VIII

14.7K 926 140
                                    

Zapomniałam wam oświadczyć, że "Zakład" nie będzie długą książką...

Czasem miałem ochotę zawołać "Zdecyduj się!".
Raz całował mnie tak, że nie mogłem oddychać, a raz sam musiałem nadawać mu tempo, bo jego usta i dłonie stawały się zbyt delikatne jak dla mnie.
Przez długi czas nie rozbierał ani mnie, ani siebie. Wydawało się, jakby przez cały czas próbował zapamiętać każdy fragment mojego ciała. Pozwoliłem mu na to. Leżałem na plecach, z rękami rozłożonymi nad głową, gapiąc się na niego. Jedną nogę miałem ugiętą, na jego biodrze.
Silvio położył dłonie na moich obojczykach. Głaskał moją pierś, kciukami drażnił moje sutki. Zagryzałem wargę, starając się nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Najwyraźniej mu się to jednak nie spodobało.
Złapał mój podbródek i delikatnie rozchylił palcami moje usta. Wsunął do nich kciuk, a jego wolna ręka powtórzyła koliste ruchy na moim torsie.
Nie dałem rady być cicho. Wyrywały mi się coraz głośniejsze jęki.
- Powiedz mi, Gabriel... - odezwał się nagle Silvio. - Gdzie najbardziej podoba ci się mój dotyk?
Gapiłem się na niego, nieumyślnie ssąc jego kciuk. Jak miałem odpowiedzieć mu na to pytanie? Nie wiedziałem, nie mogłem. Spałem już co prawda z kilkoma dziewczynami, ale to było całkiem co innego. Dotyk żadnej z nich nie robił ze mną tego, co sprawiała sama świadomość że on jest przy mnie.
Widocznie naprawdę nie byłem stworzony do miłości z kobietami.
Odchyliłem głowę, dając mu większy dostęp do swojej szyi. Jego dotyk tam przyprawiał mnie o dreszcze. Zrozumiał mój gest i zaczęły się kolejne pieszczoty. Nie pozwoliłem mu jednak zabrać palca z moich ust, zbyt bardzo mi się to spodobało.
Byłem coraz bardziej podniecony, i czułem, że on tak samo.
Oprócz tego uszczęśliwiała mnie jeszcze jedna rzecz...
To nie miało być tylko zaspokojenie pragnień ciała.
- Silvio... - zamruczałem. Spojrzał na mnie wyczekująco. - My... Zostaniemy kochankami, tak? - usiadłem, prawie na jego kolanach. Wreszcie udało mu się zabrać palec z moich ust.
- Hah, wiem o co ci chodzi. - delikatnie mnie pocałował. - Tak. Tak, zostaniemy kochankami. Nie będziemy się "pieprzyć", czy coś w tym stylu. Będziemy się kochać. Tak jak będziesz chciał. - chwycił za gumkę moich bokserek. Zsunął je i położył moje dłonie na jego bieliźnie. Udało mi się je ściągnąć, ale dopiero po rządzie kilku wygibasów. W ten sposób jakoś znalazłem się na nim.
- Założę się, że nie masz pochowanych nigdzie żadnych płynów, co? - zapytał Silvio z lekkim uśmiechem. Fuknąłem na niego, czerwieniąc się.
- A czy na to wyglądam? - lekko uderzyłem go w ramię.
Leżałem na nim, okrakiem. Czułem jego dłoń na moich pośladkach...
Znów był na górze. Tym razem jedna z moich nóg była na jego ramieniu. Ciekaw byłem, ile żeśmy się tu już kotłowali...
Nie śpieszyliśmy się.
Przesunął palcami po moich wargach, by zaraz potem wsunąć mi je do ust.
Jego skóra smakowała cudownie...
Przyssał się do mojej szyi, ja do jego palców. Dłonie miałem na jego karku, wplecione w jego włosy, wygięty w łuk. Jego wolna dłoń zsunęła się na moje przyrodzenie...
Pieścił mnie, a jego palce tłumiły moje jęki. Wreszcie zabrał je, ale chwilę później aż pisnąłem. Jeden z jego mokrych i śliskich palców znalazł się we mnie.
Chwilę trwało zanim się przyzwyczaiłem. Było to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie.
- Boli? - zapytał czule.
- Nie... Ah! - jeszcze zanim skończyłem mówić zaczął poruszać dłonią, a chwilkę później poczułem drugi i trzeci palec we mnie. Dalej nie czułem nic oprócz przyjemności i odrobiny niepewności, więc nie myślałem nawet o byciu cicho. Wiedziałem, że jeśli będzie robił tak dalej, to zaraz będzie po sprawie.
- Silvio... Ja zaraz... - jęknąłem. Natychmiast jego palce zniknęły ze mnie. Przyciągnąłem go do siebie pocałowałem, błagając wzrokiem o więcej.
- Rozluźnij się, kochanie... - opuścił moją nogę. Nie miałem z tym problemu, byłem podniecony tak, że raczej nie dało się bardziej.
Wszedł we mnie szybko, jedym ruchem. Cicho krzyknąłem, było trochę inaczej niż przy jego palcach.
Mimo to wciąż nie było bólu.
- Wszystko dobrze? - ta czułość w jego głosie dodatkowo mnie nakręcała.
- Nie, bo leżysz jak kłoda, a ja już prawie nie mogę. - nie dałem mu odpowiedzieć. Wcisnąłem język do jego ust.
Wyczułem że się uśmiecha. Oderwał się ode mnie i drażniąco, krótko poruszył biodrami. Zadrżałem.
- Mój ty zboczeńcu, aż tak napalony? - zachichotał. Zdrażnił mnie.
Nie myśląc zbyt wiele wymierzyłem mu dość mocnego kopniaka piętą w zad. No i właśnie to był mój błąd. Nie przemyślałem tego.
On chyba zbytnio nie ucierpiał, ale ja poczułem jak wbija się we mnie tak, że musiałem krzyknąć. Pół z bólu, pół z rozkoszy. Dopiero wtedy zaczął się poruszać.

Nie, nie wiem co dokładnie się potem działo. Nie bylem w stanie nawet tego zauważyć, w każdym razie prawie jednocześnie poczułem własne nasienie na brzuchu i gorąco rozlewające się we mnie. Po tym chyba na chwilę odleciałem.

Obudziłem się. Leżałem na boku, wtulony w jego pierś. Silvio leżał na plecach, obserwując mnie niczym kamera i głaskając delikatnie moje ramię, co przyprawiało mnie o przyjemne dreszcze.
- Żyjesz? - zapytał cicho, cmokając mnie w czoło.

...Ale jeśli rzucicie mi jakaś sytuację, którą chcielibyście tu zobaczyć, może będzie trochę dłużej.
Żądam komentarzy! XD
A oto 829 słów.

Zakład < Yaoi >Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz