ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY TRZECI
PRZESŁUCHANIE
7 grudnia
Godziny popołudniowe
Amegakure
Madara siedział za biurkiem Peina, obracając w palcach asa pik i spoglądając zamyślony w jakiś nieokreślony punkt. Dzisiaj, z samego rana, blisko trzy tysięczna armia opuściła Wioskę Ukrytego Deszczu i pomaszerowała wprost w objęcia śmierci, naprzeciw swoim własnym rodakom. A wraz z nimi wybrali się Kisame, cała Hebi, a także Hidan i Kakuzu, którzy wrócili do organizacji w środku nocy, zaledwie kilka godzin wcześniej. Sasori i Deidara już od nieco ponad doby towarzyszyli Peinowi i Konan, a Zetsu od kilkunastu dni stanowił całkiem odrębny byt, tworząc z siebie wielotysięczną siłę pod czujnym okiem Obito; także na tę chwilę w wielkiej górze przebywały obecnie tylko trzy osoby.
Madara, Itachi, oraz Sakura.
Z czego ta ostatnia cały czas przebywała w mini szpitalu, zajmując się badaniami i jakimiś dzikimi eksperymentami zleconymi przez Akasunę. A Itachi...
Zdecydowane pukanie do drzwi wyrwało niespodziewanie Madarę z rozmyślań, na co ten zmrużył nieznacznie oczy.
– Wejść – rozkazał, doskonale wiedząc, kim był jego gość. A wiedział, bo sam go tu zaprosił.
Drzwi otworzyły się i do środka wszedł spokojnie Itachi. Ubrany w czarne spodnie i ciemnoszarą koszulkę wyglądał tak zwyczajnie, jak tylko się dało. Co i tak nie zmieniało faktu, że Madara jak zwykle nie mógł oprzeć się wrażeniu, że widzi właśnie kogoś wybitnie utalentowanego i ponad wszelką miarę wyjątkowego. Itachi, pomimo choroby, miał w sobie jakąś nieopisaną siłę, która ostatnimi czasy zdawała się przybierać na intensywności. I tylko sam zainteresowany wiedział, że przyczyną tego stanu był nie kto inny, jak Sasuke. Sasuke, którego Itachi mógł teraz bezkarnie widywać na każdym posiłku, siedzieć obok niego i chłonąć jego obecność każdym ze zmysłów.
No może jednak nie każdym.
– Kazałeś mi przyjść. – Itachi przeszedł na środek pomieszczenia i przystając, przymknął również oczy. Jego wzrok pogarszał się z dnia na dzień i obecnie wszystko już widział za solidną mgłą, co dodatkowo obciążało jego oczy, gdy próbował cokolwiek zobaczyć.
– Ta cała Haruno – zaczął na to równie spokojnie Madara, obracając w dłoniach kartę. – jest dobrym medykiem?
– Wyjątkowo dobrym – przytaknął Itachi bez większych emocji. – Przewyższa swoimi umiejętności niejednego ze znanych mi medicalninów.
– Jest na tyle dobra, by wykonać przeszczep oczu? – spytał wobec tego Madara, a Itachi zmarszczył nieznacznie brwi, unosząc jednocześnie powieki.
– Słucham?
– Przeszczep oczu. – Madara po raz kolejny obrócił kartę. – Wykonała przeszczep nerek i płuca, ale czy byłaby w stanie zrobić przeszczep oczu?
– Podejrzewam, że nie miałaby z tym większych trudności – odparł na to wolno Itachi, zastanawiając się, do czego dążył mężczyzna. – Ale dlaczego– urwał gwałtownie, gdy przyszła mu nagle do głowy wyjątkowo głupia myśl.
– Ty chyba nie– zaczął ponownie, ale umilkł pod uważnym spojrzeniem Madary. Najstarszy Uchiha podniósł się tymczasem ze swojego miejsca i obszedł powoli biurko.
YOU ARE READING
[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zero
FanficCzasami wystarczy tylko jedna osoba, by odmienić losy całego świata. Pytanie tylko, czy na dobre? Suiren Uzumaki, domniemana kuzynka Naruto, jako dziecko porwana i wychowana przez Orochimaru. Poddana nieludzkim eksperymentom, zdobywa moc o jakiej...