Kolejne spotkanie nie było ustalone. Pilnujący wzrok Flo i niedostępność Luanny potęgowały niezręczną sytuację w umyśle Harry'ego. Odmienne uczucia do obu dziewczyn mieszały się wzajemnie pozostawiając w jego głowie ogromny mętlik i natłok myśli. Bałagan, który powstał zmuszał go do działania, ale nie podpowiadał do jakiego konkretnie.
Choć rozum podpowiadał Florence.
Jako kanon spokoju, bezpieczeństwa i stałego zaufania.
Choć serce podpowiadało Luannę.
Jako kanon chaosu, ryzyka i niepewności.
Lekcja biologii dłużyła się niemiłosiernie. Styles nic nie rozumiał z omawianego tematu i nawet nie krył znudzenia. Jego myśli krążyły po innej galaktyce i pragnęły tylko wskoczyć na inną satelitę by uwolnić się z czarnej dziury, do której wpadły.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek kończący lekcję chłopak wybiegł z sali i od razu pobiegł w stronę swojej szafki. Oparł czoło o drzwiczki i próbował opanować swój oddech. Nie wiedział co się z nim działo, ale nie podobało mu się to. Potrzebował czegoś co wyprowadziłoby go na właściwą ścieżkę i wyprostowało jego roztrzepany umysł.
Potrzebował Luanny idącej w jego stronę.
A zamiast tego poczuł dłoń Florence na swoim ramieniu.
- Wszystko w porządku?
- Nie.
- Mogę ci jakoś pomóc?
Flo wpatrywała się w niego. Czekała aż rozłoży swoje ramionami, by mogła go objąć. Tak robił zawsze. A teraz wpatrywał się w swoje buty, nie wiedząc jak zareagować i jakie słowa z siebie wypluć.
- Widziałaś gdzieś Luannę? Muszę ją znaleźć!
Zanim blondynka zdążyła przetrawić wypowiedziane słowa i jakoś zareagować to jej przyjaciela już nie było. Biegł korytarzem w poszukiwaniu rudych włosów. Ten widok złamał jej serce z porcelany.
Harry biegnąc korytarzem powodował sporo chaosu, ale gdy w końcu zauważył dziewczynę przy swojej szafce myślał, że serce wyskoczy mu z piersi. Już dawno nie czuł takiej euforii na czyjś widok.
- Cześć.
Dziewczyna spojrzała na niego sceptycznie.
- Przebiegłeś maraton?
- Dla ciebie. A raczej do ciebie.
Lua prychnęła i poprawiła plecak zwisający z ramienia.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Musisz mi pomóc.
Po jej twarzy błąkał się uśmiech.
- W czym?
- W roztrzepanym życiu.
Harry zaśmiał się słysząc swoje żałosne słowa, ale uśmiechnął się jeszcze szerzej na widok szczerego uśmiechu swojej towarzyszki.
- Za dwie godziny w parku? – zapytała.
- Poczekaj na mnie przed szkołą.
Rudowłosa kiwnęła głową i odeszła do czekającego Milesa. Na twarzy Harry'ego nadal widniał szeroki uśmiech, a Florence która z zazdrości obserwowała całą ich rozmowę poczuła bolesne ukłucie.
Bo Harry wcześniej tylko do niej się tak uśmiechał.
Nim chłopak zdążył ją zauważyć ukryła się za czyimiś plecami. Brunet natomiast szedł w stronę sali od historii, gdyż zadzwonił dzwonek zapraszający na lekcję. Nie trzeba ukrywać, że pozostałe dwie godziny lekcyjne nudziły go i odliczał tylko do spotkania z Luanną.
Po skończonych lekcjach pożegnał się szybko z Florence i wybiegł przed szkołę. Dziewczyna, na którą czekał nie zdążyła jeszcze przyjść, więc usiadł na murku i wpatrywał się w drzwi wejściowe. Gdy zobaczył jak wychodzi ze szkoły w jego umyśle wystrzeliły fajerwerki a na twarzy pojawił się uśmiech. To wszystko było niekontrolowane, mimowolne ale chłopakowi to nie przeszkadzało. Liczyła się Jej obecność.
- Gotowa?
- Oczywiście, w końcu sama to zaproponowałam.
Harry zaśmiał się.
- Czego potrzebuję do okiełzania myśli?
- Silnej woli i rozsądku. Musisz być skoncentrowany, nic nie może cię rozpraszać.
Więc czemu tu jesteś?
- Czemu stałaś się taka zamknięta w sobie?
Luanna zmarszczyła brwi.
- Myślałam, że będziemy rozmawiać o twoich problemach.
- Ta myśl wchodzi w skład myślowej burzy.
- Przy dążeniu do perfekcji często gubisz coś po drodze.
Harry spojrzał uważnie na dziewczynę.
- Co ty zgubiłaś?
Nie otrzymał odpowiedzi. Rudowłosa milczała. Chłopak zorientował się, że ten temat jest dla niej skończony, więc czym prędzej skierował rozmowę na swoje problemy.
- Co mam zrobić jeśli moje organy podpowiadają mi coś innego?
Luanna wybuchnęła śmiechem.
- Prosisz o rady swoje organy?
- Tak. – odparł szybko – Znaczy nie, nie, nie, nie. Nie.
Lua ocierała łzę z kącika oczu i spojrzała na swojego towarzysza.
- Kieruj się intuicją.
- Co to znaczy?
Harry usiadł na ławce, a po nim dziewczyna (jak zwykle po turecku).
- Jeśli czujesz, że jedna rzecz będzie dla ciebie korzystniejsza i sprawi ci więcej radości to wybierz ją.
- Korzystasz z intuicji?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Dam ci radę, Harry. Nie rezygnuj z uczuć.
Zobacz, co dzieje się ze mną.
Milczenie zapadło pomiędzy nimi na dłuższą chwilę. Ale nie czuli się skrępowani. Wydawało im się, że mogliby spędzić tak wieczność i nie odczuwaliby znudzenia czy potrzeby rozmowy. Wystarczyła im wzajemna obecność.
- Cieszę się, że cię poznałem.
Luanna uśmiechnęła się i spojrzała na zachmurzone niebo. Intuicja podpowiadała jej nadchodzącą burzę.
x
Następny rozdział będzie ostatnim, więc w przyszłym tygodniu na moim profilu pojawi się nowa opowieść. Tym razem nie będzie to ff, ale mam nadzieję, że dacie jej szansę xx
~ earnest
CZYTASZ
karykatura ▲ h.s. ✔
FanficCo się stanie, gdy Harry otrzyma swoją karykaturę? I co jeśli chłopak odważy się znaleźć anonimowego Karykaturzystę? ©2016; diverpunk