18

171 28 1
                                    

Luanna przeglądała zapiski z ostatnich dni. W ciągu ostatniego tygodnia ciągle powtarzały się te same napisy. Ta sama treść zdziwiła dziewczynę, bo przez ostatnie wydarzenia straciła rachubę czasu a jej myśli, które zawsze były poukładane teraz zaczynały kurzyć się a z szuflad wypadały różne kartki. Rudowłosa jeszcze nie była świadoma, że to Harry zakrada się do jej umysłu i burzy jej poukładane życie.

Dziewczyna schowała swój notatnik i poprawiając włosy zeszła na parter by założyć płaszcz. Dobra pogoda utrzymywała się i mogła nawet wyciągnąć ukochane sportowe buty z głębin szafki. Po ubraniu się wyszła z domu by kolejny raz spotkać się ze swoim pseudo-szantażystą.

Widząc w oddali jego sylwetkę zmusiła się do ukrycia uśmiechu i jak zwykle przywitała się z nim elementem zaskoczenia.

- Witaj.

- Cześć, Luanna.

Harry uśmiechnął się i poprowadził dziewczynę do wnętrza budynku. Miejska galeria sztuki nie była specjalnie duża, ale nie przeszkadzało to nikomu. Mało osób przychodziło tu na oglądanie sztuki, więc problem tłoczenia się nigdy nie miał tu miejsca. Nie trzeba ukrywać, że wielu ludzi to zasmuca, ale przynajmniej nie trzeba się przeciskać do obejrzenia czyjś prac.

Chłopak stanął przed pierwszą pracą na wystawie. Rudowłosa bez słowa stanęła obok niego i zaczęła przyglądać się oglądanemu obrazowi. Tuż obok niego było zdjęcie, które przedstawiało ten sam budynek.

- To wystawa stworzona dla kontrastu zdjęć pomiędzy obrazami. Wszystkie zdjęcia wykonali mieszkańcy z naszej miejscowości, a obrazy namalowane zostały przez jedną osobę. Także z naszej okolicy.

- Czemu ta wystawa nie została nagłośniona? – spytała Lua.

- Ludzie tutaj pracujący uważają, że sztuka nie powinna być promowana.

- Dobry produkt nie musi się reklamować.

Harry pokiwał głową.

- Szkoda, że wiele ludzi o tym zapomina.

- Nie ma im kto przypominać.

Po tych słowach Luanna od razu odeszła od swojego towarzysza, podeszła do innego zdjęcia i pasującego do niego obrazu. Subtelne ruchy pędzla, stonowane barwy i perfekcyjnie zachowane kształty.

Po obejrzeniu całej wystawy dwójka młodych ludzi wyszła z galerii pamiętając o kulturalnym „do widzenia" skierowanego do personelu. Po wyjściu z budynku oboje stanęli na chodniku. Niepewni dalszego ich spotkania.

- Proponuję udanie się do standardowego parku. – odezwała się Lua.

- Propozycja przyjęta.

Po dotarciu do parku od razu skierowali się w stronę konkretnej ławki. Tej samej na której siedzieli podczas każdego ich spotkania. Dziewczyna jak zwykle usiadła po turecku, a Harry po jej lewej stronie.

- Jaka jest twoja ulubiona pora roku?

Luanna zastanawiała się dość długo nad odpowiedzią. Wybieranie ulubionych rzeczy zawsze stanowiło dla niej trudność.

- Lato. Nie lubię nakładać na siebie szalików, płaszczy. Nie lubię zimna i braku możliwości porannego joggingu. Na podstawie doświadczenia odnoszę wrażenie, że w lato zawsze mam mniej problemów.

Zwłaszcza ze sobą.

- Ja lubię jesień. Nie ma bardziej kolorowej pory roku. – Harry zaśmiał się ale widząc poważną minę dziewczyny umilkł niemal natychmiast.

- Wybieranie ulubionych rzeczy jest dość zabawne. Spośród określonej liczby rzeczy wybierasz jedną. Nie wiem czemu, ale wydaję mi się że pomiędzy słowem „ulubiony" a „wieczny" jest cienka granica.

Chłopak zmarszczył brwi.

- Jaki te dwa słowa mają ze sobą związek?

- Jeśli ktoś zapyta cię o ulubioną rzecz raz, a po jakimś czasie drugi i podasz dwie różne odpowiedzi to może uznać, że często zmieniasz zdanie. Uzna cię za nieodpowiedniego do zaufania i skłonnego do zdrady. Ludzie rzadko kiedy mają świadomość zmieniających się gustów i uważają, że ulubiona rzecz pozostaje na całe życie.

Styles zamyślił się. Sens wypowiedzianych słów powoli do niego docierał, choć treść nadal nie pozostawała całkowicie zrozumiana.

- A ty jak sądzisz?

Luanna zaśmiała się.

- Życie nie trwa dzień ani trzy lata. Skoro mamy nieograniczony czas na życie to czemu mamy ograniczać się do wyboru jednej ulubionej rzeczy?

- Czyli pozwalasz sobie na całkowitą swobodę?

- Pozwalam na swobodę moim gustom.

Rudowłosa uśmiechnęła się a brunet odwzajemnił jej uśmiech. W tamtym momencie do jego głowy przyszła bardzo dziwna myśl, ale zanim zdążyła wylecieć do jego ust zaklinał ją w swojej jamie ustnej i nie pozwolił nigdy swojemu głosu jej wypowiedzieć. Zastanawiał się tylko czy kiedykolwiek pożałuje zatrzymywania swoich myśli.

X

Powoli zbliżamy się do końca.

~ earnest



karykatura ▲ h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz