IV. Niesprawiedliwość

1.1K 107 28
                                    


*

Suiren osunęła się bezwładnie na Sasoriego. Czerwono włosy, zszokowany, przez kilka długich sekund starał się pojąć, co tu właściwie zaszło. Zdając sobie jednak w końcu sprawę, że przeżył, a zielonooka umarła, wypuścił ze świstem powietrze. Pamiętając jak prędko ocknęła się poprzednim razem, tak szybko jak to było tylko możliwe, wyciągnął jej dłoń z cylindra i wstał z ziemi, zrzucając z siebie jej bezwładne ciało.

- Suiren-san! - Chiyo klęcząca koło nieprzytomnej Sakury, poderwała się teraz na równe nogi. Zmierzyła swojego wnuka przenikliwym spojrzeniem, ale bała się odezwać lub cokolwiek zrobić. Skorpion obrzucił ją na to krótkim spojrzeniem i otworzył już nawet usta, by coś powiedzieć, ale Uzumaki poruszyła się niespodziewanie. Nie czekając na nic, mężczyzna złożył kilkanaście pieczęci.

- Do zobaczenia babuniu. Jeszcze się spotkamy. - Obiecał srogim tonem i w następnej sekundzie zniknął w kłębie szarego, gryzącego dymu. Mimo rozkazu Peina, by zlikwidować wroga, nie zamierzał zostać na polu walki ani jednej chwili dłużej. Wystarczy, że ta ruda dziewucha tak go nastraszyła.


*


Suiren zadławiła się własną krwią, gdy tylko odzyskawszy przytomność, nabrała łapczywie powietrza. Przeturlała się na brzuch i z charkotem zaczęła wypluwać karminową ciecz. Cała szyja paliła ją żywym ogniem, a krwi w ustach wciąż przybywało. Dwudziestolatka ponownie się zadławiła. Łzy stanęły jej w oczach, gdy targnęły nią torsje.

- Spokojnie Suiren-san, powoli! - Chiyo dopadła do niej i pomogła jej usiąść. Następnie przyłożyła ręce do jej gardła, a wokół nich zamajaczyła seledynowa chakra uzdrawiająca.

- Co prawda w leczeniu nie jestem zbyt dobra, ale powinno pomóc - mruknęła cicho, ale Suiren zaczęła machać gwałtownie rękoma i dodatkowo wypluwać kolejne porcje krwi.

- Zzara-a-az m-miinie-e-e – czerwono włosa rozkaszlała się gwałtownie. Dopiero po kilku ciężkich minutach wszystko w końcu ustało. Uzumaki osunęła się wyczerpana na twardą ziemie, oddychając głęboko zbawczym tlenem.

- Co się właściwie... - Chiyo posłała kunoichi zdumione spojrzenie. Coraz bardziej ją zaskakiwała.

- Za wcześnie się ocknęłam. - Suiren widząc wzrok staruszki postanowiła wyjaśnić jej całą sytuacje. Dawno już zdała sobie sprawę, że Sasori uciekł.

- Zwykle podczas mojej "nieświadomości", którą sama nazywam zapomnieniem, wszystkie moje rany są leczone tak, że po wybudzeniu jestem w pełni sił. Jednak przy złamanych kościach potrzebuje więcej czasu na powrót do normy. Teraz, wyczerpana po wcześniejszym Powrocie przebudziłam się wcześniej niż trzeba było. Krtań nie zdążyła się prawidłowo zrosnąć. - Suiren uniosła głowę i przejeżdżając ręką po szyi, zapatrzyła się w skalny sufit jaskini. Gdzieś za sobą wyczuwała silną chakre Naruto, ale nie zamierzała w żaden sposób reagować. Chciała, by porywczy blondyn sam uratował Gaare. Nie chciała mu w tym przeszkadzać i skupiać na sobie całej uwagi, zwłaszcza, że jej własny przeciwnik uciekł, zabijając ją aż dwa razy. Uświadamiając to sobie, zmarszczyła niezadowolona brwi i zaklęła szpetnie na głos.


*


- KATSU! - wrzasnął Deidara i w tej samej chwili eksplodował. Kakashi zareagował zupełnie instynktownie. Złapał Naruto za kołnierz jego bluzy i odciągnął go gwałtownie do tyłu, wyciągając poza zasięg samobójczego wybuchu blond włosego piromana.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now