XXIII. Pojedynek

574 59 7
                                    


- Kisame. Będziesz z nim walczył - zadecydował, a Hoshigaki uśmiechnął się szeroko na jego słowa. W jego małych, rekinich oczach błysnęło coś brutalnego.


***


Suiren odetchnęła niekontrolowanie, nie wierząc w swoje własne szczęście. Podziękowała jednocześnie w duchu drogiej Fumiko, dzięki której opanowała żywioł wody. To dawało jej szanse na choć trochę wyrównany pojedynek z Hoshigakim. Choć oczywiście i tak zamierzała oszukiwać.

- Gdzie mamy walczyć? - Jeśli Suiren wierzyła, że Pein pozwoli jej wejść na teren kryjówki, by skorzystać z jednej z sal treningowych, to się grubo przeliczyła. Na jej pytanie Lider wygiął jedynie usta w ironicznym wyrazie i zniknął, wraz z pozostałymi członkami. W podziemnej jaskini został tylko Kisame, który posłał jej nieodgadniony uśmiech.

- No to co? - Suiren pochyliła się nieznacznie do przodu. - Zatańczymy?



Nie czekając na jego reakcję, puściła się biegiem do przodu, dobywając jednocześnie swoich dwóch wakizashi, które aktualnie miała przymocowane u pasa. Jednak, mimo że jako mężczyzna była jeszcze szybsza niż normalnie, to gdy dotarła do niebieskiego, ten czekał już na nią z Samenhadą w pogotowiu. Z wręcz dziecinną łatwością sparował jej atak i odepchnął do tyłu z niezwykłą siłą. Suiren sapnęła cicho, szorując butami po skalnej nawierzchni.

- Silny - przebiegło jej mimowolnie przez myśl i uśmiechnęła się szeroko. Szkarłatne spojrzenie Kasaia zalśniło niezdrowo.

Ponowiła atak, mocniej i szybciej, i tym razem to Kisame sapnął lekko zaskoczony, gdy nogi się pod nim ugięły i musiał wzmocnić nacisk. Starli się w podobnych, milczących atakach jeszcze kilka razy, zupełnie jakby sprawdzali swoje własne umiejętności.

Suiren szybko jednak znudziła taka wymiana ciosów i odskakując nieco do tyłu, schowała swoje wakizashi. Kisame, w mgnieniu oka domyślając się, że chce przerzucić się teraz na ninjutsu, wystartował do niej jak z procy.

Nieco zaskoczona musiała więc uskoczyć gwałtownie do góry, unikając w ten sposób coraz bardziej rozochoconej Samenhady.

- Nieźle. - Kisame uśmiechnął się do niej, ukazując rząd ostrych, rekinich zębów i wyprowadził kolejny atak.

- Całkiem - skwitowała to krótko i opadając na ziemie, złożyła potrzebne pieczęci.

- Suiton: Mizurappa! - Z jej ust trysnął wąski strumień kryształowo niebieskiej wody pod niebywale wysokim ciśnieniem. Kisame w ostatniej chwili go uniknął, a w ścianie, w którą trafiła technika, wyrył się głęboki lej.

- Oi, naprawdę całkiem całkiem - mruknął cicho Kisame, oglądając się mimowolnie na zniszczenia. - W dodatku nie ma tu żadnego źródła wody.

- Nieee śpimy panie rybowaty. - Suiren przegięła się w bok, wyginając usta w szalonym uśmiechu. Twarz Kasaia nabrała przy tym tak drapieżnego wyglądu, że Kisame poczuł jak krew się w nim burzy z podniecenia.

- A co powiesz na to? Suiton: Suiben! - W dłoni Suiren śmignął wodny bat, który w mgnieniu oka pognał w stronę Kisame.

- No wiesz. Jeszcze się okaże, że będę musiał zacząć walczyć na poważnie.

Przez kilka sekund po prostu unikał bata, ale wystarczyła dosłownie chwila nieuwagi, by wodny bicz okręcił się wokół jego prawej ręki i wygiął ją nienaturalnie. Syknął cicho z bólu, gdy Samenhada wyślizgnęła się z jego uścisku, a Suiren pochwyciła ją w swoje ręce.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now