Powiem wam TAK: Już postanowiłam to usunąć... Ale... Za liczbą wyświetleń zauważyłam takie trzy litery... Dobiło tysiaka *-* Może jednak "Zakład" przeżyje...
Wyszczerzyłem zęby.
- No pewno, że nieźle. Wiesz ile to trwało, zanim udało mi się to tak urządzić? - z dumą wypiąłem pierś.
- Tak? A może to twoi rodzice cię tak urządzili? - prychnął.
- A cicho być! Na wszystko sam zapracowałem, wszystko sam kupiłem. Czep się tramwaja!
- Dobrze dobrze, księżniczko.
- Chcesz mnie zdrażnić?
- A co mi zrobisz? - spojrzał na mnie z góry. Eh, jak ja nienawidzę facetów młodszych a większych...
- Jeszcze nie wiem. Ale będzie to coś strasznego. Możesz być pewny! - zaprowadziłem go do wolnego pokoju. Ten obok mojej sypialni był największy i jako jedyny nie był zawalony gratami. No i była tu kanapa.
- Porozglądaj się, poszukam jakichś nożyczek. Trzeba by ci było przyciąć włosy...
- Jeszcze czego! - usłyszałem i zaraz potem dostałem poduszką w głowę. Zatrzymałem się, a gdy się odwróciłem dostałem kolejną poduszką w twarz.
- Ty zarazo... - warknąłem. Poniosłem obie poduszki i szybko w niego rzuciłem, najpierw z daleka, potem z rozbiegu i z bojowym okrzykiem.
Resztę mogę określić tak: nie spodziewałem się, że przegram z nim nawet w wojnie na poduszki. Jeszcze mniej spodziewałem się, że mnie unieruchomi.
Siadając na mnie.
I trzymając moje ręce nad mogą głową.
- Eej! Co ty wyrabiasz?!
- Pokazuje ci, że przegrałeś, księżniczko. - uśmiechnął się, nawet nie wrednie.
- Mówię ci po raz ostatni, nie nazywaj mnie tak!
- Gdybyś nie był księżniczką, to bym tego nie zrobił. - tym razem był wredny. Nachylił się i...
On mnie po prostu pocałował!
Zrzuciłem go z siebie. Cały czerwony zacząłem mordować go poduszką, uderzając na oślep. A ten dupek się tylko śmiał...Hueh ^^ Jak się podoba?
Muszę wam jeszcze powiedzieć, że ta historia otrzyma nowy tag... "NoHappyEnd"... Albo "SadHappyEnd", jak kto woli...
CZYTASZ
Zakład < Yaoi >
RomanceGabriel zakłada się ze znajomym, że da rade spędzić kilka dni w nawiedzonym domu. Tylko ze tak naprawdę ten dom nie jest tyle nawiedzony, co zamieszany. A osoba tam mieszkająca jest samotna i zaborcza...