- Lily! Przyjechali ciocia z wujkiem i dziewczynkami! - wykrzyknęła mama, wołając mnie i Dor.
Uśmiechnęłam się szeroko i popędziłam na złamanie karku na dół, by rzucić się w objęcia mojego ojca chrzestnego. Ciocia Mary była przyrodnią siostrą mojej mamy i pochodziła z Polski. Była jedną z wielu moich cioć, ale wujków miałam tylko dwóch. Brata taty i wujka Oriona właśnie. Jako że stryj Mike został chrzestnym Petuni, to wuj Orion był oczywistym wyborem na mojego. Nie wiedziałam o nim zbyt wiele. Był bardzo tajemniczy i może dlatego tak bardzo go kochałam. Kiedyś mówił, że w z pochodzenia jest anglikiem, ale gdy skończył osiemnaście lat, poznał ciocię Mary - miłość swojego życia i wyjechał z nią do Polski. Według mnie było to potwornie romantyczne. Gdy tylko go zobaczyłam, stojącego w małym korytarzyku z mnóstwem paczek w ręce, uśmiechnęłam się szeroko. W momencie w którym on zauważył mnie - wrośniętą w schody ze łzami wzruszenia w oczach - upuścił wszystkie prezenty i rozłożył szeroko ramiona, w które natychmiast wpadłam.
- Cześć, wujaszku - wyszeptałam, przytulając go tak mocno, jak tylko potrafiłam. Gdy zmierzwił moje rude włosy, odpłaciłam mu się tym samym, śmiejąc się z niego głośno. Podniósł mnie, wyciągając wyprostowane ręce go góry. - Niee! Ja jestem już za duża na samolocik - wykrzyknęłam podczas ataku głupawego śmiechu, na co ten mnie upuścił, praktycznie wkładając mnie w objęcia swojej żony.
- Lily, kochanie! Stęskniłam się za tobą! - Ona również uniosła mnie do góry, ale natychmiast mnie opuściła, łapiąc się za kręgosłup. - Wybacz. Nie te czasy.
Wujek objął ciocię ramieniem z autentycznym przerażeniem w oczach, a potem uśmiechnął się pokrzepiająco, głaszcząc jej plecy.
- Hej Maja, hej Kinga! - Przywitałam się z kuzynkami, obejmując je mocno, a potem zerknęłam na Dorę stojącą za mną. - To jest Dorcas. Przyjaciółka ze szkoły.
Cała czwórka uśmiechnęła się serdecznie, gdy przedstawiłam dziewczynę.
- Miło cię poznać, Dorcas. - Ciocia dziwnie wymówiła imię przyjaciółki, ale Dor okazała na tyle taktu, żeby jej tego nie wypominać, ani się z niej nie śmiać.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Proszę mówić mi Dor.
Maja i Kinga były zupełnie inne. Ta pierwsza miała po ojcu czarne włosy i piwne oczy po mamie, natomiast twarz drugiej okalały rude loczki, kontrastujące z granatowymi oczami. Nawet postury były innej, gdyż Maja była niska i raczej okrągła, a Kinga wysoka i szczupła.
Moja przyjaciółka szybko podbijała serca kolejnych gości swoim przyjacielskim uśmiechem. Gdy zasiedliśmy do stołu, zabłysnęła również nienagannymi manierami. Wszystko wydawało się przebiegać perfekcyjnie. Mimo mojej niezdarności udało mi się zachować moją białą sukienkę czystą, Petunia zachowywała się w miarę normalnie i nie rzuciła nawet jednego, specyficznego komentarza. Ogień w kominku palił się wesoło, żadna ze skarpet świątecznym nie wpadła w płomienie, a wszystkie dania smakowały wprost wyśmienicie. Jedynym problemem była zacięta płyta ze świątecznymi piosenkami, ale zostało to natychmiast naprawione przez wujka, który chwilę pomajstrował, a potem radio magicznie zaczęło działać. Wszystko było perfekcyjne.
- Przypomnij mi jak się nazywa twoja szkoła, Lily? - zapytała ciocia z pełną buzią, a potem przełknęła szybko. Wspaniale. Właśnie zrujnowała te perfekcyjne święta.
- Chodzę do Hogwartu, ciociu - powiedziałam. Ciocia zmarszczyła brwi i przekrzywiła głowę w zdziwieniu, najwyraźniej słysząc tę nazwę po raz pierwszy, a wujek zachłysnął się lekko wodą.
- Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek słyszała tę nazwę - powiedziała zdziwiona.
- Eee... To szkoła z internatem dla wybitnie uzdolnionych dzieci. Nie wie się o niej, dopóki nie wyślą do ciebie listu i nie zaproponują stypendium. - Wymyśliłam szybko.
CZYTASZ
Ruda Furia, Snape I Huncwoci | Zawieszone
Hayran KurguOpowiadanie jest o siedmiu latach życia Lily Evans w Hogwarcie (przynajmniej taki jest zamiar). Nie będzie to w żadnym stopniu tak dobre jak historia o Harrym Potterze, ale postaram się w każdym roku dać jakąś ciekawą historię, zagadkę etc. Cóż mog...