37.

1.5K 73 8
                                    

Stałam naprzeciw Michała, wpatrując się w jego twarz i próbując przekonać się, że jego odpowiedź na to niewypowiedziane jeszcze pytanie będzie zupełnie inna od tej, jakiej się spodziewałam. Ale naprawdę przychodziło mi to z wielkim trudem. Michał musiałby wybierać pomiędzy mną a siatkówką. Nigdy nie chciałam dawać mu takiego wyboru, bo miałam świadomość, że siatkówka zawsze wygra. To ona była u niego na pierwszym miejscu i nijak nie mogłabym tego zmienić. Nawet nie chciałabym tego zmieniać. Taki porządek mi nie przeszkadzał.

- O czym tak myślisz? – zapytał, kiedy cisza pomiędzy nami się przeciągała.

- Oceniam swoje szanse – odpowiedziałam nieco tajemniczo.

- Szanse na co?

Lekko zmrużyłam oczy, próbując zebrać te resztki nadziei. Może i była ona matką głupich, ale w tym momencie na pewno nie uważałam się za mądrą.

- Pójdziesz ze mną na studniówkę? – wyrzuciłam to z siebie, wpatrując się w niebieskie oczy Kubiaka.

- Pewnie, że tak! – zaśmiał się. – Myślałaś, że się nie zgodzę? Jak mógłbym zmarnować taką okazję?

Uśmiechnęłam się. Ale smutno, co wcale Michałowi nie umknęło. Złapał mnie za podbródek i uniósł moją twarz do góry.

- O co chodzi?

- W ten sam dzień gracie z Bydgoszczą – odparłam, wyglądając zapewne żałośnie.

Natychmiast mentalnie się zrugałam, bo nie chciałam, by poczuł, że próbuję nim manipulować. Jestem pewna, że gdybym się czarująco uśmiechnęła, dotknęła jego policzka, zajrzała mu głęboko w oczy, to nie miałby serca mi odmówić. Za to trener miałby szansę go porządnie ochrzanić, kiedy ten chciałby się wymigać z meczu. Ważnego meczu, trzeba dodać. A Michał jest bardzo ważną częścią zespołu. On ich wszystkich spaja, daje im podporę, siłę, motywację. Jego nieobecność bardzo odbiłaby się na całej drużynie. Tym bardziej teraz, kiedy kontuzje zawitały do Jastrzębia i wyeliminowały paru zawodników z gry.

Michał westchnął. Przypatrywałam się jego twarzy z nadzieją ukrytą gdzieś głęboko we mnie. Widziałam, że targały nim sprzeczne emocje. Niewątpliwie chciał iść ze mną na studniówkę, chciał mi towarzyszyć w czasie jednego z tych momentów w życiu, którego się nie zapomina. Ale z drugiej strony nie chciał zawieść drużyny.

- Nie mogę… - westchnął po raz kolejny, przyglądając mi się ze smutkiem. – Nie masz pojęcia, jak bardzo chciałbym tam z tobą pójść, ale na ten moment nie mogę.

Podszedł do mnie bliżej, przytulając mnie do siebie.

- Pogadam z trenerem. Zobaczę, co da się zrobić – pocałował mnie w głowę.

Zamknęłam oczy, pokonana jego czułością. Z jednej strony ucieszyłam się, bo nie powiedział stanowczego nie, a z drugiej nadal męczyła mnie głupia nadzieja, która jeszcze może przynieść falę głębokiego rozczarowania.

- Pójdę już – wyplątałam się z objęć siatkarza. – Znowu dzisiaj przepadłam jak kamień w wodę, a powiedziałam Damianowi, że zaraz wrócę.

- Znowu? – dopytywał z uśmiechem.

- Po meczu ucięłam sobie trochę przydługi spacerek. Miałam się tylko kawałeczek przejść i dotlenić, a przeszłam połowę miasta – zaśmiałam się. – Oczywiście zapomniałam telefonu.

- To wszystko wyjaśnia. Damian pewnie wpadł w stan przedzawałowy?

- Nie dziwię mu się. Wiem, że to może dziwne, w końcu mam już te osiemnaście lat, ale on już raz dostał telefon, po którym świat rozpadł się na kawałeczki. Boi się, że dostanie kolejny taki – umilkłam, wpatrując się tępo w ścianę, a moje oczy zaszły wilgocią. – Ta obawa jest w obojgu nas zakorzeniona głęboko, nie da się jej od tak pozbyć.

Serca DekalogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz