Sonya na szczęście nie zaprosiła dużo osób, dosłownie przyszli nasi najbliżsi znajomi. Schodząc ze schodów, zobaczyłam w drzwiach kolegę Trentona, Kyle'a.
- Jest tam - powiedziała Sonya i wskazała chłopakowi drzwi. Uśmiechnął się przyjaźnie na mój widok kierując się w stronę salonu. On w porównaniu do swojego przyjaciela jest w miarę normalny.
- Trenton w ogóle żyje? - spytałam Sonyę rozglądając się. Patrzyła na mnie jeszcze chwilę zmieszana.
- Yyyy, no, tak tak. Ogląda telewizję pewnie - stwierdziła.
Chyba raczej siedzi i pije piwo.
Spojrzałam na Sonyę. Wydawała się być trochę zamyślona. Może dziś jest dobry moment, żeby jej powiedzieć, co do niej czuję? To mi nie daje spokoju. Co prawda teraz, jak ludzie zaczynają się schodzić, to oczywiście nie będę poruszać tematu, ale jakbyśmy były na osobności...
- O, zobacz. Idzie Marc i Lauren - powiedziała do mnie machając naszym znajomym z progu.
Znamy ich od początku szkoły. Już gdy się poznaliśmy, chodzili ze sobą. Lauren jest średniego wzrostu ciemną blondynką a Marc odznacza się silnie zbudowaną posturą. Zawsze się dobrze dogadywaliśmy. Tak jak mi, niezbyt podoba im się związek Sonyi z Trentonem.
- Heeej - przywitała się Lauren. Przytuliła Sonyę, a potem mnie. Marc się do nas uśmiechnął.
Zaprosiłyśmy ich do środka. Wszyscy zebrali się w salonie, potem jeszcze przyszła znajoma Sonyi, Anja. Na początku siedzieliśmy, gadaliśmy. Marc stał z tyłu z Lauren, Anja siedziała z Sonyą na podłodze, a ja znalazłam sobie miejsce między Trentonem popijającym piwo a Kyle'm.
- Hej Coley, jak tam mijają wakacje? - spytał Kyle.
- No, jakoś - wymamrotałam patrząc na Sonyę.
Jak wszyscy pójdą, to jej powiem. Muszę tylko uważać, by Trenton przypadkiem niczego nie usłyszał. Oj, co by się działo.
- Wiesz... bo jest sprawa... - zaczął chłopak. Oderwałam na chwilę wzrok od mojego obiektu westchnień i spojrzałam na Kyle'a. - Mój kumpel robi impre w sobotę - zaczął. - Nie mam za bardzo z kim iść, może byś poszła ze mną? - spytał.
Lubię go. Jest naprawdę miły. I trochę da się zauważyć, że próbuje do mnie zagadać. Raz przyszedł do mojej szkoły, niby, żeby pogadać z Trentonem, ale "całkiem przypadkiem" spotkał mnie i wypytywał czy mam wieczorem czas. Szkoda mi go, jakby się dowiedział, że mi już się ktoś podoba i jeszcze do tego jest to Sonya...
- W sobotę? Cholera, nie wiem czy wtedy będę miała czas - zaczęłam. - Najwyżej jakbym się mogła wyrwać, to dam ci znać, ok? - spytałam przyjaźnie.
- To może podaj mi w końcu swój numer telefonu? - zaśmiał się.
Zachichotałam sztucznie. Podyktowałam mu numer z pamięci.
- Dobra, to w piątek zadzwonię - powiedział.
- No spoko, będę czekać - zaśmiałam się. W tym momencie zawołał go Marc. Odetchnęłam z ulgą, jak odszedł na bok. Spojrzałam na Sonyę. Patrzyła na mnie z ciekawością. Uśmiechnęła się jednoznacznie i rzuciła wzrokiem to na mnie to na Kyle'a. Och, błagam.
Trenton przeszedł chwiejnym krokiem na fotel. Sonya widząc miejsce wstała i usiadła obok mnie. Oparła się wygodnie i wbiła we mnie wzrok.
- Randka z Kyle'm? - wyszeptała tak, by chłopak nie usłyszał. Pokiwałam przecząco głową i zaczęłam się głośno śmiać.
- Nie, nie - zachichotałam. - Znaczy... dla mnie nie - dodałam.
- Może najwyższy czas sobie kogoś znaleźć, Coley - wymamrotała pod nosem uśmiechając się.
- Nieeee, ty mi wystarczysz - stwierdziłam niby to żartobliwie. Sonya zaczęła się śmiać. Obie spojrzałyśmy sobie w oczy.
W tym momencie poderwał się Trenton i złapał Sonyę za nadgarstki, pociągając ją w górę.
- Daleej kotku, tańczyyymy - wydukał i zaczął ją obmacywać. Ludzie nie zwracali na to za bardzo uwagi. Dziewczyna wyglądała na zmieszaną i próbowała uniknąć całującego ją po szyi chłopaka.
- Trenton, pijany jesteś - powiedziała nerwowo patrząc na mnie.
Widziałam, że jest jej wstyd. Patrzyłam tylko na nich z niechęcią.
- Trenton! - zaczęła groźnym tonem. Odepchnęła go z całej siły a Lauren, Marc i Kyle spojrzeli się na nich. Chłopak obojętnie wycofał się na fotel. Sonya usiadła na kanapie, patrząc na mnie przepraszającym wzrokiem.
Spojrzałam na Trentona. Patrzył na mnie z nienawiścią. Przez chwilę miałam odruch, że zbliżyłam się do niej, ale rozmyśliłam się i w wymijającym geście podniosłam do ust kubek z alkoholem. Strasznie bolało mnie to, że moja przyjaciółka tak cierpi przez tego debila.
Sonya resztę dnia była strasznie przybita. Nie chciało jej się już z nikim rozmawiać i po pewnym czasie sobie gdzieś poszła. Anja wróciła do domu, a inni powoli się zbierali. Trenton zasnął na fotelu.
- No Col. To my się będziemy zwijać - powiedział Marc obejmując Lauren.
- Ja też już pójdę. Powiedz potem Trentonowi, by do mnie napisał co z jutrem - poprosił Kyle. - I pamiętaj. Spodziewaj się mojego telefonu w piątek - dodał puszczając mi oczko.
- Dobra. Dzięki, że przyszliście - powiedziałam uśmiechając się do nich. Marc i Kyle skierowali się do drzwi.
- Coley, słuchaj - wtrąciła szybko Lauren łapiąc mnie za rękę. - Pomóż Sonyi. Widzisz, że z jej związku z Trentonem nie wynika nic dobrego - zaznaczyła.
- Wiem to - wyszeptałam robiąc poważną minę. - Ale do tej dziewczyny nic nie dociera. Próbowałam wszystkiego.
Lauren wiedziała o moich uczuciach do Sonyi. Miałam moment, że musiałam komuś o tym powiedzieć, a ona jest jedną z najbliższych mi osób. Wiedziałam, że zrozumie i mi pomoże. Nawet próbowała wymyślić sposób na to, żeby Sonya dowiedziała się o wszystkim w dość delikatny sposób.
- Powinnaś jej dzisiaj powiedzieć prawdę - wyszeptała. - Widzę, jak na siebie patrzycie, ty dla niej też jesteś ważna.
- Zastanawiałam się nad tym, wiesz? - stwierdziłam - I tak, chcę jej dzisiaj powiedzieć, że ją kocham - dodałam dumnie z powagą w głosie.
- Cieszę się. Może to coś zmieni - dziewczyna uśmiechnęła się gładząc mnie po ramieniu. Marc już się trochę niecierpliwił. - Powodzenia. I pamiętaj. Nie bój się - dodała mi otuchy.
- Dzięki, Lauren - wydukałam przytulając ją. Uśmiechnęła się i skierowała w stronę wyjścia. Pomachałam jej i Marcowi zza progu i po chwili zamknęłam drzwi.
Wzięłam głęboki wdech. To jest ten moment. Zaraz znajdę Sonyę i powiem jej wszystko, co duszę w sobie od tak dawna. W przeciągu następnych kilkunastu minut może się wszystko zmienić.
Weszłam do kuchni. Sięgnęłam po stojącą samotnie na blacie flaszkę wódki. Wzięłam parę porządnych łyków i od razu skrzywiłam się. Spojrzałam na swoje ręce. Cholernie się trzęsłam. Udałam się wzdłuż korytarza, zaglądając po drodze do każdego pokoju, by sprawdzić, czy nie ma tam Sonyi. Przejechałam powoli dłonią po ścianie zahaczając o ramki ze zdjęciami i weszłam do salonu. Trenton spał jak zabity. Mimo wszystko przemknęłam powoli, by nie mógł mnie przypadkiem usłyszeć. Przeszłam przez drzwi prowadzące do ogródka, obracając się jeszcze raz w jego stronę.
Znalazłam zgubę. Dziewczyna siedziała zgarbiona na brzegu basenu. Pogrążona w myślach wpatrywała się w taflę wody.
- Sonya? - spytałam podchodząc do niej niepewnie.
No i zaczęło się.
CZYTASZ
Girls Like Girls [ZAWIESZONE]
FanfictionFanfiction do teledysku '' Girls Like Girls'' Coley jest zakochana w swojej najlepszej przyjaciółce. Lecz Sonya ma chłopaka, który wszystko komplikuje. Czy Coley zdobędzie się na odwagę i powie dziewczynie, co do niej czuje?