Na hali spędziłam trochę ponad dwie godziny. Jastrzębianie dzisiaj podzielili się na dwie drużyny i rozegrali między sobą mecz, więc było na co popatrzeć. Kibicowałam Damianowi, krzywiąc się za każdym razem, kiedy walnął zwłokami o parkiet. Naprawdę podziwiałam go za takie poświęcenie. Przecież razu pewnego może źle upaść i sobie coś, w najlepszym razie, połamać. Nie umiałabym tak.
Drużyna brata niestety nie wygrała, a to wszystko przez Kubiaka, który po przeciwnej stronie siatki grał jak natchniony. Chyba mieli z Damianem jakiś zakład, bo każda zagrywka z jego strony była posyłana z niesamowitą prędkością prosto w libero. Musiał się biedaczek natrudzić, żeby to wszystko dobrze poprzyjmować. Coś czułam, że na tym swoim 'spotkaniu z kolegą' będzie strasznie wyczerpany.
Mecz był zacięty i skończył się wynikiem 3:1 dla zespołu Kubiaka. Zeszłam na parkiet, by powiedzieć bratu, że z taką grą ma się w mieszkaniu nie pokazywać, czym wywołałam salwę śmiechu wśród siatkarzy. Od razu skierowałam się do gabinetu Pawła, żeby mu pomóc rozłożyć stoły do masażu.
- Ale ci pocisła. – Usłyszałam jeszcze, jak Michał dobijał mojego brata, zanim zamknęłam za sobą drzwi.
Kiedy ponownie znalazłam się u Pawła, łóżka już były rozstawione. Miejsce w gabinecie od razu się zmniejszyło. Moim zdaniem zarząd powinien zainwestować w nowy, dużo większy pokój dla Pawła, a nie tylko szafki i kilka specyfików.
Po dziesięciu minutach zaczęli się schodzić siatkarze, którzy mieli trwałe kontuzje bądź dziś coś sobie naciągnęli. Masował ich Paweł, a ja stałam z boku i się przyglądałam. Od czasu do czasu zadałam jakieś pytanie, kiedy chciałam widzieć coś więcej niż to, co opowiadał mi fizjoterapeuta. Sami siatkarze nie mieli nic przeciwko mojej obecności, ale mimo to każdego z osoba pytałam o zdanie. Nie chciałam się naprzykrzać albo w jakikolwiek sposób zaburzać równowagę w zespole.
- To już chyba wszyscy – powiedział mój tymczasowy szef i zaczął odkładać różne maści i olejki na swoje miejsce. Podniosłam się z krzesła i pomogłam mu. Pracowaliśmy w ciszy, którą przerwało skrzypnięcie drzwi.
- Kończycie już? – Kubiak stał w drzwiach, opierając się bokiem o futrynę. Przypomniałam sobie, że Damian dzisiaj mnie nie odwiezie. A skoro Michał tu jest, to pewnie jego ustanowił moim nowym szoferem.
- Przepraszam. Zapomniałam, że Damian ma to swoje 'spotkanie' – zaakcentowałam dobitnie ostatnie słowo. – Już się zbieram.
- Michał, jak plecy? Bolą jeszcze? – fizjoterapeuta dopytywał się o szczegóły, a ja w tym czasie odkładałam ostatnie pojemniczki do szafek, nie koncentrując się na ich rozmowie. - To sprawdzimy jak Sabina sobie radzi.
- Co? – zainteresowałam się, kiedy usłyszałam swoje imię.
- Zrobisz masaż Michałowi. Ten kretyn miał się oszczędzać na treningu, ale oczywiście nie posłuchał. Teraz go skurcze łapią. No idiota, no – Paweł narzekał jeszcze przez chwilę, a ja przeniosłam zaskoczony wzrok na przyjmującego.
- Ale jak to ja mam zrobić masaż? Przecież ja go tylko jeszcze bardziej uszkodzę! – w końcu zareagowałam.
- No przecież cię będę instruował, a to tylko lekkie skurcze. Dasz radę!
Próbowałam się jeszcze od tego wymigać, ale Paweł był nieustępliwy. Zdziwiło mnie to, że Michał się na coś takiego zgodził. Popatrzyłam na niego, ale on tylko się śmiał, ściągając z siebie koszulkę.
- A ty nic nie powiesz? – W nim moja ostatnia nadzieja.
- Nie gadaj. Masuj. – Ułożył się na brzuchu na łóżku, ręce spuścił po obu stronach na dół i rozluźnił się.
CZYTASZ
Serca Dekalog
FanfictionSerce Sabiny Wojtaszek biło szybciej za każdym razem, kiedy zanurzała się w wodzie. Tak było zanim uświadomiła sobie, że przyjaciel jej brata, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla wślizgnął się do niego zupełnie niezauważenie, skazując ją na miłość. I n...