POV. Jeff.
Gdy doczytałem SMS' a jak najszybciej wybiegłem z domu i ruszyłem w stronę lasu. Biegnąc między drzewami zauważyłem postać. Podszedłem do niej od tyłu i zasłoniłem jej oczy moimi dłońmi.-Od tyłu mnie bierzesz?- usłyszałem głos mojej małej psychopatki.
-Od tyłu i przodu, bo mogę- wyszczerzyłem się filuternie.
W mgnieniu oka odwróciła się do mnie i wtulila się w mój tors. Była o głowę ode mnie niższa, jej ciemno brązowe włosy pachniały cytryną. Ujołem jej twarz w dłonie i spojrzałem w jej piwne oczy, które idealnie pasowały do jej bladej cery.
-Propozycja nadal aktualna?
-Oczywiście misiu- uśmiechnęła się szeroko, a jej malinowe usta ułożyły się w psychicznym uśmiechu.
Chwyciłem jej rękę i pobiegłem z powrotem w stronę miasta. Szliśmy ulicą i zauważyłem idącego E.Jacka.
-Już się pobawiłeś z tą dziewczyną?- spytałem się zdziwiony zauważając, że na jego bluzie był brak nowych śladów krwi.
-Tak... Tak- powiedział rozkojarzony.
-Idziemy do tego żółtego- zapytała wskazując palcem na dom.
-Oczywiście- uśmiechnąłem się poszerzając moje rozcięte policzki.
Zaczęliśmy od pierwszego piętra, na szczęście okno było uchylone. Stanęliśmy jak najciszej na dywanie w pokoju i zacząłem się rozglądać za naszą nową ofiarą. W pokoju były trzy dziewczyny.
-Może je potorturujemy, a rodziców na szybko dźgniemy?- zapytałem szeptem.
-Dobry pomysł- mruknęła z charakterystycznym dla niej psychicznym tonem.
Wyszliśmy z pokoju nastolatek i zaczęliśmy szukać innych domowników. Na szczęście oprócz nich byli tylko rodzice. Wparowaliśmy szybkim ruchcem do ich sypialni. Wyciągneliśmy swoje kochane noże. Szybkim ruchem wbiłem nóż w klatkę piersiową mężczyzny, słysząc jego ostatni dech. Podobnie postapiła moja dziewczyna tyle, że ona jeszcze rozcieła sporą szparę wzdłuż mostka. Włożyła rękę do otworu i zaczęła czegoś szukać.
-Mam!- krzyknęła szczęśliwa i wyciągnęła serce kobiety.
Weszła na łóżko i na ścianie zaczęła mazać krwią: "Ciii... Go to sleep!"
-Pięknie ci ten napis wyszedł. A teraz chodźmy się zabawić na serio.
Wróciliśmy do pokoju gdzie były dziewczyny. Najpierw zamkneliśmy okno i dzwi, a także zabraliśmy komórki nastolatek. Zapaliłem światło, a moja dziewczyna zaczęła budzić te nieszcześnice.
-Co się dzieje?- krzyknęła jedna z dziewczyn.
-Zupełnie nic- powiedziała spokojnym tonem Veronica (bo tak nazywa się moja dziewczyna). Podeszła do jedniej i powaliła ją na ziemię. Tamta była tak sparaliżowana strachem, że nie mogła się ruszyć. Widząc tą sytuację wybuchłem psychopatycznym śmiechem i ruszyłem w stronę drugiej dziewczyny. Pociągnąłem ją za włosy i rzuciłem w kąt niczym szmacianą lalkę. Przykucnąłem obok płaczącej dziewczyny, przejechałem ostrzem noża po jej policzku tworząc pierwszą część "wiecznego uśmiechu".
-Proszę oszczędź mnie- mówiła przez łzy.
-Ciiii... Zaraz pójdziesz spać...- mówiąc to skończyłem zabawę z jej twarzą.
Nie wydawała mi się zbyt ciekawa, więc postanowiłem jedynie trochę ją okaleczyć, a potem wbić mój kochany nóż i zakończyć jej męczarnie. Odkryłem jej brzuch i zacząłem jeździć nożem robiąc dziesiątki długich ran z których saczyła się krew. Cały czas towarzyszył mi jej krzyk. W końcu zrobiłam jedno głębsze nacięcie na środku i otworzyłem jej brzuch ukazując wnętrzności. Dopiero teraz spostrzegłem, że dziewczyna jest już nie przytomna. Szybko rozrzuciłem jej wnętrzności wokół niej i wyjąłam jeszcze bijące serce. Odciąłem od niego tętnice sprawiając, że dziewczyna umarła. Mimo tego, że zemdlała była bardzo wytrzymała. Spostrzegłem, że moja dziewczyna bawi się w najlepsze. Nastolatka miała podcinane wszystkie kończyny, mimo że już nie żyła Veronica nadal bawiła się jej wnętrznościami. Nie zapomnijmy, że była jeszcze trzecia dziewczyna która wszystko widziała i teraz cała trzęsła się z przerażenia. Wywołało to u mnie kolejną falę niepochamowanego śmiechu.
-Jak ci się podobają twoje przyjaciółki?- zapytałem podchodząc do niej wraz z Veronicą.
-K...k... Kim jesteście?- mówiła dławiąc się łzami.
-Twoim największym koszmarem!- tym razem to moja dziewczyna wybuchła psychicznym śmiechem.
Zaczęliśmy we dwoje swoją "zabawę". Ja naciąłem z lewej strony "wieczny uśmiech", a moja dziewczyna z prawej. Nastolatka krzyczała w niebogłosy i próbowała się wyrwać sprawiając sobie jeszcze większy ból, a nam jeszcze więcej zabawy. Veronica zaczęła rozcinac jej brzuch. Ukazały nam się jelita dziewczyny które pochwyciłem i zacząłem wyjmować. Krzyczała jeszcze głośniej z bólu i zaczęła powoli odpływać, lecz ja tak dobrze się bawiłem, że nie mogłem pozwolić aby to tak szybko się skończyło. Wyjąłem strzykawkę z adrenaliną i wbilem dziewczynie w rękę. Natychmiast powróciła do nas w pełni świadoma. Moja dziewczyna zaczęła ciąć jej ręce setkami dużych, a także małych nacięć. Dziewczyna już od krzyków staciła głos. Gdy skończyłem z jelitami zabrałem się za wycinanie organów. Z każdą chwilą nastolatka miała coraz mniej sił i krwi. Wreszcie moja ukochana chwyciła jej serce i wyrwała. Młoda dziewczyna umarła...
Ruszyliśmy w stronę okna, lecz usłyszeliśmy syreny policyjne. Szybko chwyciłem rękę Veronici i wyskoczyłem przez okno. Lekko stanąłem na ziemi trzymając moją dziewczynę na rękach. Biegłem przez las nie zważając na gałęzie które raniły moją twarz. Veronicka chowała twarz w moim torsie. Po piętnastu minutach stanąłem przed starą chatą która z zewnątrz wydawała się nie nadająca się do mieszkania, lecz w środku była już zupełnie inna.
***
Więc 800 słów na początek. Ta książka jest tak jakby testem, czy nadaje się do pisania tego typu książek. Rozdziały będą się pojawiać w każdą niedzielę. Chyba, że wena się zbuntuje, ale narazie jest miła i ze mną współpracuje. Więc do następnego =^.^=
CZYTASZ
Bezoki Jack
FanfictionTrochę śmierci, trochę miłości, trochę szaleństwa. Dziewczyna i psychopatyczny morderca. To się uda? Więc parę słów ode mnie. Historia pisania jest z perspektyw różnych bohaterów. Trochę moich i z creepypasty. Więc mogę życzyć tylko miłego czytani...