IV

17K 1K 171
                                    

Dość długo nie było rozdziału... Chyba dopadła mnie deprecha. Nic mi się nie chce. Nawet oddychać. Tak po prostu. To chyba ciśnienie sylwestra. Jestem wypompowana.

Tak to się stało. Byłem w tym "nawiedzonym" domu już trzeci dzień. Mój "towarzysz" okazał się nie być żadnym strasznym potworem, a 20-sto latkiem po trudnych przeżyciach. Niedawno mieszkał z rodzicami, pokłócili się i uciekł z domu. Właśnie jego wiek najbardziej mnie zaskoczył. Opornie mu szło z przedstawieniem się, ale udało mi się to z niego wycisnąć. Podsumowując, Silvio był samotnym facetem, nie mającym gdzie się podziać.
Nawet miło się z nim rozmawiało. Im dłużej gadaliśmy, tym bardziej się rozluźniał, a nawet śmiał.

Ostatniego dnia jakoś nie chciało mi się wracać do domu. Polubiłem jego towarzystwo. On również wydawał się być przybity. Chciałem co wymyślić...
I wymyśliłem.
- Ej, Silvio...
- Czego? - fuknął na mnie. Taak, jak zwykle milutki.
- Tak sobie myślałem... Po co ty tu siedzisz? Nie chce ci się wrócić do ludzi?
- I co ja będę tam robił? Czekał, aż rodzice znów wypieprzą mnie na bruk?
- Nie powiedziałem, że masz do nich wrócić...
- To o czym ty gadasz?!
- No bo możesz się wprowadzić do mnie. Mieszkam sam, mam dość spore mieszkanie i wolne pokoje. To jak? - zapytałem. Przez chwilę nic nie mówił, myśląc.
- I mówisz... Że mogę z tobą zamieszkać? - wydawał się mocno zdumiony.
- No mówię no! - lekko uderzyłem go w ramię. - Zbieraj się, ja tylko odeśle takiego, hmmm.... Takiego małego, denerwującego wyrostka. Oke?
- Uf, nie irytuj mnie...
- Tak tak.

Udało mi się odesłać Bastiego, waląc mu w łeb. Poszedł sobie, a ja przemyciłem Silvia do mojego mieszkania. Nikt nas nie zobaczył.
Silvio rozglądał się po pokoju gościnnym.
- No no, nieźle tu.

Pozostało 40 minut do końca roku..... Tak więc życzę wam wszystkim wszystkiego najlepszego w nowym roku, dużo szczęścia, spełnienia marzeń...

Zakład < Yaoi >Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz