Rozdział 1

3.3K 239 48
                                    

Obudziłam się z tą straszną świadomością, że dziś Dożynki.
Wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie. Przez cały ranek w moim domu panowała całkowita cisza. Igrzyska Głodowe nie były nowością, ale po raz pierwszy Trybutami będą młodzi mieszkańcy Kapitolu.

Ja też mogę zostać wylosowana.

- Irino - odezwała się w końcu mama, gdy już myślałam, że chyba mam problemy ze słuchem - Irino... Niech los zawsze ci sprzyja.

- Dziękuję - szepnęłam, bo nie miałam nic lepszego do powiedzenia.

Ubrałam się w moją jedyną sukienkę, która przetrwała wojnę - śliczną, dziewczęcą, o kolorze miętowym. W czasach Snowa była uznawana za zbyt mało "kapitolińską", ale teraz wszystkie koleżanki mi jej zazdroszczą. Uczesałam się w wysoki kok przewiązany miętową wstążką. Przejrzałam się w lustrze.

- Ślicznie wyglądasz, córeczko - usłyszałam głos taty - Ale czy ta sukienka nie jest na ciebie za mała?

- Przez te dwa lata w ogóle nie urosłam, tato - mruknęłam.

Rzeczywiście, miałam wielkość trzynastolatki, jakby wojna usunęła z mojego ciała hormony wzrostu.

- No dobrze, dobrze. Ale jest coraz później. Musimy już iść - powiedział tato.

Mama została w domu z moim trzyletnim bratem. Ojciec, ubrany w garnitur i muchę, złapał mnie za rękę i pomaszerowaliśmy na plac losowania.

Wszystko odbywało się tak, jak przez ostatnie kilkadziesiąt lat, tyle, że teraz to mieszkańcy Dystryktów obserwowali nas z bezpiecznych domów, widząc wszystko w swoich telewizorach.

No, i filmik propagandowy nie opowiadał o Mrocznych Dniach, lecz o piekle, które Kapitol ciągnął przez ponad 70 lat, a które teraz spadnie na nas, dzieci owego regionu.

Na scenę weszła Katniss Everdeen, podwójna zwyciężczyni Igrzysk, bohaterka, symbol rewolucji, Kosogłos. Podobno jeszcze w pełni nie doszła do siebie, ale z pomocą przyjaciół wszystko idzie w dobrą stronę.

- Witam wszystkich... - powiedziała bardzo cicho, choć miała przy ustach mikrofon - Witam na 76 Głodowych Igrzyskach. Chciałabym jedynie powiedzieć... że nawet, jeśli moje zdanie by się tu liczyło... to nie zgodziłabym się na nie, gdyby nie... gdyby nie Prim - Katniss przełknęła ślinę - Bardzo, bardzo was przepraszam.

Po czym odwróciła się na pięcie i zeszła ze sceny.

Z jednej strony powinnam jej nienawidzić, bo przecież gdyby nie ona, żyłabym nadal w dostatku i szczęściu, oglądając co roku jedynie transmisję Głodowych Igrzysk. Teraz, jako uboga, zapracowana dziewczyna, mogłam sama brać w nich udział. Z drugiej strony, rozumiałam jej ostatnie słowa. Za Prim. Za swoją siostrę, która zginęła podczas bombardowania, tak samo jak mój pięcioletni brat Russel, moje dwie koleżanki i jeden kolega z klasy, oraz dziesiątki dzieci i nastolatków, które znałam chociażby z widzenia...

- Przejdźmy do losowania - usłyszałam głos Effie Trinket, znajomej Katniss, która wylosowała ją podczas Dożynek parę lat temu - Panie mają pierwszeństwo.

Dziesięć dziewczyn w wieku od 12 do 18 lat, w tym dwie moje koleżanki, poczłapało w stronę sceny...Jeszcze dwie.

- Jedenastą Trybutką jest... - Effie wyciąga kolejną karteczkę - Celestia Snow!

Nie zdziwiłam się ani trochę. Czternastoletnia wnuczka zmarłego prezydenta chyba też nie. Weszła na scenę dumnie, z podniesioną głową, ale cieniem strachu w oczach, który zauważyłam podczas zbliżenia kamery.

- Ostatnią Trybutką zostanie... Irina Everdeen!

Widzę, jak stojąca obok sceny Katniss wzdryga się na dźwięk swojego nazwiska.

Cóż, to czysty przypadek.

Weszłam na scenę i stałam tam, otulona strasznym transem, z którego wyrwałam się, gdy usłyszałam:

- Dwunastym Trybutem zostanie Sunil Nevla!

Patrzyłam z oczami wielkimi jak spodki na chłopaka wchodzącego na scenę.

Na chłopaka, w którym kochałam się od ósmego roku życia.






Dzieci KapitoluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz