Rozdział 13

94 4 0
                                    

Ale w końcu musiałam przerwać tą cudowną chwilę i wrócić na ziemie, gdzie za spóźnienie do domu będę miała szlaban, a w tej jakże cudownej chwili trwaliśmy ładnych parę godzin, bo zdążył zrobić się wieczór.

- Juss musimy już jechać - powiedziałam ze smutkiem - Muszę wracać do domu, bo jak nie to będę miała szlaban

- Okay Shawty - pocałował mnie delikatnie w usta i otworzył drzwi do samochodu - I widzisz z tego wszystkiego nic nie zjedliśmy, a to już ta godzina, że na pewno jesteś głodna

- Nie to nic takiego naprawdę - uśmiechnęłam się do niego - Najbardziej doskwierający głód już zaspokoiłam, więc nie masz się o co martwić

- Naprawdę, a co to takiego było - uśmiechnął się do mnie zadziornie - Czyżby nasz pocałunek? Tak bardzo ci tego brakowało?

Zarumieniłam się i spuściłam wzrok na ręce starając się nie patrzeć na Justina, który w tym momencie wypalał we mnie swoje zaciekawione spojrzenie. W końcu odważyłam się i odpowiedziałam na jego pytanie.

- Tak - zarumieniłam się jeszcze bardziej - Właśnie tego mi bardzo brakowało

- A nie tego - przesunął ręką po moim udzie, aż do kolana i uśmiechnął się chytrze - Tego ci nie brakowało?

- Tak tego też - po tych słowach Justin zatrzymał samochód i pochylił się w moim kierunku

- Wolisz tutaj czy chcesz jechać do mnie? - jego oczy płonęły z pożądania.

- Do ciebie - wymruczałam nie mogąc dłużej wytrzymać

- Zapnij pasy i trzymaj się mocno - usiadł z powrotem na swoje miejsce, zapiął pasy i jechał najszybciej jak się dało.

Jechaliśmy chyba 200 km na godzinę i w ciągu 5 minut byliśmy w jego domu w Beverli Hills. Justin szybko wjechał do garażu i zaparkował auto na swoim miejscu obok bardzo dużej ilości innych samochodów, ale w tym momencie mało mnie to obchodziło, bo zaraz miałam znaleźć się w jego sypialni i zatracić się w nim całkowicie. Poszłam za nim do domu, ale zdziwiło mnie, że chyba nie idziemy do jego pokoju, bo wjechaliśmy windą na drugie piętro domu nie tracąc czasu na schody.

- Justin gdzie idziemy? - zapytałam trochę zdezorientowana, kiedy zobaczyłam na górze tylko dwoje drzwi - Co tam jest?

- Po lewej stronie jest kryty basem, a po prawej niespodzianka - uśmiechnął się delikatnie - Ale muszę wiedzieć, jak bardzo mnie kochasz i czy mi ufasz.

- Kocham cię bardzo i ufam ci bezgranicznie - nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale kierowałam się głosem serca, a słowa wyszły z moich ust, zanim zdążyłam pomyśleć co mówię.

- To dobrze, zamknij oczy Annie i nie bój się - szepnął mi do ucha - Naprawdę nie masz się czego bać nie zrobię ci krzywdy

Powiedział to takim tonem, że ugięły się pode mną kolana i wiedziałam, że nie mam się czego bać. Nie wiem co kryło się za tymi drzwiami, ale zaraz miałam się tego dowiedzieć. Wiedziałam, że cokolwiek tam będzie to i tak nie zmienię o nim zdania. Pytanie które mu zadałam, a później sama zdałam sobie z tego sprawę wyszło z moich ust tak szybko, że nie mogłam tego zatrzymać.

- Czy Charlotte też przyprowadzałeś do tej niespodzianki - zapytałam szybko

- Tak - odpowiedział rzeczowo - Była częścią mojego świata o którym nie wiedzą paparazzi i teraz chce, żebyś i ty w nim była

- Okay rozumiem - pokiwałam głową i zamknęłam oczy

- Otwórz oczy - szepnął mi do ucha kiedy weszliśmy do środka

Było to dziwne pomieszczenie pierwszy raz w życiu widziałam taki pokój, był cały w fioletowo-czerwonych barwach, zalany przytłumioną poświatą jasnego światła, które nadawało temu miejscu klimat romantyzmu, a za razem i grozy. Przestraszyłam się w pierwszym momencie, ale później ciekawość wzięła górę. Na ścianach były powieszone różnej grubości i długości jakieś paski z plecionej skóry. Przy samej ścianie stał krzyż w kształcie litery „x", trochę dalej bardziej na środku pokoju stał duży stół z grubo położonym płótnem ze skóry wypełnionym nie wiem do końca czym. Na prawo od stołu stała wielka czerwona kanapa, która stała dokładnie naprzeciwko wielkiego łóżka z baldachimem, o kolorze fioletowej skóry i krwisto czerwonych poduszek, takich samych jak na kanapie. Justin obserwował każdy mój ruch w milczeniu. Na lewo od drzwi stała mała szafeczka na której była stacja dokująca do iPod'a. Miała też wiele małych szufladek. Zastanawiałam się dlaczego ten pokój zamyka na klucz teraz już wiem i nie jestem pewna czy chciałam to wiedzieć, ale cóż chciałam, żeby się przede mną otworzył. Pokazał prawdziwego siebie i z jakiegoś powodu mnie to cieszy, ale też trochę przeraża. W końcu zdobyłam się na zadanie mu pytania.

- Po co ci to wszystko i co to wszystko jest? - zapytałam cicho

- To dla przyjemności Ano. Mojej jak też i twojej. Jeśli przyjmiesz moją propozycję, bez podpisywania jakichkolwiek papierów nie martw się tym, to oboje będziemy czerpać z tego wszystkiego co jest tutaj przyjemność - omiótł ręką pokój - Jednak muszę cię prosić o jedną rzecz, że nie powiesz nikomu o tym co tutaj się dzieje i o tym co mi sprawia przyjemność. Rozumiesz skarbie?

Pokiwałam tylko głową, bo nie byłam wstanie wydusić z siebie, ani jednego słowa. Wyszłam w milczeniu z pokoju. Musiałam sobie to wszystko poukładać i zastanowić się czy jestem wstanie to wszystko zrozumieć i zaakceptować to kim jest po za fleszami aparatów i kolacyjkami.

***

Hej jest kolejny rozdział. Kocham was jest nas bardzo dużo. Mam nadzieję, że wam się podoba. Napiszcie w komentarzach co o tym myślicie. Wasze opinie bardzo mnie motywują i pomagają poprawić to co jest złe. Dziękuję wam za to bardzo i gwiazdkujcie. Love yaa ;**

Połączenie Greya i Sensownego BieberaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz