X.

634 58 11
                                    


W kuchni był Ticci Toby i robił gofry. Jak zwykle, ale to szczegół.

-Toby? Dasz gofra?- zacząłem błagalnym tonem.

-Nie.

Jak zwykle skąpy. Za gofry potrafi zabić. Pamiętam jak raz Jeff zabrał mu jednego, tak wściekł, że z tym swoim toporkiem gonił go po całej willi. Gdyby nie Slender to zapewne Jeff'a nie było z nami dziś.

-Jack? Przecież i tak ty jesz tylko nerki. Nic innego ci przez gardło nie przejdzie- usłyszałem głos Clocky.

Czy ona zawsze jest obok niego? Czy tylko ja mam takie szczęście? Rzecz biorąc to nie przepadamy za sobą, ale gdy jest z Tobym to lubi mi dokuczać. Tak jestem takim biednym Jackiem któremu dokuczają.

-To pewnie dla tej nowej. Widziałem wczoraj jak się z nią w pokoju zamykał- Toby zaczął żartować.

-Ja nic nie słyszałam. Więc, albo potrafią to robić bardzo cicho, albo Jack jest słaby w te klocki.

Nie wybuchnę, nie wybuchnę. Jestem spokojny. Nie zabije ich. Nie dostanę opieprzu od Slendera. Podszedłem bez słowa do lodówki i zacząłem robić sobie tosty z nerkami. Tak znowu tosty, ale ja lubię akurat tak jeść. Nerki są wtedy takie chrupkie. Mniam.... Gdy zrobiłem sobie sześć tostów zacząłem robić tyle samo dla Monicy, tyle że bez nerek, a normalne. Słyszałem jeszcze parę komentarzy, ale je olałem. Wziąłem talerze i ruszyłem do Monicy.

~POV. Monica~

Dość szybko się rozpakowałam. Swoją drogą myślałam, że zajmie mi to dłużej. Teraz czas coś zjeść. Już prawie trzynasta, a ja cały czas biegam bez śniadania. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Jack z talerzami, na których były tosty.

-Już się rozpakowałaś?

-Tak. A co?

-Myślałem, że zajmie ci to dłużej.

-Ja swoją drogą też tak sądziłam.

-My tu gadu, gadu a nam tosty stygną!

-Jack.... Nie musiałeś. Kuchni przecież bym nie spaliła.

- Nie wiem. Choć i tak twoje umiejętności kucharskie są dużo wyższe niż u Bena.

Chłopak to mówiąc usiadł obok mnie i podał mi talerz. Zdjął swoją maskę, widziałam jego uśmiechniętą twarz. Więc co będę marudzić? Tosty jedzone na ziemi są przecież najlepsze! Wzięłam jeden talerz i zaczęłam jeść. Co dziwne tost był....słodki? Ale przyznam jedno, był cholernie pyszny.

-Jack?- zaczęłam mówić z pełną buzią- Co ty dałeś do tych tostów? Są cholernie dobre.

Jack ugryzł swój i spojrzał na mnie ze zdumieniem. Odłożył talerz.

-Wiesz... Przypadkiem podałem ci moje tosty.

-Jak to twoje? Co w nich jest?!

-Eeee... Nerki?

Uśmiechnął się do mnie niewinnie. Kij z tym, że to ludzkie narządy. Mi smakują! Czy to oznacza, że jestem kanibalem? Zjadłam resztę tosta bez słowa. Jack patrzył teraz na mnie ze zdziwieniem.

-Smaczne?

-Co dziwne to tak. Są smaczne....

-Chcesz resztę?

-Nie, nie trzeba. Zjem te które przygotowałeś dla mnie.

Zamieniłam talerze i jadłam normalne tosty. Tak szczerze to gdy pomyślę, że to ludzkie narządy, to wcale mnie nie mdli. Chłopak zjadł swoje, wstał i zabrał ode mnie talerz.

-Przedstawisz mnie reszcie?

~POV. Jeff~

Szedłem wraz z Veronicą do willi. Wiecznie w domu siedzieć nie będziemy przecież.

Otworzyłem drzwi dla mojej dziewczyny. Gdy weszliśmy do środka zauważyłem, że w salonie jest jakieś zebranie. Chyba trafiliśmy na dobry moment, na odwiedziny.

-Witam! Co się tu dzieje?- zaczęła Vera.

-Jack kogoś nam przedstawia- usłyszeliśmy głos Sally.

-Pewnie tą dziewczynę z którą jakiś czas temu zamknął się w pokoju- rozpoczął Offenderman i zbliżył się do dziewczyny.

-Odsuń się ode mnie zboku- warknęła Veronica.

Swoją drogą jeśli on mówi prawdę to Jack zdążył już poszaleć. Nawet ja najpier przedstawiłem moją psychopatkę reszcie a potem, no wiecie. Jak widać ten nerkożerca idzie swoją drogą. Offenderman odsunął się od mojej Verci i podszedł bliżej swoich braci.

-Dobra uwaga wszyscy!- rozpoczął Jack- To jest nowa creepasta Monica- szepnął dziewczynie coś na ucho- Więc po kolei: to jest Offenderman, Splendorman, Nederman i Slenderman- wskazywał na nich po kolei dłonią- tam jest Ticci Toby, Masky, Hoodie, Bloody Painter, Nina i Jane the Killer. W dali stoją tam Jeff the Killer, Veronica i Sally. Z tamtej strony Laughing Jack i Jill. Gdzie Ben? Pewnie przed kompem jak zwykle.... Wracając tam jeszcze jest Clockword. To chyba wszyscy co są w tej chwili w willi.

Dziewczyna pokiwala głową, teraz gdy się jej przyjrzałem zauważyłem, ze to ta osoba którą wcześniej narysował Jack. Tak wiem trochę to spóźnione spostrzeżenie, ale nie przyglądałem się jej specjalnie.

~POV. Monica~

Super stoję na środku razem z Jackiem i wszyscy się na mnie gapią. Myślałam, że to będzie wyglądać jakoś inaczej. Nie lubię być w centrum uwagi....

Po chwili wszyscy rozeszli się w swoje strony.

***

Witam z kolejnym rozdziałem. Mam pytanie do was ^^ czy chcielibyście coś w stylu, że zadajecie pytania dotyczace bohaterów, dawać zadania itp. Ja na koniec rozdziałów będę na nie odpowiadała itd.

Bezoki JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz