5.

368 34 0
                                    


Podeszłam powoli do Sonyi. Wyglądała na strasznie zmartwioną. Usiadłam obok niej na brzegu basenu, a ona spojrzała na mnie kątem oka. 

- Hej - powiedziałam. - Nie przejmuj się nim. Przecież sama mi mówiłaś, że ci to wszystko nie przeszkadza - zauważyłam. 

- Ale ja już tak dłużej nie mogę - przyznała z wahaniem w głosie. 

- To zerwij z nim w końcu. Sonya, ja widzę, że coś jest nie tak. Przecież on cię tylko krzywdzi - wkurzyłam się. 

Spojrzała na mnie i pokiwała przecząco głową. 

- Tu nawet nie chodzi o niego... bo ja z nim mogę zerwać w każdej chwili... 

Nie za bardzo rozumiałam o co jej chodzi. 

- Skoro z nim możesz zerwać, to czemu tego nie zrobisz? W ogóle po co z nim zaczęłaś chodzić, jeśli mogę wiedzieć? - spytałam. 

Spojrzałam na nią pytająco, a ona odwróciła głowę, unikając mojego wzroku. 

- Chyba muszę ci coś powiedzieć - stwierdziła nerwowo ściskając dłonie. - Ja... zaczęłam się z nim spotykać tylko po to, by przestać czuć coś do ciebie - wydusiła. 

Otworzyłam szeroko oczy i patrzyłam na nią oszołomiona. 

- Czujesz coś do mnie? - spytałam cicho. 

Pokiwała głową. Zapadła cisza. Nie wiedziałam, co powiedzieć, a Sonya zaczęła się tylko denerwować. 

- Ja... nie powinnam tego mówić. Zapomnij o tym. Po prostu zerwę z Trentonem i będzie tak jak dawniej, ok? -  zapytała. - Po prostu zapomnij, co powiedziałam. 

Oparła głowę o moje ramię. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Patrzyłam tylko w przestrzeń. 

- Nie zapomnę - wydusiłam. 

Wyprostowała się i spojrzała na mnie. Równocześnie zaczęłyśmy się do siebie zbliżać.  Przechyliłam się w bok. Zaczęło mi walić serce. 

W tym momencie usłyszałam krzyk Trentona. Złapał mnie za włosy i pociągnął z całej siły, odciągając mnie od Sonyi. Przywaliłam w coś twardego i zrobiło mi się czarno przed oczami. 

Dosłownie chwilę później odzyskałam świadomość, słysząc w oddali głos tego skurwiela. Miałam zamazany obraz i widziałam tylko, że stoją nade mną i Trenton wrzeszczy na Sonyę. 

- Z pośród wszystkich wybrałaś ją? - usłyszałam. - Chyba sobie ze mnie żartujesz?!

Zaczęłam mrugać. Cholernie bolała mnie głowa. Obraz mi się wyostrzył i zobaczyłam, że chłopak wymachuje rękoma, jakby miał zaraz przywalić Sonyi z całej siły. Mimo bólu i zawrotów w głowie, podniosłam się i niezauważona walnęłam Trentona w łeb. Gdyby nie był pijany, to za cholerę nie udałoby mi się go przewrócić. A tak, to od razu walnął o ziemię. Rzuciłam się na niego i zaczęłam okładać pięściami. Sonya rozglądała się  dookoła, nie wiedząc, co ma zrobić. 

- Col, przestań! - krzyknęła obejmując mnie w talii i odciągając od już nieprzytomnego Trentona. 

Złapała mnie mocno za ręce. Wlepiłam w nią wzrok nie mogąc złapać tchu. Sonya była cała zapłakana, po policzkach spływały jej łzy. Przejechała delikatnie palcem po mojej przeciętej wardze. Uśmiechnęłam się. Ujęła moją twarz jedną dłonią. Nie chcąc już dłużej czekać, pocałowałam ją. To była najlepsza rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła.   

- Wszystko już ok? - spytała odsuwając się ode mnie. 

Uśmiechnięta pokiwałam głową. Obie rzuciłyśmy się sobie w objęcia. 

- Długo na to czekałam - przyznałam wtulając się w jej ramię. 

W ciągu jednej chwili dowiedziałam się, że moje uczucia do Sonyi są odwzajemnione. Przy okazji pobiłam do nieprzytomności Trentona, o czym marzyłam odkąd tylko go pierwszy raz spotkałam. Co prawda, gdyby tyle nie wypił, to teraz ja leżałabym na ziemi, a nie on. A co jest w tym najważniejsze? Wiem już, że Sonya jest moja i nikt mi jej nie odbierze. Tyle czasu dusiłam w sobie uczucia, o których bałam się mówić. A okazało się, że ona czuła to samo. Lepiej być już chyba nie może. 

- To trwa już dość długo - powiedziałam jej. - Bałam się tobie powiedzieć. Bałam się, że cię stracę, Sonya - przyznałam. 

- Już jest ok... liczy się to, że teraz obie wiemy. Przepraszam, że to ignorowałam. Myślałam, że z czasem zapomnę - wyszeptała mi do ucha z żalem. 

- Kocham cię - powiedziałam patrząc jej w oczy. 

- Ja ciebie też - uśmiechnęła się. - I nic tego nie zmieni. 

Momentalnie zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. Sonya odruchowo mnie złapała. 

- Co się dzieje? - spytała. 

- Kręci mi się trochę w głowie - wydukałam przypominając sobie o bólu po upadku. - Po prostu... chyba muszę na chwilę gdzieś usiąść. 

Sonya pomogła mi wejść do domu. Położyłam się na kanapie. Usiadła obok i złapała mnie za ręce. Pomyślałam, że musimy zrobić coś z Trentonem. 

- Zadzwoń do Marca. Powiedz mu, żeby przyjechał. Trzeba się pozbyć z ogródka twojego chłopaka - powiedziałam ściskając jej dłoń. 

- Ex-chłopaka. Teraz mam ciebie - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło. 

Wyciągnęła  telefon i wstała z kanapy. Mi zaczęły się zamykać oczy. Usłyszałam tylko jak rozmawia przez komórkę, prosząc Marca o pomoc w poradzeniu sobie z Trentonem. Zasnęłam. 





Girls Like Girls [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz