1.10

1.9K 206 53
                                    

Następnego dnia, gdy weszłam do sali z Dorą, wszystkie rozmowy zamilkły. Przeszły mnie ciarki, gdy wyczułam, że wszyscy na mnie patrzą. Po chwili rozległy się szepty. Gdy szłyśmy na nasze miejsca, jedna rozmowa była na tyle głośna, że ją usłyszałam.

- Czi ona jest sławni?

- Nie, Mino.

- Oh, merci. A kim ona jest?

- To Lily Evans.

- Łili Evans? Ta, Łili?

- Oui, oui.

Puchonka z piątego roku cierpliwie odpowiadała na pytania pięknej francuzki. To pewnie są ludzie z wymiany, pomyślałam, gdy spojrzałam na całą grupkę siedzącą tuż obok naszych miejsc.

- Hej, siostrzyczko - wykrzyknął Syri, gdy się dosiadłam.

- Cześć, ruda.

- Siema, Lily.

- Lila!

- Hej - odpowiedziałam im wszystkim i usiadłam na swoim miejscu.

Po chwili zauważyłam, że wszystkie spojrzenia w Wielkiej Sali są skierowane na mnie.

- Eee... Dor... Na co oni wszyscy się gapią? - wyszeptałam, sięgając po dzban z herbatą.

- Na ciebie, Lil.

- Tego to się domyśliłam sama. Ale dlaczego?

- No, powiedzmy, że jesteś sensacją.

- Ekstra.

- Hej... Lil... Nie przejmuj się. To dobrze od czasu, do czasu być w centrum zainteresowania - powiedział Syriusz.

- Może dla ciebie. Syri, zrób coś... proszę - powiedziałam błagalnym tonem.

Syriusz wstał na ławce i obrócił się dookoła.

- Dobra, dobra ludzie... nie patrzcie tak na nas, bo zaczynam się rumienić! - krzyknął, a wszyscy się zaśmiali. Powoli zaczęli wracać do rozmów, a ja poczułam się o wiele lepiej.

- Dzięki, bracie.

- Dla mojej siostrzyczki wszystko.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam nakładać na talerz trochę sałatki warzywnej.

Po chwili poczułam na plecach ciarki. Rozejrzałam się subtelnie dookoła, jednak nic nie zauważyłam. Wszyscy rozmawiali między sobą i nikt na mnie nie patrzył. Coś musiało mi się przewidzieć, ale nie rozmyślałam nad tym dłużej, bo rozległ się głośny skrzek. Cała sala wypełniła się sowami. Przestałam jeść, bo dobrze wiedziałam, że za chwilę pojawi się Pandora z listem od rodziców. O dziwo, poza moją płomykówką, przede mną wylądowała jeszcze jedna sowa.

- Kogo szukasz mała? - spytałam.

No dobra, ona nie była mała. Miała prawie pół metra i była czarna jak noc. Odwiązałam list z jej nóżki i wyciągnęłam do niej rękę z chrupkiem, lecz ta odleciała, nawet na niego nie patrząc.

Lily Evans

Wielka Sala

Hogwart

Zaintrygowana otworzyłam list i na szczęście nikt w tej chwili nie zwracał na mnie uwagi, bo moja mina zrzedła, gdy tylko przeczytałam pierwsze słowo.

Szlamo!

Nie napiszę droga czy szanowna, bo taka nie jesteś.

Słyszałem, że się obudziłaś. To bardzo dobrze. Albo może źle. Czarny Pan zabrania cię zabić, ale na pewno już niedługo się spotkamy.

Ruda Furia, Snape I Huncwoci | ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz