XI

9.8K 662 233
                                    

Dałem mu chwilę, by się uspokoił, no ale, nie mogłem się powstrzymać przed wgapianiem się w niego, niemo błagając by się pospieszył...
Silvio mocno zacisnął powieki

"Młodszy brat, który schował się w bibliotece, zamykając drzwi na klucz, wreszcie doczekał się tego, na co tak bardzo czekał. Stary pan skonał w męczarniach, jednak czy ktoś go żałował? Nie, nie było takiej osoby. Nawet będąc na łożu śmierci zdołał uderzyć swoją małżonkę w twarz."

W tym momencie otworzył oczy. Spojrzał na mnie. Jego oczy były puste jak... Jak lustro. Zimne, i odbijające jedynie moją własną twarz.
Przeszedł mnie dreszcz, a Silvio kontynuował.

"Skonał... A przynajmniej tak to wyglądało. Gdy ostatni syn przyszedł, by, jak nakazywał zwyczaj który przetrwał przez pokolenia, zakryć twarz ojca białym płótnem, oczy starego otworzyły się po raz kolejny. Spojrzał na młodzieńca pochylającego się nad nim, na kobietę siedząca obok, na tłum ludzi zebrany pod ścianami w potężnej sypialni..
Nie poznał ich. Jego białe, chłodne palce chwyciły za nadgarstek zapomnianej żony, miażdżąc go w żelaznym uchwycie. Gdy syn oderwał od niej jego dłoń, swą wściekłość skierował na niego. Odnalazł nóż, schowany pod poduszką, i dźgnął chłopca kilka razy w pierś.
Umazany krwią swego syna odrzucił jego skulone ciało w bok.
Przerażona służba rzuciła się do drzwi, przewracając się o siebie. Napierali na skrzydła drzwi, kopiąc je i uderzając, jednak te ani drgnęły. Było to logiczne, gdyż otwierały się do wewnątrz...
Starzec wyrżnął wszystkich. Ciął i dźgał na oślep, aż podłoga kleiła się od krwi służby. Żonie podciął gardło.
W innych pomieszczeniach domu szczekały psy. Rozjuszyło go to jeszcze bardziej.
Wybiegł na dół, do holu. Z komórki przy wyjściu chwycił siekierkę...
Niszczył wszystko, co znalazł. Psy, resztę służby, meble. Wszedł do każdego pomieszczenia, znalazł też bibliotekę... Tam wręcz posiekał swojego zdradzieckiego brata.
Wyszedłby też na ulice, zabijając każdego na swojej drodze dopóki nie padłby trupem, gdyby nie nagły strzał.
Syn, który nie umarł od noża, lecz wykrwawiał się nieubłaganie, gdy tylko odzyskał władzę nad własnym ciałem i zdołał się podnieść chwycił pistolet. Jednym, celnym strzałem zakończył żywot tyrana, furiata i mordercy, przeszywając kulą jego głowę.
Zaraz potem sam padł na ziemię, a łzy zaczęły skapywać z jego oczu. Jego ostatnim słowem, którym pożegnał się z życiem, było proste 'Dlaczego?'.

Ludzie oczywiście zauważyli co się stało, nikt jednak nie odważył się tam wejść, czy chociażby zbliżyć. Mówili, że słyszeli jakieś wrzaski, wycie jakby potępionych dusz, które ich odstraszało. Dom stał tak przez lata, lecz ludzie stawali się coraz bardziej ciekawscy i odważniejszi. Po długim czasie zaczęli wykradać rodzinne złota i wszystko inne co mogli sprzedać, potem jeszcze odstawiali tam śmieci i inne rzeczy których nie potrzebowali. Zburzyć jednak tego nie mogli."

Chciało mi się płakać. A nie, już płakałem. I bałem się.
Silvio złagodniał, i delikatnie dotknął mojego policzka, ścierając z niego łzę. Uśmiechał się smutno
- A ja tu ciągle byłem. Ojciec mnie zadźgał, a ja nie potrafiłem stąd odejść. Mogłem tylko nie dopuszczać do tego, by dom zburzyli. - mówił cicho. Zdałem sobie sprawę, że jego dotyk był niczym więcej jak powiewem powietrza... - Przez cały ten czas jakoś tu mieszkałem, jeśli mogę tak powiedzieć. Ludzie mnie nie widzieli, więc robiłem sobie z nich żarty dla zabicia czasu... Aż tu nagle wpadła tu taka mała, irytująca osóbka, która nie dość że miała zamiar zostać tu na jakiś czas, to jeszcze mnie widziała... I jakimś cudem mnie do siebie przekonałeś, Gabriel. I może zabrzmi to właśnie jak żart, ale sprawiłeś, że taka do cna zepsuta dusza całkowicie się w tobie zatraciła i zdołała uspokoić... - jego oczy znów były ciepłe. Ciepłe, ale...
Przezroczyste. I nie tylko oczy. Jego twarz, ramiona, dłonie. Te dzikie kudły... Znikał.
- Ale... Silvio... - jęknąłem. - To nie może być... Prawda.. - pociągnąłem nosem. Wtedy złapał mnie za ramiona i zamknął w uścisku, którego nawet nie czułem, po prostu wiedziałem, że jest.

Zakład < Yaoi >Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz