Otworzyłam oczy. O wiele lepiej się czułam. Ustało to nieznośne łomotanie w głowie. Zaczęłam się zastanawiać co się niedawno wydarzyło. Całowałam się z Sonyą. Powiedziała, że mnie kocha. Pobiłam Trentona, choć jakby był trzeźwy, to leżałabym pewnie teraz w szpitalu. Jeden dzień i tyle wrażeń.
Rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było ani Sonyi, ani Lauren i Marca. Co, jak się okaże, że nie przyjechali?
Podniosłam się z kanapy i zakręciło mi się lekko w głowie. Podpierając się początkowo o ścianę, poszłam w stronę pokoju Sonyi. Była już 18.00.
- Cholera - powiedziałam sama do siebie szukając telefonu. Moja mama pewnie próbowała się do mnie dodzwonić, a ja zawsze odbieram. - Sonya? - krzyknęłam patrząc z dołu schodów.
Dziewczyna momentalnie wychyliła się z pokoju. Szybko zeszła na dół i podchodząc do mnie, złapała mnie za ręce.
- Coley, wszystko jest już ok? - spytała. Pokiwałam twierdząco głową. Przytuliła mnie.
- Lauren przyjechała chwilę po tym, jak zasnęłaś. Później przyszedł Marc. Trenton oprzytomniał, ale na szczęście dopiero wtedy gdy Marc go wyprowadzał z domu. Chciał się na ciebie rzucić, jak zobaczył, że leżysz na kanapie. Na mnie strasznie zaczął wrzeszczeć. Wystraszyłam się. On jest gotów zrobić wszystko. Ale po chwili już go tu nie było, dzięki Marcowi. Sama nie dałabym sobie rady. - opowiedziała mi Sonya.
- To dobrze, że nic ci nie zrobił - powiedziałam wtulając się w nią. - Wiesz, gdzie jest mój telefon? Muszę zadzwonić do mamy - dodałam.
- Kurde, nigdzie go nie widziałam. Może został w ogrodzie? - zasugerowała.
Poszłyśmy na dwór i faktycznie, komórka się znalazła. Co prawda popękał mi cały ekran i ogółem urządzenie było mocno uszkodzone, ale działało.
- Co ja powiem mamie? - spytałam Sonyę wpatrując się to na nią, to na wyświetlacz.
- Może lepiej zostań u mnie na noc? Musimy to wszystko na spokojnie przemyśleć. Jutro wrócisz do domu, bo jakby twoja mama zobaczyła cię dzisiaj w takim stanie... - stwierdziła Sonya.
- Ok - zgodziłam się z uśmiechem na twarzy. Ona wpatrywała się we mnie z żalem.
- Co on ci zrobił... - westchnęła smutno, delikatnie dotykając mojej przeciętej wargi. Skrzywiłam się.
- Jest dobrze - zapewniłam ją.
W sumie to nie jestem pewna czy jest. Jestem po bójce, co wyraźnie widać, a jak moi rodzice zobaczą, jaka jestem poturbowana, to będę musiała wykombinować jakąś wymówkę. Co mam im niby powiedzieć? '' Słuchajcie, pobiłam się z chłopakiem Sonyi, bo chciałam ją pocałować. Najpierw on przewalił mnie na ziemię, ale nie martwcie się! Jak tylko oprzytomniałam, to dostał taki wpiernicz, że już nie wstał. I dlatego właśnie tak teraz wyglądam.'' Raczej tak nie zacznę z nimi rozmowy.
Zadzwoniłam do mamy.
- Coley, ile razy do ciebie dzwoniłam? - usłyszałam zdenerwowany głos w słuchawce.
- Ja... zostawiłam telefon w ogrodzie, a potem nie mogłam go znaleźć - wytłumaczyłam się zgodnie z prawdą. - Mamo... bo ja tak stęskniłam się za Sonyą... Nie zdążyłyśmy nawet za bardzo porozmawiać. Mogę zostać u niej na noc? - spytałam od razu.
- Ale nie wzięłaś nic na przebranie, jak chcesz u niej zostać? - spytała mnie mama. - To może ci podwiozę rzeczy?
- Nie, nie zawracaj sobie tym głowy - powiedziałam szybko. Jeszcze tego by brakowało, żeby zobaczyła, jaki panuje tutaj syf po imprezie i jak wyglądam. - Sonya mi coś pożyczy. To jeśli się zgadzasz, to zobaczymy się dopiero jutro.
CZYTASZ
Girls Like Girls [ZAWIESZONE]
FanfictionFanfiction do teledysku '' Girls Like Girls'' Coley jest zakochana w swojej najlepszej przyjaciółce. Lecz Sonya ma chłopaka, który wszystko komplikuje. Czy Coley zdobędzie się na odwagę i powie dziewczynie, co do niej czuje?