- Mia, przecież cię widzę - zarechotałem widząc, jak dziewczyna dosyć nieporadnie próbuje schować się przede mną za książka, która swoją drogą, była do góry nogami. - uznałem, że podejście do ciebie w szkole będzie lepszym wyjściem, niż walka ze samym sobą poprzez wiadomości.
- jak do tego doszedłeś mądralo? - fuknęła.
- dlaczego wszyscy myślą, że mam wysokie mniemanie o swojej wiedzy?
- bo się mądrzysz. to wszystko? - westchnęła, przeczesując dłonią swoje ciemne włosy.
- nie mądrze się.
- robisz to - wzdycha.
- skończ, to że mam bardzo dobre oceny z mate
- znowu to robisz - przewróciła oczami.
- przecież przez całą naszą rozmowę, ani, ej gdzie ty idziesz?
boże jak mi się niw podoba to opowiadanie, tu nawet nie ma co ulepszać bo jest beznadziejne