Niezapowiedziana wizyta ciotki przeciągnęła się aż do wieczora. Ja sama zaczynałam być głodna, a tymczasem na stoliku przed nami stał nadal półmisek ze znalezionymi cudem ciastkami, które należały do Damiana. Ciotka oczywiście nie mogła nie zaszczycić nas jednym ze swoich cennych komentarzy. ‘Taki z ciebie sportowiec, a ciastkami się po kątach opychasz?’ – tym pięknym zdaniem uraczyła mojego brata, który chyba się odrobinę speszył. Ale przecież siatkarz też człowiek! A wracając do tematu. Chciałam poczęstować gościa czymś więcej niż tylko sklepowymi ciastkami, dlatego skierowałam się do kuchni. Stanęłam przed lodówką, ale zanim ją otworzyłam, wyszeptałam słowa modlitwy, żeby się okazało, że Damian nie zjadł całego sera. Szczęście mi sprzyjało.
- Tak wygląda wasza lodówka?
Ciotka Krystyna stała za mną i ze zmarszczonym czołem, wpatrywała się w prawie puste półki.
- Gdybym wiedziała, że tak to wygląda, przywiozłabym wam trochę przetworów – powiedziała, a ja odebrałam to trochę jak cios. Jakby mi zarzuciła, że nie dbam o siebie i brata.
Stałam tak, milcząc i wpatrując się w ten ser. Ciotka bez słowa wyszła z kuchni, a ja odetchnęłam z ulgą. Jej obecność była przytłaczająca. Wieczne komentarze i uwagi zawsze wyprowadzały mnie z równowagi, choć naprawdę starałam się nad tym panować. Krystyna nigdy nie chciała mnie nimi poniżyć, ale też nie zwracała uwagi, że mogą one człowieka dotknąć. Zajęłam się krojeniem chleba, dopiero po chwili zauważając kobietę, która stała przede mną, grzebiąc w torebce. Już miałam pytać, co się stało, kiedy w końcu znalazła to, czego szukała. Portfel. Wpatrywałam się zszokowana, jak przelicza banknoty.
- Co ty robisz?! – powiedziałam na wdechu, próbując przekonać samą siebie, że to pewnie wcale nie było to, o czym myślałam.
- Ile wam potrzeba? Dwieście, trzysta?
Nie mogłam w to uwierzyć. Ciotka wyjęła trzysta złotych z portfela i wyciągnęła je w moją stronę. Spojrzałam na nią, jakbym się spodziewała, że to jedynie kiepski żart, ale ona miała całkiem poważną minę.
- Schowaj to. Nie potrzeba nam żadnych pieniędzy – warknęłam, tracąc panowanie nad sobą.
- To ty schowaj, swoją dumę do kieszeni. Chcę wam tylko pomóc – powiedziała twardo.
- Nie potrzeba nam żadnej pomocy! Po prostu zapomnieliśmy o zakupach! – Krzyki zwabiły do kuchni również Damiana, który stanął jak wryty, kiedy zauważył, co się dzieje. Wpatrywał się w wyciągniętą w moją stronę rękę ciotki, w której nadal znajdowały się pieniądze.
- Nie rób wymówek! Przecież sama widzę, że nawet nie macie co jeść! Weź te pieniądze i mnie nie denerwuj!
Damian zmarszczył brwi, spojrzał na mnie, potem znowu na ciotkę i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale go uprzedziłam.
- To ty mnie nie denerwuj! I zabierz ode mnie te pieniądze. Nie wzięłabym ich od ciebie, nawet gdybym głodowała od tygodnia. Tymczasem mam się świetnie, Damian także, jak widzisz. Jedyne czego nam potrzeba to chwili czasu, żeby pojechać do sklepu na zakupy! – krzyknęłam.
Sama nie wiedziałam, dlaczego zareagowałam w taki sposób. Jakby nie było, ciotka tylko źle zrozumiała sytuację, wyciągnęła błędne wnioski, a potem próbowała nam pomóc, nie wiedząc, że wcale tej pomocy nie potrzebowaliśmy. Nerwy trochę już opadły. Spojrzałam na ciotkę, której mina była dość niewyraźna. Nie potrafiłam stwierdzić, czy jest zła, czy czuje się głupio, czy zrozumiała, czy nadal upierała się przy swoim.
- Nie będziesz się tak do mnie odzywać! Wychowałam cię, dałam dach nad głową! A ty tak się odwdzięczasz? Odrzucając wyciągniętą w twoim kierunku pomocną dłoń?
CZYTASZ
Serca Dekalog
FanfictionSerce Sabiny Wojtaszek biło szybciej za każdym razem, kiedy zanurzała się w wodzie. Tak było zanim uświadomiła sobie, że przyjaciel jej brata, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla wślizgnął się do niego zupełnie niezauważenie, skazując ją na miłość. I n...