09. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób.

225 19 6
                                    

Niespodzianka! Zapewne nikt się tego nie spodziewał, tak samo jak ja... Jednak serwuję Wam nowy rozdział i przepraszam, jeśli ktoś zaśnie podczas jego czytania, bo może wiać nudą. Postawię wirtualną kawę :3 Bardzo trudno było mi ruszyć z miejsca po rocznej przerwie i mimo iż mam pomysły, nie wiem jak to będzie dalej... Dziękuję tym, którzy wytrwale czekali :)

- Dlaczego patrzysz na mnie, jakbyś miała zamiar walnąć mnie łopatą? - zapytała niepewnie Lani, po dość długiej i nieznośniej chwili milczenia. - Tak nawiasem mówiąc, nie masz żadnej przy sobie, prawda? - zażartowała, ale na nic. Atmosfera nie rozluźniła się nawet odrobinę. Charlie zmieszana opuściła głowę w dół, żeby zacząć formować łabędzia z żółtych serwetek. - Co jest? Nie lubisz Noela? Przyznaję, że mnie również potrafi doprowadzić do szału, ale...
- Nie - wtrąciła się szybko jej koleżanka. - Nie o to chodzi - wyprostowała materiał, żeby zaraz zgiąć go na krzyż. Z całej siły próbowała ukryć swoje zażenowanie. - Przepraszam.
- Oh - Lani uśmiechnęła się szeroko, odetchnąwszy z ulgą. - Spoko - skinęła głową, z ciekawością lustrując siedzącą na przeciwko niej Charlie. - To o co chodzi? Jak wspomniałam o Noelu, to ty...
- Taak - jęknęła Charlotte z udręką, stawiając dzieło swojego życia na środku stołu. - Ale to nic. Nic nie mam do Noela - Denauve jednak nie zamierzała dać za wygraną. Była znana i uważana za upartego osła, więc drążyła temat tak długo, aż jej koleżanka pękła, mając dosyć nacisków z jej strony. - O Jezu, podoba mi się, okej? - sarknęła w pewnym momencie, głosem pełnym wyrzutów.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - Lani omal nie zrzuciła szklanki ze stołu. Kilka osób siedzących przy barze i zajadających się swoją jajecznicą, obrzuciło ją przykrym spojrzeniem. Automatycznie skuliła się w sobie.
- To, że w ogóle ci to mówię jest dziwne - odparła tamta całkiem rzeczowym tonem. Kelnerka stanęła nad nimi z notesem, wyczekując złożenia zamówień. Wybrały coś na szybko, niewiele się zastanawiając i wróciły do przerwanej rozmowy, kiedy kobieta się oddaliła.
- W porządku, może nie jestem odpowiednią osobą, żeby powierzać mi takie sekrety - Lani poczuła się urażona.
- Jezu - stęknęła jej koleżanka. - Oczywiście, że nie to miałam na myśli! Po prostu nie jesteśmy ze sobą jakoś specjalnie zżyte - wyznała. - A poza tym długo się nie widziałyśmy i jeszcze zaprzyjaźniłaś się z Noelem... - mówiła z zapartym tchem dziewczyna, kończąc swój wywód dodatkiem, który zabrzmiał, jakby miała Denauve za złe, że znalazła sobie przyjaciela. - I na dodatek tak dobrze się bawicie.
- Nie nazwałabym tego dobrą zabawą - skwitowała brązowowłosa, przypominając sobie te wszystkie ich "rozrywki", kończące się kompletnym fiaskiem.
- Nieważne - Charlie pokręciła głową, ignorując jej wypowiedź. - Chyba rozumiesz o co mi chodzi - odparła. - To jest pierwszy chłopak na którym naprawdę mi zależy i trochę się nakręciłam - w liceum nie miała powodzenia. Właściwie nikt, kogo wyrzucono na margines społeczeństwa szkolnego, nie mógł marzyć o jakimkolwiek miłosnym uniesieniu. To był okrutny czas, którego żadna z nich nie chciała wspominać, dlatego przez chwilę znów zapanowała morowa cisza. Zupełnie, jakby próbowały pozbyć się tych obrazów z głowy.
- Wiesz... - to znów Lani wyszła pierwsza z inicjatywą. Co się zmieniało w jej zachowaniu, że podejmowała takie kroki? Ona, która wolała chować głowę w piasek? - Ja nie zamierzam się w to mieszać. Noel jest dla mnie tylko kolegą. Nawet nie mogę go nazwać jeszcze przyjacielem - oznajmiła jasno, chcąc dać do zrozumienia Charlie, że nie stanowi dla niej żadnej konkurencji. A wręcz przeciwnie, będzie trzymać za nią kciuki.
- No właśnie, to jeszcze jest niepokojące - mruknęła dziewczyna z niezadowoleniem. - Takie rzeczy zawsze kończą się tak samo.
- Tylko dla osób, które nie wierzą, że przyjaźń między mężczyzną, a kobietą może istnieć - wypaliła Lani, mając już po trochu dosyć podejrzliwości ze strony Charlotte. - Zresztą, daj spokój. Mogę ci nawet pomóc się z nim umówić, jeśli chcesz - sama nie wierzyła, że takie słowa wypłynęły z jej ust, ale co się stało, to się nie odstanie. Przełknęła ślinę, spoglądając na koleżankę i mając nadzieję, że się na to nie zgodzi. Nie to, że nie chciała jej pomóc, ale wtrącanie się w czyjeś sprawy już dawno wykluczyła ze swoich obowiązków.
- Naprawdę? Mogłabyś? - twarz Charlie rozjaśniła się zupełnie w ten sam sposób w jaki niegdyś Lani reagowała na widok czekolady. - Jesteś wspaniała! - zerwała się z krzesła, żeby rzucić się jej na szyję. W tej samej chwili usłyszały czyjeś chrząknięcie nad swoimi głowami. Kelnerka przyniosła zamówienia i wyglądała na conajmniej zniesmaczoną zastanym widokiem. Śniadanie dla Lani nigdy nie było tak kuriozalne, jak tamtego poranka.

Z Tobą na Ty [wolny update]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz