Me: ej byłam dzisiaj z mamą i bratem w sklepie
Me: i natrafiliśmy na Melody
Me: a moja mama myśli że nadal się przyjaźnimy
Me: no bo nie chciałam jej zamartwiać swoimi problemy, więc mówiłam że w szkole jest super, przyjaźnie się z Melody i jestem bardzo lubiana
Me: nie pytaj
Me: chciałam się chociaż poczuć fajna w oczach mamy
Lamus: mylisz że twoja mama patrzy na twoja pozycje w szkole?
Lamus: ona cie kocha taką jaką jesteś i jestem pewny że nie ważne co by się działo zawsze byłaby z tobą
Me: nie przerywaj mi
Me: o matko, to było słodkie Luke
Me: ale daj dokończyć
Lamus: ty mnie na prawdę przerażasz Mia
Me: no i moja mama zaczęła gadać że dawno jej u nas nie było
Me: żeby przyszła na obiad i jakieś inne bzdury
Me: a ja że Melody ma raka
Me: i nie może przyjść
Lamus: koniec?
Me: koniec
Lamus: tylko to?
Lamus: ty chyba żartujesz?
Me: nie
Lamus: ja tu czekałem na fajerwerki
Lamus: wybuchy
Lamus: kosmici
Lamus: ładne dziewczyny w za krótkich spódniczkach
Lamus: a ty mówisz ze ma raka i odchodzisz
Me: tak
Me: masz racje to było słabe
Lamus: nawet bardzo
Me: nie umiem być wredna
Me: cholera, to jest gorsze niż myślałam
Lamus: Mia, jesteś moją idolką
Boże, przeczytałam to całe ff od początku i mam mieszane uczucia cri, chcę mi się płakać jak czytam ten rozdział ale to się wydarzyło na prawdę:') pzdr. Marlenę cri