Chłopak, nieco zdenerwowany, wybrał podany numer telefonu. Odchrząknął aby trochę zmienić swój głos. Nie chciał się jeszcze ujawniać, jeszcze nie teraz. Wiedział, że Susan jest w złym stanie emocjonalnym, niepotrzebne byłoby jej kolejne zmartwienie. To znaczy, byłaby na pewno w szoku. A to, w jej przypadku, wpłynęło by na nią negatywnie. A przynajmniej tak tłumaczył sobie swoje tchórzostwo jasnowłosy. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, przyśpieszony oddech dochodzący do uszu Camerona. Płakała.
- Susan? - użył niższego głosu, niż miał normalnie - Nie warto, on jest po prostu dupkiem...
- To ja jestem naiwna, głupia, mogłam cię posłuchać... - po raz pierwszy usłyszał dźwięk, jaki wychodzi z jej ust.
Jednak nie wiedział, że poczuje się aż tak źle, przez to, jak rozpaczliwie brzmiała. Szukał w głowie odpowiednich słów, którymi mógłby pocieszyć dziewczynę. Po raz pierwszy nie wiedział co powiedzieć. Zazwyczaj był pewny siebie, wyszczekany, posiadał ripostę zawsze i wszędzie. Teraz jednak był bezbronnym chłopcem, a nie dorosłym mężczyzną.
- Nie jesteś naiwna, trafiłaś na złą osobę, przysięgam ci... - zatrzymał się na chwilę, dwukrotnie powtarzając w głowie to, co miał zamiar wyznać - Gdybym był teraz w Grounders, nie przyszedłbym do ciebie. Pierwszym moim celem byłby dom tego kretyna, któremu złamałbym nos, urwał jaja, a później nauczył szacunku do kobiet.
Susan milczała. Momentalnie wstrzymała oddech i zagryzła policzki od środka. To był jej nerwowy odruch. Tym razem jednak nie była zdenerwowana, bardziej wzruszona, poruszona i zaskoczona. Miała przyjaciół, prawda, ale żaden nigdy nie powiedział jej czegoś takiego, a tym bardziej wtedy, kiedy tego potrzebowała. Można powiedzieć, że to towarzystwo nie było prawdziwe, a bynajmniej nie dla niej.
Oprócz Camerona.
Cisza pomiędzy nimi wcale nie była krępująca. Tkwiło w niej zrozumienie, wsparcie i sympatia. Siedzieli tak kilkanaście minut, wsłuchując się w swoje oddechy. Ani on, ani ona nie mogli uwierzyć, że na prawdę ze sobą rozmawiają.
- Jedenaście dni - Susan odezwała się w końcu, a Cameron spojrzał na godzinę.
Północ jeden. Wiedział, która jest, ale i tak sprawdził. Uśmiechnął się sam do siebie i czuł, gdzieś w głębi duszy, że kąciki ust dziewczyny również są w górze. Jej głos nie brzmiał już płaczliwie, po czym wywnioskował, że się uspokoiła. Dumnie mógł stwierdzić, że to dzięki niemu.
- Idź spać, nie przejmuj się niczym, jutro niedziela więc tym razem się wyśpisz - chłopak szepnął do telefonu, w obawie zarówno o zdemaskowanie, jak i o humor dziewczyny.
W końcu, jak się dowidział dzień wcześniej, miała okres.
- Tym razem obiecuję, że cię nie obudzę.
Usłyszał cichy chichot, co spowodowało jeszcze pozytywniejsze uczucie w sercu chłopaka. Niby nic, a w rzeczywistości tak wiele.
- Dobranoc, Cam.
- Dobranoc, Susan.
A później tylko dźwięk zakończonego połączenia. Oboje siedzieli z komórkami wciąż przy uchu, uśmiechając się do siebie.
@susanlovescameron
00:15 dziękuję ci
00:16 na prawdę dziękuję
00:17 już wiem, że mogę na ciebie liczyć
00:18 jedenaście dni
00:20 dobranoc
@nothim
00:21 dobranoc Susan
00:22 super girl don't cry
00:22 pamiętaj o tym
00:23 i hej?
00:25 na prawdę możesz na mnie liczyć
00:26 śpij dobrze
CZYTASZ
Noticed // Cameron Dallas // PL
FanfictionCo się stanie jeśli Susan, prowadząca zwykłe, przeciętne życie dziewczyna pozna swojego idola, nawet o tym nie wiedząc? Pierwsza rozmowa na twitterze, druga, następna, kolejna... Jak potoczy się ta znajomość, kiedy wyjdzie na jaw kim tak na prawdę j...