Obudziłam się słysząc dzwonek telefonu. Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się dookoła szukając źródła dźwięku. Westchnęłam i usiadłam. Dźwięk dochodził spod łóżka. Sięgnęłam po telefon i odebrałam.
- No halo - zaczęłam ziewając.
- Nigdy nie zrozumiem, po co ci tyle snu - zaśmiała się Sonya.
Uśmiechnęłam się do siebie. Wstałam niechętnie i podciągnęłam żaluzje. Jak to zwykle o tej porze roku, świeciło słońce.
- Mogłoby czasem popadać - wymamrotałam mrużąc oczy.
- Co? - spytała rozbawiona Sonya. - A, że deszcz? Mi taka pogoda nie przeszkadza - stwierdziła.
- Ale mi tak, jak jest tak ciepło, to gorzej się śpi - wydukałam zniesmaczona i usłyszałam w słuchawce śmiech.
- Dobra... Wracając do tego, po co zadzwoniłam... - zaczęła Sonya. - Miałyśmy się dzisiaj spotkać, więc czekam na twoje propozycje.
- Moje propozycje? - parsknęłam. - Ja najchętniej spotkałabym się w łóżku... - powiedziałam zamyślona a dziewczyna wybuchnęła śmiechem. - Znaczy nie tak w łóżku, cholera, Sonya! - zaśmiałam się razem z nią. - Czy ty zawsze musisz mieć te gorsze skojarzenia? - prychnęłam. - Miałam na myśli kontynuowanie mojego snu, który na marginesie ty mi przerwałaś.
- Tak, tak... - Sonya nie mogła przestać się śmiać. - To co, mam wpaść do ciebie do łóżka, czy jednak lepiej by było wyjść gdzieś na zewnątrz? - spytała nie mogąc zachować powagi.
- Może po prostu podjedźmy do centrum? Mogę tatę poprosić, żeby nas podwiózł - stwierdziłam.
- No, byłoby spoko, ale czy nie będzie za bardzo wypytywał o to, co się u mnie stało? Wiesz, to może się okazać trochę niezręczne - zamyśliła się.
- No niby tak... ale co tam, powiem mu, żeby nie pytał, bo nie chcę do tego wracać i tyle. Nie chce mi się jechać autobusem - stwierdziłam.
- No dobra - zaśmiała się. To daj znać, kiedy po mnie podjedziesz, ok? - spytała.
- Jasne kochanie - wyszeptałam do słuchawki i znowu usłyszałam śmiech.
- Coley, to było... - zaśmiała się. - Niecodzienne.
- Przyzwyczajaj się - prychnęłam z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, to czekam, aż po mnie podjedziesz - powiedziała Sonya.
- Pa, buziaczki - cmoknęłam do słuchawki, po czym obie się zaśmiałyśmy.
Po chwili się rozłączyłam i jeszcze w pidżamie, zeszłam po schodach, sprawdzając, czy tata jest w domu. Na szczęście jeszcze zastałam go w kuchni.
- Tato, podwieziesz mnie i Sonyę do centrum? - spytałam szybko.
- Tak w ogóle to dzień dobry - chrząknął podnosząc na mnie wzrok. - Zaraz jadę do pracy, więc musisz się pośpieszyć.
- Tak, tak, to ja zaraz przyjdę - rzuciłam i pośpieszyłam do pokoju.
Szybko się ubrałam w bordowy t-shirt z kieszonką, czarne szorty i założyłam trampki. Weszłam do łazienki, umyłam twarz i zęby. Wzięłam trochę kasy i telefon. Wysłałam Sonyi wiadomość, że ma czekać przed domem, bo zaraz przyjadę. Zeszłam na dół.
- Możemy jechać - rzuciłam tacie.
- Śniadania nie jesz? - spytał biorąc kluczyki od auta.
CZYTASZ
Girls Like Girls [ZAWIESZONE]
FanficFanfiction do teledysku '' Girls Like Girls'' Coley jest zakochana w swojej najlepszej przyjaciółce. Lecz Sonya ma chłopaka, który wszystko komplikuje. Czy Coley zdobędzie się na odwagę i powie dziewczynie, co do niej czuje?