3. "Nie dziwi mnie to"

2.8K 206 3
                                    

Niedziela zleciała Stilesowi na leniuchowaniu i chyba właśnie dlatego wstanie w poniedziałek okazało się takim koszmarem. Stiles rzucił swoim telefonem, żeby wyłączyć budzik, ale niestety nie udało mu się. Chłopak leżał w łóżku, a jego budzik dzwonił w drugiej części pokoju.
- Kurwa mać - jęknął nastolatek i zwlókł się z łóżka, żeby wyłączyć to ityrujące urządzenie.
- Słyszałem! - usłyszał głos ojca z drugiego pokoju.
- Sorki - powiedział Stiles przypominając sobie o 'nieprzeklinaniu w domu'. Wziął zdecydowanie za długi prysznic i stanął przed szafą. Jego wzrok przeleciał po wszystkich ubraniach i zatrzymał się na koszulce Dereka. Stiles uśmiechnął się i założył ubranie po czym chwycił plecak i zbiegł po schodach na dół. Minął ojca, mówiąc że znowu się spóźni i wybiegł z domu. Odpalił swojego ukochanego jeepa za pierwszym razem - za co był mu bardzo wdzięczny - i pojechał w stronę szkoły. Nie żeby jakoś bardzo chciał tam być, ale dzisiaj poniedziałek. Pierwsza lekcja to wf. Będą grali i lacrosse. A Stiles uwielbiał lacrosse. Nastolatek dojechał do szkoły dość szybko i od razu pobiegł do szatni. Zdyszany stanął przed Scottem.
- Już myślałem, że opuścisz lekcje - powiedział McCall, który właśnie zawiązywał sznurówki. Stiles spojrzał na strój przyjaciela, który miał na sobie zwykły strój na wf.
- Nie gramy w lacrosse? - zapytał.
- Trener powiedział, że będziemy mieli kosza, bo zbliżają się zawody, a on nie ma graczy - powiedział Scott. Stiles zamknął oczy i jęknął.
- To po cholerę ja się śpieszyłem? - zapytał sam siebie i zaczął się przebierać.
************
Po cholernie nudnej grze w kosza przyszedł czas na matmę, a zaraz potem biologia. Stiles jakoś przeżył te okropne lekcja, a kiedy przyszedł czas lunchu chłopak nie mógł być szczęśliwszy. Siedział właśnie przy stoliku, jedząc spagetti, które było nawet zjadliwe. Scott miał jakąś sałatkę, której prawie nie ruszył.
- Okay, nie wytrzymam dłużej - powiedział w końcu zdenerwowany Stiles. - Cały dzień byłem cierpliwie cierpliwy i starałem się nie naciskać...
- Cierpliwie cierpliwy? - McCall uniósł brwi.
- Do potęgi z cierpliwości - przyznał Stiles po czym spojrzał z powagą na przyjaciela. - Jak ci poszło z Kirą? - wykrztusił to pytanie, które trzymał w sobie cały dzień. A kiedy zobaczył rumieniec pojawiający się na polikach Scotta to miał pewność, że poszło dobrze.
- Całkiem dobrze - przyznał Scott, uśmiechając się jak debil. Stiles wziósł oczy ku górze.
- Jezu, Scotty  to była długa zawiła opowieść. Mogłeś opuścić kilka szczegółów - powiedział, a Scott rzucił w niego winogronem. Nie pytajcie skąd ten kretyn wziął winogrona, bo wcześniej nie miał ich na telerzu.
- Okay... Poszliśmy do jakiejś knajpy, ale stwierdziliśmy, że nie była jakaś świetna i przenieśliśmy się do kręgielni...
- Nie umiesz grać w kręgle - przerwał mu Stiles.
- Wiem. A Kira potrafi. Więc pośmialiśmy się trochę ze mnie, a potem próbowała udawać, że jakoś sobie radzę, ale jej nie wychodziło i ciągle wybuchała śmiechem...
- Też bym wybuchał śmiechem - przyznał cicho Stilinski.
- A potem poszliśmy do mnie i obejrzeliśmy jakiś film.
- Jaki film?
- Nie pamiętam. Jakiś tam - McCall wzruszył ramionami, ale Stiles nie porzucił tematu.
- Jeśli nie pamiętasz filmu, który oglądałeś na zejebistej randce to są dwa wyjścia. Zasnąłeś albo film tylko grał w tle, kiedy wy byliście zajęci sobą - Stiles czekał na rumieniec u Scotta. Czekał. Czekał. Czekał. BUM i mamy zwycięzce! McCall zrobił się czerwony jak burak, kiedy tylko zrozumiał o co chodziło przyjacielowi.
- My tylko... - wymamrotał, a Stiles klasnął w dłonie.
- Brawo. W końcu przyjacielu. Ale nie bój się. Stiles nie wygada nikomu - powiedział z uśmiechem i rzucił przyjaciela tym samym winogronem, którym McCall rzucił go wcześniej.
- Mam nadzieję - wymamrotał Scott na co Stiles wybuchnął śmiechem.
************
- Tak w ogóle to fajna bluzka - powiedział Scott na ostatniej lekcji, na którą nauczyciel jeszcze nie doszedł, więc wszyscy siedzieli i gadali. Dzień bez chemii to dobry dzień. Stiles nie musiał patrzeć w dół i przypominać sobie co dziś założył. Uśmiechnął się pod nosem.
- Dzięki. Słyszałem, że Gra o Tron leży na mnie zaskakująco dobrze - powiedział chłopak, a McCall uniósł brwii.
- Kto ci to powiedział? - zapytał zaskoczony.
- Czemu jesteś nagle taki zaskoczony? Nie wierzysz, że ktoś mógłby mnie pochwalić? - sztuczne oburzenie, które Stiles ćwiczył przez lata w końcu się przydało.
- Nie. Ale zastanawiam się dlaczego się zarumieniłeś - zarumienił się? Cholera, nie panował już nad tym.
- Bo osoba, która mi to powiedziała jest cholernie seksowna... To prawdopodobnie mój powód - mruknął pod nosem, starając się odgonić rumieniec.
- Teraz to mnie zaciekawiłeś... Jak ona wygląda? - Stiles uśmiechnął się na słowo "ona".
- Ma zajebiste szaroniebieskie oczy i super ciało. Czarne włosy. Świetny gust w ciuchach i dobre poczucie humoru - powiedział Stiles.
- Jak ma na imię ta dziewczyna, która zawróciła ci w tej pustej głowie? - Stiles przegryzł wargę i powstrzymał wybuch śmiechu.
- Derek - odpowiedział i zaczął obserwować twarz przyjaciela, na której pojawiło się zabawne zaskoczenie.
- Cholera, mogłeś mówić, że to facet. Wtedy wyobraziłbym sobie go inaczej - przyznał Scott, a Stiles zmarszczył brwi.
- To tyle? - wymsknęło mu się z zaskoczenia. - Żadnego: "cholera to ty jesteś homo?", albo " myślałem, że wolisz laski", albo chociaż " D-derek? Że facet?"
- Stiles - chłopak spojrzał na swojego przyjaciela, a ten uśmiechnął się szeroko. - Nie dziwi mnie to - powiedział tylko, wzruszając ramionami.
- Nie dziwi cię to? Czyli mówisz, że na pierwszy rzut oka wyglądam jak gej? - zapytał trochę za głośno i kilka osób spojrzało w ich stronę.
- Nie. Nie wyglądasz jak gej. I pomijając fakt, że gapisz się czasami na innych facetów w szatni i oblizujesz wargi za każdym razem, kiedy Aiden ściąga bluzkę...
- Wcale nie!
- Nie przerywaj mi, okay? Nawet jeśli bym tego nie zauważył to i tak się domyślałem.
- Jak? - zapytał Stilinski i widział, że Scott powstrzymuje się przed wybuchnięciem śmiechem.
- Jesteś cholernie ciekawski, debilu. Byłbym zdziwiony, gdyby twoja ciekawość nie wzięła góry nad rozumem. I byłbym zdziwiony jeśli nigdy nie spróbowałbyś z facetem, chociaż z czystej ciekawości - powiedział i wzruszył ramionami. I tyle. Stiles siedział z otwartymi ustami i wpatrywał się w przyjaciela.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moim bezmózgim przyjacielem-kretynem? - zapytał, a Scott tylko pokręcił głową.
- Jeśli ci to poprawi humor to nie ja wpadłem na to pierwszy - powiedział spokojnie McCall.
- Kto jeszcze...? - zaczął, ale nie dokończył pytania, bo odpowiedź nagle pojawiła się w jego głowie. - Lydia - mruknął cicho. Martin trzymała się z nimi od wyjazdu Allison i zerwania z Jaksonem.
- Lydia - potwierdził Scott. Stiles westchnął.
- Teraz to ma większy sens - mruknął pod nosem. Podniósł wzrok na Scotta, po czym oboje wybuchnęli śmiechem.
**************
- Podejdziemy do tej nowej kawiarni? - zapytał Scott, kiedy wychodzili ze szkoły.
- "Sea of Coffe"? - zapytał Stilinski, jedząc paluszki z makiem.
- Lepszej nazwy nie mieli. Ale tak. Podobno robią tam nieziemską kawę - powiedział McCall. Stiles wzruszył ramionami.
- Spoko. Ale musimy wrócić do domu przed 21:00, bo jak ojciec wróci z drugiej zmiany, a mnie nie będzie... - nie dokończył zdania, bo obaj wiedzieli do czego zmierza.
- Jasne. Idziemy na kawę i do domu.
- Na kawę, coś słodkiego i do domu. Stiles musi jeść - powiedział z poważną miną.
- Stiles zawsze musi jeść - potwierdził McCall, kiedy wsiadali do jeepa chłopaka. - Podwieziesz mnie potem tutaj po mój motor? - zapytał Scott. Stiles zobaczył zielony skuter, stojący kilka miejsc dalej.
- Jasne - powiedział i odpalił samochód.

STEREK ~ Save MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz