jego wzrok padł w pierwszej kolejności na jej prawe ramię, jakby spodziewał się zobaczyć na nim podobną opaskę. Gdy się takowej nie doszukał, niby od niechcenia oparł rękę na rękojeści swojej katany, a jego towarzysz zrobił to samo.

– Jesteśmy ze...

– Stowarzyszenia Białej Wrony. Wiem o tym – odpowiedziała czerwono włosa bez zająknięcia i sięgnęła do kieszeni swojego płaszcza.

– Przekażcie Atasuke, że Misesu Eiriasu go pozdrawia. – Z tymi słowami wyciągnęła czarną opaskę i uniosła ją na wysokość oczu, tak, by mężczyźni mogli bez przeszkód zobaczyć wyszytego na niej białego kolibra. Następnie, nie zważając na zaskoczenie jakie wywołały jej słowa, schowała opaskę z powrotem do kieszeni i wyminęła ich dwójkę.

– Misesu Eiriasu... – Mężczyzna z niedowierzaniem obejrzał się i utkwił wzrok w plecach legendarnej łowczyni, która pomimo swego młodego wieku już teraz uważana była za jedną z najlepszych w swoim fachu.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now