Rozdział 14

13.7K 860 56
                                    

Znowu mam problem z Wattpadem i niestety wielu z was nie otworzył się ten rozdział, dlatego publikuję go jeszcze raz.

Dziewczyna otrząsnęła się i zacisnęła mocno dłonie w pięści. To pozwalało jej kontrolować emocje i powstrzymywać płacz. Sprawdzona sztuczka. Podniosła się i ruszyła w stronę klasy by zająć miejsce.
Viktoria siedziała już w swojej ławce i ocierała oczy rękawem bluzy. Kiedy tylko spojrzała na Annie, wystawiła jej środkowy palec, dając jasno do zrozumienia, że ma już dość.
Annie odrzuciła włosy za ramię i uśmiechnęła się lekko, a następnie podeszła do ławki, przy której siedział John. Chłopak najprawdopodobniej przepisywał pracę domową i w pierwszej chwili w ogóle nie zauważył, że dziewczyna usiadła na krześle obok.

- O! - Podniósł wzrok i uśmiechnął się szeroko, a następnie nachylił i cmoknął ją w policzek. - Myślałem, że dziś cię nie będzie.

- Tak - Annie odwróciła się lekko i napotkała zazdrosne spojrzenie swojej eksprzyjaciółki. Podobało jej się to. Teraz to ona miała władzę. I Johna. O takim chłopaku Viki mogła tylko śnić. - Postanowiłam jednak, że przyjdę. Pokłóciłam się z mamą i musiałam odetchnąć... A i tak jestem zagrożona niesklasyfikowaniem, bo ostatnio ciągle opuszczam zajęcia.

Chłopak uśmiechnął się pod nosem i wrócił do odpisywania zadania. Annie przysunęła się bliżej i niepewnie oparła głowę o jego umięśnione ramię, które napinało się z każdym ruchem jego dłoni.
John ukradkiem spojrzał na nią, a na jego usta wkradł się zawadiacki uśmiech.
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Zakochał się.
Z początku traktował ją z dystansem. W końcu to kujonka.
A teraz?

- Kocham ją - pomyślał. - To niedorzeczne. Jesteśmy z dwóch różnych światów, a jednak... Stało się. Zakochałem się w kujonce. Pięknej, inteligentnej i radosnej kujonce.

Rozmyślania przerwała mu nauczycielka. Pani Black była wysoką i przysadzistą kobietą o krótkich brązowych włosach i przenikliwym spojrzeniu niebieskich tęczówek. Pomimo dość specyficznego wyglądu była bardzo miła i wyrozumiała. Zlustrowała uczniów wzrokiem i uśmiechnęła się.

- Zapomniałam zabrać zadania, które dla was przygotowałam. I teraz nie wiem co mam z wami zrobić! - Oparła ręce na biodrach i pokiwała głową z politowaniem.

Annie wyprostowała się i podniosła rękę.

- Może jakieś ćwiczenia w grupach? - Zaproponowała i szybko uzyskała aprobatę innych uczniów.

- W porządku. Ale nie w grupach, bo zrobi się za duży bałagan. Popracujcie w parach. Przedyskutujcie taki temat: Jak zmiana otoczenia wpływa na nasze zachowanie? Do dzieła!

Annie wypuściła ze świstem powietrze i oparła czoło o dłonie. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Po chwili obróciła się w stronę Johna.

- No to jak? Co masz do powiedzenia? - Zapytała i szturchnęła go w ramię z uwodzicielskim uśmiechem.

- Uważam, że zmiany są dobre. Nowi ludzie to nowe przyjaźnie, czasem nawet miłość - zawahał się i przeczesał dłonią włosy. - Sądzę, że takie zmiany mocno wpływają na zachowanie innych, ale to dobrze. Z nieśmiałej dziewczyny łatwo przejść do bogini seksu i coś o tym wiesz.

Annie zarumieniła się i odwróciła wzrok. Spojrzała na pozostałych uczniów. Wszyscy zawzięcie dyskutowali na zadany temat i wymieniali swoje zdania.

- A ty? - John złapał ją za dłoń i uśmiechnął się ciepło. - Jak uważasz?

- Sądzę, że czasami zmiana otoczenia jest dla nas bardzo dobra. Zwłaszcza jeśli chodzi o towarzystwo jakiegoś nieziemskiego chłopaka... - Dziewczyna przygryzła wargę.

Nagle usłyszała za sobą przyciszone szepty i chichotanie. Odwróciła się i zobaczyła, że oczy wszystkich zwrócone są na ich złączone ręce.

- Wy... - Brian podrapał się po głowie i wyszczerzył zęby w cwaniackim uśmiechu. - Jesteście razem? Jako para?

- Tak - John pogłaskał Annie po ramieniu, a ta poczuła motyle w brzuchu. - Jesteśmy razem. Kochamy się. Coś nie pasuje?

Chłopcy wymienili znaczące spojrzenia, a dziewczyny z zazdrością wbiły wzrok w Johna.
Annie zaczęła szybciej oddychać. Bała się, że mu nie uwierzą.
Jednocześnie czuła się wyróżniona i powtarzała sobie w myślach słowa Johna.

Jesteśmy razem.

Nigdy wcześniej nie miała chłopaka. Tak w zasadzie to wciąż go nie ma, ale przynajmniej inni sądzą, że tak jest.

- Niee - Brian podał dłoń Johnowi i uśmiechnął się szeroko. - Szacunek! Wow, Annie wreszcie ma chłopaka. Brawo dziewczyno!

Policzki nastolatki zrobiły się czerwone, a po chwili poczuła na jednym czuły pocałunek swojego udawanego chłopaka.
Może to nie jest tylko niewinny żart? Może John naprawdę coś do niej poczuł?
Potrzasnęła jednak głową.

To tylko gra - Pomyślała. - Teraz jestem szanowana. Ta zabawa dobiega końca. Nie zakocham się w Johnie. Nie.

W uszach uczniów rozbrzmiał dzwonek i wszyscy rozeszli się, poklepując nową parę i życząc szczęścia w związku.
Annie cieszyła się jak dziecko, kiedy dostaje cukierka.
Już miała opuścić salę, gdy jej wzrok spoczął na sylwetce Viki. Siedziała sama. Z tyłu klasy. I mierzyła eksprzyjaciółkę mordującym spojrzeniem.
Jej usta zaczęły się poruszać i choć było niesamowicie głośno, Annie zrozumiała przekaz:

- Pożałujesz.

Jeej *_* Mamy 1200 wyświetleń! Nie spodziewałam się, że ktoś czyta te moje wypociny xD
Dzięki za wszystko i zachęcam do komentowania! Bo to mnie motywuje do dalszego pisania! ;)

>*>*>*>

Informuję, że rozdziały będą się pojawiać średnio co 2 dni, bo jestem też w trakcie pisania Przeznaczenia i nie chcę pomieszać tych opowiadań xD

Kc was :**

Straceni  [cz. 1] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz