9.

233 27 3
                                    


Obudziłam się słysząc dzwonek telefonu. Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się dookoła szukając źródła dźwięku. Westchnęłam i usiadłam. Dźwięk dochodził spod łóżka. Sięgnęłam po telefon i odebrałam. 

- No halo - zaczęłam ziewając. 

- Nigdy nie zrozumiem, po co ci tyle snu - zaśmiała się Sonya. 

Uśmiechnęłam się do siebie. Wstałam niechętnie i podciągnęłam żaluzje. Jak to zwykle o tej porze roku, świeciło słońce. 

- Mogłoby czasem popadać - wymamrotałam mrużąc oczy. 

- Co? -  spytała rozbawiona Sonya. - A, że deszcz? Mi taka pogoda nie przeszkadza - stwierdziła. 

- Ale mi tak, jak jest tak ciepło, to gorzej się śpi - wydukałam zniesmaczona i usłyszałam w słuchawce śmiech. 

- Dobra... Wracając do tego, po co zadzwoniłam... - zaczęła Sonya. - Miałyśmy się dzisiaj spotkać, więc czekam na twoje propozycje. 

- Moje propozycje? - parsknęłam. - Ja najchętniej spotkałabym się w łóżku... - powiedziałam zamyślona a dziewczyna wybuchnęła śmiechem. - Znaczy nie tak w łóżku, cholera, Sonya! - zaśmiałam się razem z nią. - Czy ty zawsze musisz mieć te gorsze skojarzenia? - prychnęłam. - Miałam na myśli kontynuowanie mojego snu, który na marginesie ty mi przerwałaś. 

- Tak, tak... - Sonya nie mogła przestać się śmiać. - To co, mam wpaść do ciebie do łóżka, czy jednak lepiej by było wyjść gdzieś na zewnątrz? - spytała nie mogąc zachować powagi. 

- Może po prostu podjedźmy do centrum? Mogę tatę poprosić, żeby nas podwiózł - stwierdziłam. 

- No, byłoby spoko, ale czy nie będzie za bardzo wypytywał o to, co się u mnie stało? Wiesz, to może się okazać trochę niezręczne - zamyśliła się. 

- No niby tak... ale co tam, powiem mu, żeby nie pytał, bo nie chcę do tego wracać i tyle. Nie chce mi się jechać autobusem - stwierdziłam. 

- No dobra - zaśmiała się. To daj znać, kiedy po mnie podjedziesz, ok? - spytała. 

- Jasne kochanie - wyszeptałam do słuchawki i znowu usłyszałam śmiech. 

- Coley, to było... - zaśmiała się. - Niecodzienne. 

- Przyzwyczajaj się - prychnęłam z uśmiechem na twarzy. 

- Dobrze, to czekam, aż po mnie podjedziesz - powiedziała Sonya. 

- Pa, buziaczki - cmoknęłam do słuchawki, po czym obie się zaśmiałyśmy. 

Po chwili się rozłączyłam i jeszcze w pidżamie, zeszłam po schodach, sprawdzając, czy tata jest w domu. Na szczęście jeszcze zastałam go w kuchni. 

- Tato, podwieziesz mnie i Sonyę do centrum? - spytałam szybko. 

- Tak w ogóle to dzień dobry - chrząknął podnosząc na mnie wzrok. - Zaraz jadę do pracy, więc musisz się pośpieszyć. 

- Tak, tak, to ja zaraz przyjdę - rzuciłam i pośpieszyłam do pokoju. 

Szybko się ubrałam w bordowy t-shirt z kieszonką, czarne szorty i założyłam trampki. Weszłam do łazienki, umyłam twarz i zęby. Wzięłam trochę kasy i telefon. Wysłałam Sonyi wiadomość, że ma czekać przed domem, bo zaraz przyjadę. Zeszłam na dół. 

- Możemy jechać - rzuciłam tacie. 

- Śniadania nie jesz? - spytał biorąc kluczyki od auta. 

Girls Like Girls [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz