Stałam przed niewielką szafą, przeglądając różnorakie sukienki wiszące na wieszakach. Ale zaraz, przecież to nic poważnego, on zaprosił mnie tylko na spotkanie.
W takich sytuacjach żałuje ze nie mam przyjaciółki która pomogłaby mi, albo bardziej się jarała ode mnie czy nawet sama by zdecydowała za mnie a ja byłabym zirytowana jej zachowaniem.
Niby mam Caroline, ale to typ osoby której nie integrują takie rzeczy.
Sięgnąłem po telefon leżący na łożku i weszłam w rozmowę z blondynem.
Me: w co ja się w ogóle mam ubrać?
Lamus: a to randka?
Me: nie
Me: chociaż w sumie nie wiem
Me: no nie
Lamus: podoba mi się jak masz ta koszulę.
Uśmiechnęłam się pod nosem i sięgnęłam po zieloną koszulę w kratę o której wspomniał blondyn do tego założyłam czarne rurki i całe czarne vansy. Zeszłam jeszcze do kuchni się napić, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Me: o cholera
Me: przyszedł
Lamus: jak wrócisz chce znać szczegóły
Zaśmiałam się na jego wiadomość po czym zablokowałam telefon i schowałam go do kieszeni moim czarnych spodni.
Postanowiłam że zrobię wam taki maraton było już kilka i mam nadzieje ze się podobają.