~POV. Toby~
Otworzyłem składzik na miotły i wziąłem jedną. Miałem już wychodzić, ale zobaczyłem Offendermana siedzącego na ziemi i PRZYTULAJĄCEGO nową proxy. Byli w ubraniach... To znaczy, że albo jeszcze nie zdążył, lub coś się dziwnego tu dzieje.
-Ja wam nie przeszkadzam....- wycofałem się szybko i uciekłem do kuchni.
~POV. Offenderman~
Głupi Toby trzasnął drzwiami i prawie zbudził śpiącą Alex. Głaskałam po głowie tą małą kruszynkę. Spała tak słodko. Podniosłem się z nią na rękach i poszedłem do jej pokoju. Ułożyłem się wygodnie i położyłem ją na moimi torsie. Wtuliła się słodko a ja z bananem na twarzy czuwałem nad jej snem.
~POV. Jack~
Zacząłem panikować nie na żarty. Gdzie ona może być? No myśl Jack, myśl! Wbiegłem do łazienki i zamarłem. Monica leżała na ziemi i miała pocięte nadgarstki, w ręku trzymała zakrwawiony nóż. Przez chwilę stałem niczym słup soli... Rzuciłem się biegiem do czarnych drzwi od gabinetu Slendermana.
-S..S...Slender!- wyjąkałem przerażony.
-Słucham?- usłyszałam spokojny głos w mojej głowie.
Podszedłem do niego i chwyciłem jego rękę. Biegłem jak poparzony do pokoju Monicy. Slenderman, gdy ją ujrzał nie zadawając pytań zabrał ją i zniknął. Opadłem bezsilne na jej łóżku.
~POV. Jeff~
Coś ostatnio nie daje mi spokoju... Czuje się obserwowany, ale nikogo znaleźć nie mogę. Ciekawe czy inni też tak mają...? Szedłem spokojnie do willi. To uczucie... Wzrok spoczywający na nich plecach...
-Wyłaź stamtąd! Do cholery jasnej! Wiem, że tu jesteś!- wydarłem się sfrustrowany na cały głos.
Bloga cisza tego lasu czasem dobija... Przyspieszyłem kroku. Dalej to samo... Zaraz się wkurwie! A nie... Już to zrobiłem!
~POV. Masky~
Szedłem sobie spokojnie, gdy do mych uszu dobiegł głos Jeff'a. Najwyraźniej agenci są blisko...
Tak. Ścigają nas już jakiś czas. Muszę jak najszybciej powiadomić Papę, lecz najpier bezpiecznie odprowadzę Jeff'a do willi. Przyda się również, aby Veronica tam była. Niedługo Slender na pewno będzie urządzał przeprowadzkę. W końcu dba o bezpieczeństwo wszystkich...
~POV. Alex~
Obudziłam się i pierwsze co ujrzałam to był...śpiący?... Offenderman... Chciałam wstać, ale jego silne mnie powstrzymały.
-Kurczę- powiedziałam cicho.
Nie to, że mi nie było wygodnie, czy coś.... No, ale jednak trochę się dziwnie czułam.
~POV. Jack~
Siedziałem przy łóżku Monicy i gładziłem jej dłoń. Slenderman powiedział, że nic jej nie będzie. Tylko straciła dużo krwi. Tak... Tylko tyle... Jestem wściekły na siebie, że ją wtedy wypuściłem z pokoju. Ja zabije tego Helena... Jak on mógł jej coś takiego powiedzieć?
~POV. Slenderman~
Razem z prox'ymi siedzieliśmy w moim gabinecie i rozmawialiśmy o planie walki z agentami. Najlepszym rozwiązaniem będzie się przenieść. Choć i tak wielu zabijemy, zrobimy napad na ich bazę. Zniszczyły dane o nas. To powinno starczyć... Nie byliśmy w tyle z informacjami. Nie tylko oni nas obserwują, ale i my ich. Znamy dobrze ich bazę. Niedługo zaatakujemy...
~POV. Toby~
Zamiatałem korytarz po spotkaniu z Papą. Nie ciekawie się sprawy obróciły... No mówi się trudno. Polubiłem to miejsce a tu teraz musimy się przeprowadzić. Szkoda. Poszedłem na dwór wyrzucić śmieci. Zauważyłem jednego. Nie wiem, czy oni myślą, że ich nie widzimy, czy raczej udają idiotów...
~POV. Wolfie~
Siedziałam na łóżku a na nogach miałam szkicownik. Z racji, że jestem proxy to wiedziałam co się dzieje. Nie sądzę, że reszta nie wie. Lub przynajmniej się nie domyśla, że coś jest nie tak. Wyjrzałam przez okno. Znów widziałam ten czarny garnitur. To zaczyna być denerwujące...
***
Dziś krócej #-# Wybaczycie? Powoli zbliżamy się do końca książki! Cieszcie się? XD
CZYTASZ
Bezoki Jack
FanfictionTrochę śmierci, trochę miłości, trochę szaleństwa. Dziewczyna i psychopatyczny morderca. To się uda? Więc parę słów ode mnie. Historia pisania jest z perspektyw różnych bohaterów. Trochę moich i z creepypasty. Więc mogę życzyć tylko miłego czytani...