09.

2K 105 16
                                    


Michał musiał czekać jeszcze dwadzieścia minut, zanim wyszłam z basenu i kolejne piętnaście, zanim się przebrałam i dokładnie wysuszyłam włosy. Musiał się trochę pomęczyć, ale sam chciał zostać na całym treningu. Jednak w końcu wyszłam z szatni, przed którą czekał siatkarz. Dzięki tej chwili sam na sam z wodą zdołałam się trochę ogarnąć i już nie robiłam się czerwona za każdym razem, kiedy patrzyłam na Michała.

Sama nie wiedziałam, dlaczego Konrad zasugerował, że moglibyśmy być parą. Nie zachowywaliśmy się tak, a już na pewno nie wyglądaliśmy, jakbyśmy byli razem. Michał był dla mnie przyjacielem. I nigdy nie wyobrażałam sobie, by mógł być kimś więcej.

- Co tak milczysz? – zapytał, kiedy wychodziliśmy ze szkoły.

- Zawsze tak mam po treningu. Fizycznie jestem wyczerpana, ale za to psychika ma naładowane akumulatory. Jestem wtedy spokojniejsza i cichsza – wyjaśniłam, uśmiechając się lekko.

- A myślałem, że po prostu cierpisz po wyjściu z wody, Arielko – zażartował, spoglądając na mnie czujnie, gdybym miała w planach go uderzyć, czy wepchnąć w zaspę śniegu.

Odrzuciłam ten pomysł, maskując to śmiechem, a kiedy Kubiak się niczego z mojej strony nie spodziewał, wsadziłam mu łokieć w brzuch. Jęknął przeciągle. Widocznie włożyłam w to więcej siły niż było potrzeba. Roześmiałam się głośno i popędziłam w stronę auta, chcąc uniknąć ewentualnego odwetu siatkarza.

- Masz cios, to trzeba ci przyznać – powiedział od razu po tym, jak wsiadł do samochodu. Wyszczerzyłam się i włączyłam radio, chcąc wypełnić czymś czas. Przypomniałam sobie, że miałam napisać do Damiana.

- Nie wiesz czasem, na którą Damian umówił się z Martą? – zapytałam go. Myślałam, że może uda mi się jeszcze na szybko wpaść do domu i zgarnąć książki. W końcu zadanie trzeba zrobić i zacząć się uczyć na te wszystkie testy, jakie nauczyciele pozapowiadali na ostatnie tygodnie nauki przed przerwą świąteczną.

- Mówił, że na osiemnastą – odpowiedział, nie odrywając wzroku od jezdni. Bardzo się z tego cieszyłam. W końcu było ciemno, zimno, a warunki pogodowe nie sprzyjały. Wolałabym się nie rozwalić o najbliższe drzewo, ale mogłam być spokojna. Michał prowadził nad zwyczaj ostrożnie.

Napisałam do Damiana, przy okazji ochrzaniając go, że tak wykorzystuje Michała, po czy zawiadomiłam go, że wpadnę na chwilę po kilka rzeczy. Odpisał mi, że mogę się przestać pieklić, bo to nie on wpadł na ten pomysł. Zdziwiłam się i to bardzo. Michał sam chciał po mnie przyjechać? Tak bardzo mu się w domu nudzi? Uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie odezwałam się ani słowem. Chciałam nacieszyć się tym w ciszy.

Zaraz, jakie nacieszyć?

Po głębszym przeanalizowaniu swoich odczuć, doszłam do wniosku, że zrobiło mi się bardzo miło, gdy dowiedziałam się, że Michał chciał spędzić ze mną ten wieczór. Bo na pewno zdawał sobie sprawę, gdy to Damianowi proponował, że będzie musiał mnie zabrać do siebie. I skoro jemu to nie przeszkadzało, to mi również nie powinno.

Siatkarz zatrzymał się przed blokiem i ruszyliśmy na górę. Zatrzymałam się pod swoim mieszkaniem, informując Michała, że wezmę tylko kilka rzeczy i przyjdę do niego. Skinął głową na zgodę i ruszył dalej, a ja weszłam do mieszkania, gdzie zdumiona wpatrywałam się w brata. Warto wspomnieć, że Damian odstrzelił się jak na jakąś galę, choć w tym momencie miał na sobie zaburzający ten outfit fartuszek w kwiatuszki. Nadal stałam zdumiona, kiedy mnie zauważył i jakby odetchnął z ulgą.

Serca DekalogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz