01. Słodkości ze szczyptą ostrości.

2.6K 28 3
                                    

One step closer jest moją próbą rozerwania pępowiny z fanfickami, a obiecałam przyjaciółce, że się tego podejmę, więc vuala. Mam nadzieję, że nikt nie uśnie z nudów podczas czytania.

Przyglądała się swoim paznokciom, od których miejscami odchodził bordowy lakier, jakby były one jedyną rzeczą, która potrafiła ją w tym momencie zainteresować, kiedy autobus stał w korku na rogu dwóch ulic. Tych, przez które, za czasów liceum, zawsze spóźniała się na pierwszą lekcję. To wszystko wydawało jej się odległe, jakby zaginęło w czasoprzestrzeni. Tymczasem światła na skrzyżowaniu prosperowały w ten sam sposób, co niegdyś. Dwa auta zdąrzyły przejechać, a sygnalizacja już była czerwona. Normalnie pewnie by jej to przeszkadzało, ale w danej chwili miała to w nosie. Nie spieszyło się jej za nadto. Właściwie nawet przez kilka pierwszych minut rozważała wysiadkę i zawrócenie do domu, póki jeszcze miała taką możliwość, ale wyobrażanie sobie przemowę, jaką wygłosiłaby Charlie za niezjawienie się, powodowało, że sznurówki u jej trampek jakimś cudem nagle łączyły jej nogi ze sobą, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Rzadko jej się to zdarzało, ale Charlie potrafiła suszyć głowę o byle głupstwo, gorzej niż rodzice.

Dlaczego musiała się zgodzić i powiedzieć to cholernie zobowiązujące słowo: obiecuję?

Przynajmniej odespałaby męczącą podróż przez połowę kraju i nacieszyła się widokiem swojego starego pokoju na piętrze, w którym nic a nic się nie zmieniło odkąd wyjechała. Jednak Charlie i na taką ewentualność miałaby przygotowany argument: przecież masz całe wakacje, żeby się wyspać i pogapić w cztery ściany. Niby Lani lubiła to robić. Ona sama jednak nazywała to inaczej - kontemplowanie w ciszy i spokoju. Po dziewięciu miesiącach zakuwania i zarywania nocek należała się jej chwila odpoczynku, i samotności, której nie mogła zaznać w mieście pełnym ludzi. Tymczasem jednak zgodziła się pójść na imprezę, nie mając na to najmniejszej ochoty, z wiedzą, że prócz swojej koleżanki nie będzie znała tam nikogo innego. 

Lani zdecydowanie nie była typem imprezowiczki i Charlie doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W końcu znały się od dziecka. Mimo wszystko jednak, kiedy tylko natknęła się na nią na dworcu, jadącą ruchomymi schodami do góry i obładowaną torbami, nie zawahała się, żeby polamentować jej na ten temat. Pomogła jej z walizkami, trajkocząc wesoło o wszystkim i o niczym, ale w tym wszystkim był ukryty haczyk. Lani domyślała się, że wychwalanie towarzystwa poznanego na studiach nie może skończyć się niczym dobrym i kiedy padło pytanie: a może wybrałabyś się ze mną dzisiaj wieczorem do kolegi? jej przypuszczenia się ziściły. Nie mogła się wymówić przez to, że "przecież nie widziałyśmy się tak dawno!".

Prawdę mówiąc Lani nigdy nie przyjaźniła się z Charlie. Chodziły razem do szkoły i mieszkały na tej samej ulicy, ale nie łączyło ich nic więcej niż tylko zwykłe koleżeństwo. Dlatego zdziwił ją ten nagły wybuch lubieżnych emocji. Nie musiała się zgadzać. Mogła się jakoś wyłgać, ale była zmęczona i miała dosyć jej marudzenia. Zdążyła się odzwyczaić od codziennej paplaniny, którą raczyła ją przez kilkanaście poprzednich lat jej życia. Charlie Gaduła znów na tapecie. Och, co za koszmar. Pomyślała bezwiednie, klepiąc się otwartą dłonią w czoło. Autobus przemknął przez skrzyżowanie. Teraz już była za daleko, żeby się wycofać. Uznała, że pójdzie tam, posiedzi z godzinę i zwinie się, mówiąc, że rozbolała ją głowa. Plan, który wydawał się być idealny, nieco poprawił jej humor. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że jego realizacja rozmyje się w biegu zdarzeń.

Było dobrze po dwudziestej pierwszej, kiedy wysiadła. Z jej orientacją w terenie od zawsze były problemy, więc dopiero po kilku minutach zorientowała się w którą stronę powinna się udać. Karteczka, na której został pospiesznie zapisany adres, zmięła się w jej dłoni do tego stopnia, że trudno było już cokolwiek z niej odczytać. Zawsze mogła użyć jej jako argumentu usprawiedliwiającego jej nieobecność, aczkolwiek już słyszała w głowie słowa Charlie: trzeba było zadzwonić. Jak na złość, ta dziewczyna miała komentarz na wszystko. 

Z Tobą na Ty [wolny update]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz