- No dobrze, drodzy uczniowie, na dzisiejszej lekcji poćwiczymy sobie zaklęcia Lumos i Nox - powiedział Flitwick swoim nieco monotonnym głosem, machając przy okazji różdżką niczym batutą. - Kto mi powie, co robią te zaklęcia? Panna Rawley - wykrzyknął zachwyconym głosem.
- Lumos to zaklęcie, które sprawia, że z końca naszej różdżki wydobędzie się światło. Natomiast Nox jest przeciwzaklęciem Lumos. Sprawia, że światło znika.
- Wspaniale, wspaniale! - Flitwick zaczął się praktycznie rozpływać nad naszą przyjaciółką. - A jaki jest ruch różdżką?
- Przy zaklęciu Lumos trzeba unieść różdżkę do góry. Przy Nox trzeba nią strzepnąć tak, jakby się chciało strzepnąć to światło z różdżki.
- Wspaniale, wspaniale! A gdzie pada akcent?
- LUmos i NOX - powiedziała, akcentując tak wyraźnie, byśmy wszyscy dosłyszeli.
- Wspaniale, wspaniale! Coś jeszcze?
- No, jak przy wszystkich zaklęciach, trzeba pamiętać o skupieniu i wyobrażeniu.
O czym i o czym?
- Wspaniale, wspaniale! - Czy on się zapowietrzył? - To może krótka prezentacja? Może pani czynić honory.
Ala uśmiechnęła się i zerknęła na swoją różdżkę. Po chwili uniosła ją do góry i powiedziała wyraźnie "LUmos!". Na końcu jej różdżki pojawiło się światło. Flitwick przyłożył sobie rękę do piersi, a potem zaczął klaskać tak gwałtownie, że spadł ze swojej książkowej górki.
- NOX! - syknęła Alicja, po czym wyskoczyła ze swojego miejsca i poleciała pomóc swojemu ulubionemu nauczycielowi.
- Tak, tak - powiedział Flitwick, gdy tylko się podniósł i otrzepał swoją szatę. - Panna Rawley dostaje oczywiście ocenę Wybitną z praktyki i zarabia dwadzieścia punktów dla swojego domu. Teraz wasza kolej!
Wyciągnęłam różdżkę z westchnieniem, po czym spojrzałam na nią niepewnie. Skupienie i wyobrażenie? Skupiłam się więc z całych sił na końcu różdżki i wyobraziłam sobie wydobywające się z niej światło. Już miałam rzucić zaklęcie, gdy zauważyłam za swoją różdżką głowę Pottera. Rozproszyłam się nieco, ale i tak rzuciłam zaklęcie, co sprawiło, że mi, oczywiście, nie wyszło. Flitwick, który przechodził obok mnie, spojrzał na mnie zrezygnowany i poszedł dalej. Ups.
Za jakąś dziesiątą próbą (albo piętnastą, ale co to za różnica?) udało mi się poprawnie rzucić zaklęcie. Gdy próbowałam je zgasić, coś poszło nie tak, bo ono robiło się co raz jaśniejsze. Zaczęłam machać rożdżką, próbując je zgasić, ale to jak na złość robiło się bardziej oślepiające z każdą chwilą.
- Gratuluję, panno Evans, ale teraz już to zgaś - powiedział Flitwick, mrużąc nieco oczy.
- A-ale... ja nie wiem jak... Nox! NOX! - Różdżka kompletnie mnie nie słuchała. Światlo mnie oślepiało, więc nie mogłam się ani na nim skupić, ani wyobrazić go sobie znikającego. Po prostu nie byłam w stanie. Gdy po chwili różdżka wyleciała mi z dłoni i poleciała na sam środek, zatrzymała się w powietrzu tak, że teraz wszyscy ją widzieli.
- Co do... - zaczęłam, gdy nagle do sali wpadło dziesięć zakapturzonych postaci.
Różdżki wszystkich nagle przestały działać, ale moja dalej wydobywała z siebie światło. Avara wyszła na środek tak, jakby w ogóle tego światła nie widziała, a ja upadłam na podłogę pod wpływem cruciatusa. Zwijałam się z bólu, wrzeszcząc i krzycząc, a po chwili do mnie dołączyli huncwoci i moje przyjaciółki. A cała resza... cała reszta stała i się z tego śmiała. Zamknęłam oczy z przerażenia.
CZYTASZ
Ruda Furia, Snape I Huncwoci | Zawieszone
أدب الهواةOpowiadanie jest o siedmiu latach życia Lily Evans w Hogwarcie (przynajmniej taki jest zamiar). Nie będzie to w żadnym stopniu tak dobre jak historia o Harrym Potterze, ale postaram się w każdym roku dać jakąś ciekawą historię, zagadkę etc. Cóż mog...