4. Najlepsza kawa w mieście

2.8K 211 7
                                    

Kawiarnia wyglądała na pospolitą z zewnątrz, ale środek nadrabiał. Utrzymali wszystko w brązowych kolorach. Drewniane stoliki i krzesła i kilka obrazów na ścianach. Stilesowi zdecydowanie się spodobało.
- Chodźmy po naszą kawę - powiedział chłopak, popychając McCalla w stronę kasy. Scott spojrzał na listę różnych kaw i zamrugał.
- Nie wiedziałem, że tyle kaw istnieje - mruknął pod nosem, a Stiles parsknął śmiechem.
- Teraz już wiesz - powiedział Stilinski.
- Witamy w "See of Coffe" - usłyszeli damski głos i spojrzeli w stronę kasy. Stała tam dziewczyna o długich czarnych włosach i z firmową czapeczką na głowie.
- Ja poproszę zwykłą kawę z podwójnym cukrem - powiedział Scott, a dziewczyna zanotowała coś w notesie.
- A dla mnie karmelowe capuccino z wielką pianką - powiedział Stiles. Dziewczyna westchnęła.
- Kawa będzie zrobiona w trzy minuty, ale jeśli chcesz wypić najlepsze karmelowe capuccino w swoim życiu to będziesz musiał poczekać dziesięć minut.
- Warto czekać dla czegoś tak pysznego - powiedział, a dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Dlatego musisz czekać. Mój brat robi najlepsze kawy w całym mieście - powiedziała i wskazała stolik. - Siadajcie. Zaraz wszystko ogarniemy - poleciła. Posłuchali jej i usiedli na pokazanych miejscach, a ona poszła zająć się kawą Scotta.
- Jest całkiem spoko - powiedział Scott, rozglądając się dookoła.
- Jeśli kawa będzie tak dobra jak wnętrze to już wiem gdzie będziemy się uczyć - stwierdził nastolatek, a McCall pokiwał głową.
- Twoja kawa - usłyszeli i zobaczyli tą samą dziewczynę, idącą w ich stronę. Po chwili przed Scottem stanął kubek gorącej kawy. - A twoja będzie za chwilę. D. już wszystko załatwia - powiedziała i uśmiechnęła się.
- Dzięki. Cholernie mi się tu podoba - powiedział Scott i uśmiechnął się do dziewczyny.
- Raczej będziemy stałymi klientami - potwierdził Stiles. Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Pierwsi stali klienci... Mama się ucieszy.
- Mama? - wymsknęło się Stilesowi.
- Rodzinny biznes i te sprawy - powiedziała. - Będziemy jeszcze mieli ciasta i ciasteczka, ale trzeba do tego namówić mojego brata. Właśnie kończy pierwszą porcję ciast - powiedziała i wskazała głową na jakieś drzwi.
- Twój brat jest nieźle utalentowany - stwierdził Stiles. Dziewczyna pokiwała głową.
- Gdyby nie on to byśmy leżeli... Umiemy z siostrą zrobić wszystkie kawy z tej listy i upiec wszystkie ciasta, które musimy, ale on robi to najlepiej. Ja jestem najlepsza jako kelnerka, a Laura zajmuje się kasą - powiedziała.
- Całkiem spoko wszystko ogarnęliście - wtrącił Scott.
- A ludzie w tym mieście są uzależnieni od kofeiny, więc zarobicie miliony z takim nastawieniem - stwierdził Stiles.
- Dzięki... Tak w ogóle to jestem Cora - powiedziała dziewczyna.
- Stiles. A to Scott - przedstawił ich. Cora uśmiechnęła się.
- Miło poznać. Serio. Jesteście zajebiści - przyznała i odgarnęła długie włosy za ramie. - Ale teraz muszę lecieć. Pogonię brata i obsłużę tamtych klientów - powiedziała i pomachała do nich.
- Miła jest - powiedział Scott.
- Tylko pamiętaj, McCall, że randka z Kirą była bardzo udana - oznajmił Stiles i poruszył sugestywnie brwiami.
- Karmelowe capuccino z podwójną pianką i cukrem -usłyszał Stiles. Otworzył szeroko oczy i zobaczył Dereka, stojącego przed nim z kubkiem. Stiles uśmiechnął się szeroko.
- Widzę, że jednak będziesz serwował mi kawę - powiedział, a Derek się uśmiechnął.
- A ja widzę, że polubiłeś moją koszulkę - odpowiedział Derek i postawił kubek na stoliku.
- Uwielbiam tę koszulkę. Nie licz na zwrot - powiedział, nie spuszczając wzroku z twarzy Dereka.
- Ale ja też ją lubię.
- To będziesz musiał mi ją zabrać siłą - powiedział Stiles, a Derek uniósł brwi wysoko.
- I myślisz, że tego nie zrobię? - zapytał, a Stiles wciągnął głęboko powietrze.
- Szczerze to mam wielką nadzieję, że to zrobisz - mruknął w odpowiedzi Stiles. Derek uśmiechnął i przegryzł dolną wargę.
- Może później. Teraz jestem w pracy, a twój przyjaciel jest cały czerwony i wygląda jakby chciał się stąd teleportować - Derek uśmiechnął się jeszcze raz i ruszył stanąć za kasą. Stiles odwrócił się i spojrzał na przyjaciela wciąż szczerząc się jak debil.
- Okay, rozumiem - oznajmił cicho Scott, a Stiles spojrzał na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Co?
- Rozumiem dlaczego nagle zmieniłeś orientację - powiedział Scott i wskazał ruchem głowy na kasę, przed którą jeszcze przed chwilą stał Derek.
- Mówiłem, że jest super przystojny - mruknął Stiles i chwycił kubek z napojem w dłonie.
- Umniejszyłeś to. Dla takiego gościa też zostałbym gejem - oznajmił z powagą Scott. Stiles parsknął.
- Nie zostałbyś. Ślinisz się na widok każdej laski.
- Może bym nie został, ale wiesz o co mi chodzi - powiedział McCall, a Stiles popił łyka swojego cappucino. Jęknął chyba trochę za głośno, ale miał to gdzieś.
- Chyba właśnie zakochałem się w tym - mruknął nastolatek, patrząc na kubek.
- I chyba bardzo lecisz na gościa, który to zrobił - dodał Scott.
- Święte słowa, Scotty. Święte słowa - powiedział Stiles, popijając kolejnego łyka.
************
Stiles siedział w kawiarni zdecydowanie dłużej niż to było konieczne, ale ciągle zagapiał się na pewnego kasjera. Derek co chwilę uśmiechał się do niego albo mrugał, a Scott musiał przywoływać przyjaciela do rzeczywistości.
- Może zostawie cię samego? Wypiłeś kawę jakieś 10 minut temu i teraz tylko zajmujemy stolik - powiedział McCall, a Stiles westchnął.
- Chyba masz rację - mruknął pod nosem i westchnął. Już miał wstawać, kiedy nagle ktoś podstawił przed nim pięknie wyglądające czekoladowe ciasto.
- Chciałeś ciasto przeprosinowe - powiedział Derek, a Stiles uśmiechnął się do niego szeroko.
- Zapamiętałeś - powiedział chłopak, rumieniąc się lekko. Derek mrugnął do niego i ruszył do kasy, uśmiechając się pod nosem. Scott westchnął i upadł na fotel.
- Czyli będziemy tu siedzieć przez następną godzinę - mruknął McCall pod nosem.
********
Scott się mylił. Nie siedzieli tam godzine tylko 47 minut. Stiles spojrzał po raz ostatni na Dereka i obdarzył go szerokim uśmiechem, po czym został wypchnięty za drzwi przez Scotta.
- Zawieź mnie pod szkołę, kretynie - mruknął McCall. Stiles przewrócił oczami i obaj podeszli do jeepa. - Następnym razem jedziesz sam - powiedział Scott, kiedy tylko usiadł na siedzenie.
- Dlaczego? Przecież kawa była dobra - odparł Stilinski, odpalając auto.
- Gdyby ci jeszcze chodziło o kawę! Ale ty jakby nigdy nic uprawiałeś wzrokowy sex z Derekiem! - syknął McCall, a Stiles prychnął.
- Po pierwsze: nie wiem jak sie uprawia 'wzrokowy sex', po drugie: nie wiem czy takie coś istnieje, a po trzecie: przecież nie miałeś nic przeciwko! Stwierdziłeś nawet, że dla Dereka zmieniłbyś orientację! - zaśmiał się Stiles.
- Co innego patrzeć na to przez pięć minut, a co innego przez godzinę! - syknął Scott, rozśmieszając Stilesa swoją złością. - Na następną randkę z Kirą zaproszę ciebie, a potem zacznę ją pożerać wzrokiem - Stiles prychnął.
- Czemu nie. Chętnie na to popatrzę - powiedział ze śmiechem nastolatek, a Scott wyglądał jakby się załamał.
- Dlaczego my się w ogóle przyjaźnimy? - zapytał, a Stiles parsknął śmiechem.
- Bo nie przeżyłbyś beze mnie dnia - powiedział Stiles po czym zatrąbił ze śmiechem. - I zanudził byś się na śmierć-dodał, a Scott pokiwał lekko głową.
- Pewnie tak - mruknął cicho, a kiedy spojrzał na Stilesa oboje wybuchnęli śmiechem.
*************
Stiles obudził się w nocy cały spocony, próbując złapać oddech. Znowu to samo. Chłopak zamiast skupić się na oddychaniu użył całej siły żeby skurlać się z łóżka, zrzucając kilka rzeczy z półki.
- Stiles?! - jak przez mgłę usłyszał krzyk ojca. Po chwili dłoń ojca zakryła jego usta, tak żeby nie mógł nawet próbować wciągnąć powietrza. Przez dokładnie 5 sekund chłopak nie wpuszczał powietrza, po czym ręka ojca ustąpiła, a Stiles gwałtownie wciągnął upragniony tlen do płuc. Usiadł gwałtownie. Łzy płynęły po jego policzkach, a chłopak cały się trząsł, ale jego oddech stawał się powoli normalny. Stiles spojrzał na ojca, który miał łzy w oczach.
- Już dobrze, tato - powiedział chłopak, unosząc dłoń. Wytarł łzy z własnych policzków i wymusił uśmiech. - Musimy znaleźć inną metodę, bo to chwilowe podduszanie nigdy nie będzie dobre - powiedział. Jego ojciec pokiwał głową, po czym chwycił go w niedźwiedzim uścisku.
- Musisz przestać mnie tak straszyć - wyjąkał mężczyzna i zamrugał kilka razy po czym odsunął się od syna.
- Jasne, tato - powiedział chłopak i patrzał jak ojciec wstaje i wychodzi z pokoju. Nienawidził się za to. Za to, że przez niego ojciec cierpi. Naprawdę tego nienawidził. Chłopak usiadł na łóżku i wziął dzisięć głębokich oddechów. Dopiero, kiedy był pewny, że wszystko w porządku upadł na poduszkę, czując tylko jedno: przepełniający go strach. Tylko Stiles nie wiedział przed czym. Czego on się bał?
**********
We wtorek Scott zauważył, że coś było nie tak, ale o nic nie pytał. Pewnie i tak się domyślał. Stiles przechodził przez szkolny korytarz i marzył o tym, żeby to się wreszcie skończyło. I nie miał na myśli samych ataków. Miał na myśli wszystko. Ten pieprzony ból. Strach w oczach ojca. Przerażenie w sercu. Stiles tego nie chciał. Nie prosił się o to. Czasami zastanawiał się czy warto tak żyć - robił to tylko w dni po atakach - ale potem przypominał sobie, że powinien być optymistą, po czym ocierał łzy i zakładał uśmiech. I udawał. Udawał dopóki jego kłamstwo nie stało się dość prawdziwe, że sam zaczynał w nie wierzyć.
*************
W środę zły humor mu przeszedł i chłopak znowu uśmiechał się szeroko do każdego. A jako, że następnego dnia mieli mieć test z historii to w czasie lunchu Stiles podszedł do Lydii.
- Hej, Lyds - przywitał się.
- Stiles. Gdzieś słyszałam, że miałam rację co do twojej ciekawości - powiedziała Martin i spojrzała na niego z uśmiechem.
- Uwielbiasz mieć rację, prawda? - zapytał chłopak.
- Uwielbiam - przyznała dziewczyna.
- Masz może dzisiaj czas? Mamy jutro test z historii, na który pewnie już umiesz, ale mi przydałaby się pomoc...
- Kira też mówiła, że nigdy nie interesowała jej historia. Oboje chcecie korepetycji - Lydia uniosła oczy ku górze.
- A ty masz dobre serduszko i nam pomożesz? - zapytał chłopak z uśmiechem na co Lydia przewróciła oczami.
- A wy macie szczęście, że nie mam planów na dzisiaj - powiedziała. - Słyszałeś o tej nowej kawiarni...
- " See of coffe"? - Stiles błagał w myślach, żeby dziewczyna potwierdziła. I miał szczęście. Lydia pokiwała głową.
- Coś takiego. Przekażę Kirze i pojedziemy tam zaraz po szkole - powiedziała dziewczyna po czym odwróciła się i ruszyła przez szkolny korytarz.
- Dzięki, Lyds! Jesteś najlepsza! - zawołał za nią Stilinski i z uśmiechem na ustach ruszył na ostatnią lekcję.
*********

STEREK ~ Save MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz