04. Zaproszenie.

412 16 1
                                    

Kiedy Margo zniknęła w korytarzu, Lani zeszła z łóżka i kopnęła jedną z walizek. Targały nią mieszane uczucia, począwszy od złości, poprzez zirytowanie i radość, a skończywszy na okropnej niechęci. W końcu zmotywowała się do otworzenia jednej z toreb, zamiast patrzeć na nią z nienawiścią i wyciągnęła pierwszą lepszą bluzkę na krótkim rękawku oraz dresowe spodnie w szkocką kratę, w których czasami sypiała. Nie miała najmniejszej ochoty schodzić na dół, a kiedy spojrzała na siebie w lustrze... Jeszcze bardziej. Ciemne, brązowe włosy sterczały na wszystkie strony świata i żadna szczotka nie była w stanie ich ujarzmić. Takie były uroki pójścia spać z mokrą głową w wykonaniu Lani. Niewiele myśląc ściągnęła z wieszaka ręcznik i owinęła ją nim, tworząc charakterystyczny turban. Teraz już lepiej, pomyślała, choć nie potrafiła się, do końca, pozbyć niesmaku.

Będąc jeszcze u szczytu schodów Lani już słyszała dźwięczny śmiech Crystal, dochodzący z kuchni, gdzie prawdopodobnie dziewczyna gawędziła wesoło z jej mamą. Brązowowłosa westchnęła i poprawiwszy turban, żeby jej przypadkiem nie spadł, zeszła na dół. Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia starała się przywołać na twarz minę, która nie mówiłaby tego samego, co wyciągnięty palec środkowy.

- Crystal? - zapytała, odchrząknąwszy. Dziewczyna automatycznie odwróciła się w jej stronę. Proste włosy, sięgające ramion, koloru ciemnego blondu zakołysały się wokół jej głowy. Jej piwne oczy skierowały wzrok prosto na Lani, a opaloną twarz rozświetlił serdeczny uśmiech. Crystal rzuciła się na swoją przyjaciółkę ze śmiechem, tuląc ją mocno do siebie. Była niższa, sięgała Lani zaledwie do ramion, ale w niczym jej to nie przeszkadzało.

- Lani! - zawołała rozradowana, kiedy już się odsunęła. - Tak dawno się nie widziałyśmy! - Denauve nie była pewna, czy ta przesadnie sympatyczna poza nie jest przypadkiem udawana, ale również uśmiechnęła się półgębkiem.

- Chyba nie moja w tym wina - wybąkała, po czym szybko ugryzła się w język. Chociaż, z jakiej racji miała tuszować prawdę? Pani Denauve postawiła na kuchennym blacie talerz pełen pulchnych naleśników i zaraz potem wyszła, życząc im smacznego. Lani przez moment przyglądała się tym specjałom, po czym odwróciła wzrok z obrzydzeniem. Była głodna, ale nie chciała nic jeść. Nie po tym, co usłyszała na imprezie. Zalało ją uczucie goryczy, podczas gdy Crystal rozsiadła się na krześle i nabiła na widelec jeden z placków. Zawsze jadła je bez dodatków, ewentualnie maczając w jakimś owocowym musie, ale takowego nie było w zasięgu wzroku. - No, to co cię do mnie sprowadza? - zapytała Lani, czując, że jej "przyjaciółka" nie zamierza rozpocząć rozmowy pierwsza, a przecież nie przyszła tutaj, żeby się najeść, racja? Mama Lani tak naprawdę nie potrafiła dobrze gotować, większość obiadów przygotowywał tata albo były one kupowane, czy zamawiane. Reguła była jasna - nigdy nie dopuszczać Emmy Denauve do garnków w porze lunchu, bowiem jej eksperymenty zazwyczaj nie były jadalne.

- Wczoraj wróciłam z Paryża i wpadłam, żeby obejrzeć jakiś film czy coś - zaczęła, mieląc ciasto w buzi. - Dawno nie miałyśmy żadnego wieczorku filmowego - rzuciła z wyrzutem. Za czasów liceum niemal co miesiąc jakiś organizowały i potrafiły całą noc oglądać, oczywiście zapalczywie komentując wszystkie potknięcia bohaterów. Fakt. Wiele się od tamtej pory zmieniło. - Ale cię nie zastałam - ucięła.

- No i? - Lani nie rozumiała do czego zmierza Crystal. Spojrzała na nią, przekręciwszy głowę na bok. Turban z ręcznika zachybotał niebezpiecznie.

- Poszłaś na imprezę z Charlie Gadułą - blondynka niemal wypluła te słowa, robiąc urażoną, bądź obrzydzoną minę. Możnaby interpretować ją na wiele sposobów. - Serio?

- Nadal nie rozumiem, o co ci chodzi. Poszłam, no i co?

- Serio?! - Crystal wybałuszyła na nią oczy. - Czy ty sie czujesz dobrze na ciele i umyśle? - wyprostowała się, wypinając do przodu piersi, które zakrywał dekolt kwiecistej sukienki i uniosła do góry prawą brew. Charlie nie była lubiana w liceum. Ci, którzy uważali się za "lepszych", a w każdej szkole tacy są, naśmiewali się z jej hipisowskiego stylu ubierania i aparatu na zęby. Swoją drogą Lani nie zauważyła poprzedniego wieczoru, żeby go jeszcze nosiła. Crystal zadawanie się z Gadułą Charlie uważała za towarzyskie samobójstwo. W każdym razie to nie było tak, że jej sposób bycia odtrącał wszystkich. Miała swoją grupkę, która również wyglądała ekstrawagancko i różnorodnie. Odrzutki. Jej dawny ogólniak żył zasadą, że lepiej nie wychylać się poza margines i był znany z nietolerancji ze strony uczniów. Jak widać, niektórzy jednak byli wytrwali i go kończyli.

Z Tobą na Ty [wolny update]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz