06. Lista.

347 16 7
                                    

Trochę pomruczę; piosenkę proszę zacząć słuchać (jeśli ktoś ma ochotę) dopiero, kiedy jej tytuł pojawi się w notce ;) No i... nie wiem czy wam się spodoba. Jest dłuuga (chyba), w sumie rzadko mi się to zdarza. 

Budka z Hot Dogami była coraz bliżej. Lani już czuła zapach ciepłych kiełbasek, od którego robiło jej się niedobrze. Tymczasem kółka rolek mknęły przed siebie, jakby kompletnie uniezależnione od woli właścicielki. Zabawa nie polegała na wymijaniu przeszkód, choć dziewczyna cudem już uniknęła zderzenia z kotem, który poderwał się przerażony z najeżoną sierścią i zaczął miauczeć jak oszalały oraz latarnią uliczną, dookoła której okręciła się dwa razy, kiedy wspaniałomyślnie wyciągnęła przed siebie ręce, żeby się jej złapać.

Rolki nie były jej ulubionym sprzętem sportowym, a kiedy do tego dochodził lęk wysokości i obłędna prędkość, bez hamulców, Lani traciła kontrolę nad swoim strachem. Że też zgodziła się na tą głupią przejażdżkę. Noel natomiast lawirował po jezdni z wielkim uśmiechem przyklejonym do twarzy. Był w tym naprawdę dobry, jak gdyby z jazdy na rolkach pochodziły jego fundusze na życie. Jednocześnie wyglądał jakby nie zauważał zagrożenia. 
- Skręć w lewo - krzyknął jedynie rozbawiony, robiąc piruet w powietrzu. Dla niego to była bułka z masłem, dla niej coś niemożliwego do wykonania. Lani próbowała zmusić swoimi stopami kółka do zmiany toru, ale te nie zamierzały ustąpić z zamierzanego kierunku. - Skręć w lewo! W lewo! - do Noela nagle dotarło to, co zaraz możę się wydarzyć. Nadal wykonując te swoje akrobatyczne sztuczki zbliżył się do dziewczyny.
- To nie jest taniec na lodzie - warknęła do niego Lani, bliska histerii. Sprzedawca w budce z Hot Dogami nie zdawał sobie sprawy, co się dzieje. - Przestań się wydurniać! - było już tak blisko... Stanowisko i Noel. Denauve zamknęła oczy, nie chcąc patrzeć na migające dookoła drzewa parku, które zmywały się w jedną całość - zieloną plamę, która wydawała się jej jeszcze straszniejsza, bo nie widziała kompletnie nic wyrazistego. Tylko tę cholerną budkę z Hot Dogami. 
- Skręć w lewo! - wrzaski i nawoływania Noe'a dochodziły do niej jak przez mgłę. Zupełnie jakby śniła. To byłoby dobre wyjście z tej sytuacji. We śnie może umrzeć, a i tak obudzi się żywa. 
- Nie mogę! - nawet nie zdawała sobie sprawy, że ten pęd wiatru może wzmocnić jej głos aż tak bardzo. - O, Boże, umrę - mruknęła sama do siebie, zaciskając mocniej powieki. Nie chcę na to patrzeć, nie chcę na to patrzeć, powtarzała sobie w myślach, ale ciekawość wzięła w niej górę, uchyliła jedno oko. Od budki dzielił ją metr... A potem poczuła, że leci w dół. Z tego wszystkiego jej organizm nie zdążył nawet zareagować. Krzyk uwiązł w gardle. Na oścież otwarte oczy dostrzegały jedynie niebo ponad konarami, liściastych drzew. Ręka otarła się o coś twardego, ale jej nerwy nie dostarczyły jeszcze sygnału do mózgu. Nie czuła więc bólu. Leciała w dół, niewiadomo ile, obijając się ciałem o wystające korzenie, szyszki, leśną wyściółkę. To działo się tak szybko, że nawet nie pomyślała o tym, żeby się czegoś chwycić. Nie rejestrowała dotyku obcych rąk na swoich biodrach. Nie było budki z Hot Dogami, a zaraz potem - nim poczuła, że wpadła do stawu - do jej uszu doleciał chlupot wody. Zaklęła, czując jak ciężar rolek, w które obute były jej stopy, ciągnie ją na dno. Na nic było machanie rękoma dookoła, przy czym tylko wzburzała wodę i płoszyła ryby. Coś, co wcześniej ją podtrzymywało zniknęło. Była tylko ona i woda, która z każdą chwilą coraz bardziej wyciągała w jej stronę swoje ramiona. Czuła ją w ustach, mimo usilnego wypluwania. Była obrzydliwa i brudna. Z zimna i obrzydzenia wstrząsały nią dreszcze.
- Trzymaj się - usłyszała przy swoim uchu sapiący głos Noela. Właśnie ni stąd ni zowąd wynurzył się spod tego bajora z głupim wyrazem twarzy. - Jeszcze chwila.
- Nienawidzę cię - wybełkotała jedynie, unosząc podbródek do góry, by nabrać powietrza. Chłopak zaśmiał sie cicho, po czym zniknął w głębinach. Lani była na niego wściekła. Omało nie umarła przez głupi pomysł wyjścia na rolki! Dziewczyna wolała mieć kontrolę nad wszystkim. Swoim życiem, ciałem... Tylko niespodzianki stanowiły wyjątek od tej reguły, ale nie takie. Stanowczo nie takie. Poczuła silnie pociągnięcie, które sprawiło, że cała zatopiła się w wodzie. Spanikowana wierzgała nogami i rękoma na wszystkie strony świata. Nie było tak jak na filmach. Przed oczami nie przeleciała jej gama wspomnień, ani marzeń, których nie udało się jej zrealizować. Jedyną myślą, która kołatała się jej po głowie było: powietrze. Została wciągnięta pod taflę stawu z zaskoczenia, nie zdążyła zamknąć ust, podczas chełpliwego nabierania tlenu. Teraz miała jej pełno w buzi, nosie i przełyku. Czuła jej bagnisty smak. To było okropne doznanie. Najgorsze, jakie ją dotąd spotkało w życiu. 

Z Tobą na Ty [wolny update]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz