11.

295 24 3
                                    


Podjechałyśmy taksówką pod dom Sonyi. Zobaczyłam, jak szybko z niego wychodzi i podbiega do pojazdu. 

- Col, daj mi znać, jak coś się stanie. Jadę do domu - powiedziała Olivia. 

Pokiwałam tylko głową. Sonya otworzyła drzwi samochodu. Wyszłam i spojrzałam jej prosto w oczy. Taksówka odjechała. Stałam tak ze łzami w oczach i patrzyłam na dziewczynę. Cała się trzęsłam. 

- Coley, co się stało?! Nie mów mi, że on to ci zrobił?! Biłaś się z nim znowu?! - zadawała pytania przerażona Sonya. 

Nie mogłam dojść do siebie. Patrzyłam tylko na nią i czułam, że coraz trudniej jest mi utrzymać się na nogach. 

- Przepraszam - zaszlochałam i rzuciłam jej się w ramiona. 

Przytuliłam ją z całej siły. Zaczęłam szlochać w jej objęciach. Cały czas nie wiedziała, co się stało.  Zaprowadziła mnie do środka, usiadłyśmy na kanapie. Wtuliłam się w nią. 

- Coley, nie płacz, bo ja też zaraz zacznę - powiedziała, mimo, że sama też już się rozkleiła. - Znowu cię pobił, mówiłam, nie idź tam! - wypominała, gładząc mnie po głowie. 

- Pozwalałam mu na to, by cię krzywdził - zaszlochałam. - Nic nie zrobiłam...

- To nie twoja wina, tylko moja. Wiemy o tym - wyszeptała. 

- J-ja... próbowałam go zaatakować... on takie rzeczy mówił... - płakałam.

- Co mówił? - spytała cicho. 

- Że się ciebie uczepiłam, bo nikt mnie nie chciał... i  chwalił się, że... - próbowałam powiedzieć. - Nie no, nie mogę - wydusiłam z siebie i jeszcze bardziej zalałam się łzami. 

 Przytuliła mnie mocno. Czułam się upokorzona. Czułam, że Sonya cierpiała. Czułam bezsilność. 

 Gdy siedziałyśmy na kanapie, zaczęłam czuć silny ból w okolicach szczęki i oka. Chyba dość porządnie oberwałam. 

- Dzisiaj też możesz zostać u mnie - powiedziała Sonya. - Jak widzisz, moich rodziców nie ma. Dzwonili. Oboje wrócą jednak za kolejne parę dni - ciągnęła pociągając nosem. - Już, spokojnie. 

- Jestem nikim - powiedziałam ochłonąwszy trochę, wbijając wzrok w przestrzeń. 

 - Przestań tak mówić! Zapomnij o tym, o czym on pierdolił! - powiedziała stanowczo Sonya.

Spojrzałam na nią. 

- Czemu ja? - spytałam poważnie. 

- Coley, czemu co? 

- Czemu się ze mną przyjaźniłaś cały czas? Co cię przy mnie trzyma? - zapytałam czekając na szczerą odpowiedź. - Czemu... ze mną jesteś?

- Jesteś dla mnie ważna - powiedziała z powagą Sonya. 

Złapała mnie za rękę. Wpatrywałam się tak w nią dłuższą chwilę. Powoli odgarnęła mi za ucho kosmyk włosów. 

- Zdajesz sobie sprawę, że większość osób już o nas wie - powiedziałam. 

Nic nie odpowiadała przez dłuższą chwilę. 

- Teraz... chyba nie będzie łatwo. Zaczyna się najgorsze - stwierdziłam. - Boże, czemu ja tam poszłam! Tylko pogorszyłam sprawę! - poderwałam się z kanapy. 

Sonya patrzyła na mnie z wyrazem smutku na twarzy. 

- To nie twoja wina... - powiedziała. 

- A czyja niby? - spytałam w złości. - Może... może powinnyśmy ograniczyć... kontakt na pewien czas? - zasugerowałam. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Girls Like Girls [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz