21

196 31 3
                                    

Kolejne spotkanie nie było ustalone. Pilnujący wzrok Flo i niedostępność Luanny potęgowały niezręczną sytuację w umyśle Harry'ego. Odmienne uczucia do obu dziewczyn mieszały się wzajemnie pozostawiając w jego głowie ogromny mętlik i natłok myśli. Bałagan, który powstał zmuszał go do działania, ale nie podpowiadał do jakiego konkretnie.

Choć rozum podpowiadał Florence.

Jako kanon spokoju, bezpieczeństwa i stałego zaufania.

Choć serce podpowiadało Luannę.

Jako kanon chaosu, ryzyka i niepewności.

Lekcja biologii dłużyła się niemiłosiernie. Styles nic nie rozumiał z omawianego tematu i nawet nie krył znudzenia. Jego myśli krążyły po innej galaktyce i pragnęły tylko wskoczyć na inną satelitę by uwolnić się z czarnej dziury, do której wpadły.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek kończący lekcję chłopak wybiegł z sali i od razu pobiegł w stronę swojej szafki. Oparł czoło o drzwiczki i próbował opanować swój oddech. Nie wiedział co się z nim działo, ale nie podobało mu się to. Potrzebował czegoś co wyprowadziłoby go na właściwą ścieżkę i wyprostowało jego roztrzepany umysł.

Potrzebował Luanny idącej w jego stronę.

A zamiast tego poczuł dłoń Florence na swoim ramieniu.

- Wszystko w porządku?

- Nie.

- Mogę ci jakoś pomóc?

Flo wpatrywała się w niego. Czekała aż rozłoży swoje ramionami, by mogła go objąć. Tak robił zawsze. A teraz wpatrywał się w swoje buty, nie wiedząc jak zareagować i jakie słowa z siebie wypluć.

- Widziałaś gdzieś Luannę? Muszę ją znaleźć!

Zanim blondynka zdążyła przetrawić wypowiedziane słowa i jakoś zareagować to jej przyjaciela już nie było. Biegł korytarzem w poszukiwaniu rudych włosów. Ten widok złamał jej serce z porcelany.

Harry biegnąc korytarzem powodował sporo chaosu, ale gdy w końcu zauważył dziewczynę przy swojej szafce myślał, że serce wyskoczy mu z piersi. Już dawno nie czuł takiej euforii na czyjś widok.

- Cześć.

Dziewczyna spojrzała na niego sceptycznie.

- Przebiegłeś maraton?

- Dla ciebie. A raczej do ciebie.

Lua prychnęła i poprawiła plecak zwisający z ramienia.

- Co cię do mnie sprowadza?

- Musisz mi pomóc.

Po jej twarzy błąkał się uśmiech.

- W czym?

- W roztrzepanym życiu.

Harry zaśmiał się słysząc swoje żałosne słowa, ale uśmiechnął się jeszcze szerzej na widok szczerego uśmiechu swojej towarzyszki.

- Za dwie godziny w parku? – zapytała.

- Poczekaj na mnie przed szkołą.

Rudowłosa kiwnęła głową i odeszła do czekającego Milesa. Na twarzy Harry'ego nadal widniał szeroki uśmiech, a Florence która z zazdrości obserwowała całą ich rozmowę poczuła bolesne ukłucie.

Bo Harry wcześniej tylko do niej się tak uśmiechał.

Nim chłopak zdążył ją zauważyć ukryła się za czyimiś plecami. Brunet natomiast szedł w stronę sali od historii, gdyż zadzwonił dzwonek zapraszający na lekcję. Nie trzeba ukrywać, że pozostałe dwie godziny lekcyjne nudziły go i odliczał tylko do spotkania z Luanną.

Po skończonych lekcjach pożegnał się szybko z Florence i wybiegł przed szkołę. Dziewczyna, na którą czekał nie zdążyła jeszcze przyjść, więc usiadł na murku i wpatrywał się w drzwi wejściowe. Gdy zobaczył jak wychodzi ze szkoły w jego umyśle wystrzeliły fajerwerki a na twarzy pojawił się uśmiech. To wszystko było niekontrolowane, mimowolne ale chłopakowi to nie przeszkadzało. Liczyła się Jej obecność.

- Gotowa?

- Oczywiście, w końcu sama to zaproponowałam.

Harry zaśmiał się.

- Czego potrzebuję do okiełzania myśli?

- Silnej woli i rozsądku. Musisz być skoncentrowany, nic nie może cię rozpraszać.

Więc czemu tu jesteś?

- Czemu stałaś się taka zamknięta w sobie?

Luanna zmarszczyła brwi.

- Myślałam, że będziemy rozmawiać o twoich problemach.

- Ta myśl wchodzi w skład myślowej burzy.

- Przy dążeniu do perfekcji często gubisz coś po drodze.

Harry spojrzał uważnie na dziewczynę.

- Co ty zgubiłaś?

Nie otrzymał odpowiedzi. Rudowłosa milczała. Chłopak zorientował się, że ten temat jest dla niej skończony, więc czym prędzej skierował rozmowę na swoje problemy.

- Co mam zrobić jeśli moje organy podpowiadają mi coś innego?

Luanna wybuchnęła śmiechem.

- Prosisz o rady swoje organy?

- Tak. – odparł szybko – Znaczy nie, nie, nie, nie. Nie.

Lua ocierała łzę z kącika oczu i spojrzała na swojego towarzysza.

- Kieruj się intuicją.

- Co to znaczy?

Harry usiadł na ławce, a po nim dziewczyna (jak zwykle po turecku).

- Jeśli czujesz, że jedna rzecz będzie dla ciebie korzystniejsza i sprawi ci więcej radości to wybierz ją.

- Korzystasz z intuicji?

Dziewczyna pokręciła przecząco głową.

- Dam ci radę, Harry. Nie rezygnuj z uczuć.

Zobacz, co dzieje się ze mną.

Milczenie zapadło pomiędzy nimi na dłuższą chwilę. Ale nie czuli się skrępowani. Wydawało im się, że mogliby spędzić tak wieczność i nie odczuwaliby znudzenia czy potrzeby rozmowy. Wystarczyła im wzajemna obecność.

- Cieszę się, że cię poznałem.

Luanna uśmiechnęła się i spojrzała na zachmurzone niebo. Intuicja podpowiadała jej nadchodzącą burzę.

x

Następny rozdział będzie ostatnim, więc w przyszłym tygodniu na moim profilu pojawi się nowa opowieść. Tym razem nie będzie to ff, ale mam nadzieję, że dacie jej szansę xx

~ earnest

karykatura ▲ h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz