sixty one

7.2K 595 78
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś poprzedni rozdział!
______
W tym momencie Susan wykonała zamaszysty ruch ręką. Nieumyślnie uderzyła łokciem w kubek coli, który trzymała dziewczyna obok. Napój spadł na parkiet, rozlewając się na buty biednej, niczego niewinnej brunetki. I tak bardzo, jak Susan pragnęła zniknąć, zapaść się pod ziemię, tak głośno zaczęła krzyczeć pokrzywdzona.

- Ty kretynko! Te buty kosztowały więcej niż warte jest twoje życie! Czy ty wiesz co narobiłaś?! - w normalnych okolicznościach blondynka, do której skierowane były słowa, z przerażeniem próbowała by przeprosić i obiecałaby odkupienie obuwia, ale teraz milczała - Ten materiał na pewno zabarwi się na brązowo, a to jedyna para, która pasuje do mojej białej torby! Może byś się przynajmniej odezwała albo od razu podała adres, na który powinnam wysłać rachunek?!

Jak można się domyślić, ta sytuacja zwróciła uwagę wszystkich zgromadzonych. Co do jednego. Właściwie Susan było obojętne jak cholera, kto na nią patrzy. Ale wiedziała, że wzrok pewnego osobnika, przed którym się ukrywała, powędrował prosto na nią.

I wtedy świat się zatrzymał. Oczy Camerona i niszczycielki obuwia za Bóg wie ile pieniędzy, spotkały się. Wszystko inne przestało mieć znaczenie, nawet krzyki oburzonej dziewczyny nie docierały do uszu blondynki. Zupełnie jakby ktoś nagle wyłączył wszystkie jej zmysły oprócz wzroku. A nawet ten został otępiony, bo wpatrywała się w jeden punkt. A konkretniej - jedną osobę. Dallas był w szoku. I to nie takim jak wtedy, gdy matka uświadomiła go, że bocian przynoszący dzieciaki to jedna, wielka ściema. Ten szok był czystym zdziwieniem. Dopiero później nadszedł strach, ale też radość. Do cholery jasnej, dlaczego wcześniej jej nie zauważył? I dlaczego jakaś brunetka praktycznie szczuje ją paznokciami?

Jak w amoku chłopak podniósł się z kanapy i zszedł ze sceny. Fanki praktycznie się na niego rzuciły, ale ochroniarze skutecznie torowali mu przejście. Nie obeszło się bez pretensjonalnych spojrzeń - zarówno barczystych mężczyzn, którzy nie dostali wyraźnego polecenia, jak i dziewczyn w różnym wieku. Ale on nie myślał. Tak, dobrze powiedziane, Cameron wyłączył wszystkie procesy myślowe i szedł za głosem serca. A ono wyraźnie wskazywało mu drogę do blondynki, która znajdywała się w stanie głębokiej kontemplacji. Mimo to, wciąż nie przerywała kontaktu wzrokowego.

Dotarcie do Susan nie zajęło mu dużo czasu, jednak odczuwał zmęczenie jak po dziesięciokilometrowym biegu sprintem. Coś kuło go pod żebrami, głowa nieprzyjemnie pulsowała, a serce biło dużo szybciej niż powinno. Przez moment zastanawiał się czy za duża ilość pompowanej krwi nie może doprowadzić do zgonu... A później stanął przed blondynką, powodując, że dziewczyna od pobrudzonych butów zamilkła. Teraz, tak samo jak reszta, wpatrywała się w Camerona. Ten zaś wciąż skupiał swój wzrok na jednym osobniku płci żeńskiej.

_____________________

Przewidujecie happy end czy może sad?
Dzisiaj pojawi się jeszcze jeden rozdział, a może nawet dwa jeśli będziecie ładnie komentować haha.

Noticed // Cameron Dallas // PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz