Długo... Nic nie było...
Mieszkaliśmy razem już... Miesiąc? Albo jakoś tak. W każdym razie dość długo.
Co działo się coraz częściej? Całkowite doprowadzanie mnie do wścieku.
Silvio to dupek, postanowione i sprawdzone.
Ale jedna rzecz sprawiała, że mu wszystko wybaczałem...- Silvio... Ty dziś gotujesz! - zawołałem z zadowolonym uśmiechem.
- Gotuje już piąty dzień pod rząd. Myślisz że nie wiem, że po prostu nie umiesz gotować i kochasz moje gotowanie?
- Chciałbyś! Potrafię gotować! A w twoich daniach nie ma nic specjalnego czy coś... - próbowałem jakoś uratować swój honor. Jako że właśnie siedzieliśmy w pokoju na kanapie odwróciłem się do niego plecami, udając obrażenie.
- Po prostu się przyznaj, dziewczynko. - ponownie zaczął mnie wnerwiać. Szybko się ku niemu odwróciłem, gotowy przysolić mu poduszką w twarz. Wyprzedził mnie jednak, złapał za koszulę z przodu i przewrócił tak, że moja głowa i większa część ciała wisiała nad podłogą, a nogami przewieszonymi przez oparcie kanapy bezładnie machałem w powietrzu.
- Debilu! - wrzasnąłem. Silvio jedynie się zaśmiał.
- Tak, moja ty księżniczko? - podniósł mnie trochę wyżej. Złapałem za jego rękę, nie chcąc spaść.
- Przestań!! Posadź mnie!!
- Ale czemu, Gabriello? - nachylił się nade mną. Dziwiło mnie, że przy trzymaniu mnie jedną ręką nawet mu ramię nie zadrżało.
- Bo tak!!
- A bo nie. Chociaż może i można znaleźć wygodniejszą pozycję... - prawie rzucił mną na kanapę. Cicho krzyknąłem, zaskoczony. Gorsze jednak było to, co zrobił zaraz potem. Chociaż trochę się już do tego przyzwyczaiłem, co chwilę coś odstawiał...
Uwalił się na mnie. Z twarzą nad moją piersią, z łokciami po moich bokach i podpartą na dłoniach głową, a najgorsze, że między moimi nogami.
- Tak jest lepiej, co? - uśmiechnął się swoim coraz częstszym uśmiechem. Nie wiedziałem czemu, ale jakoś jego uśmiech wydawał mi się...
Seksowny?
Tak jakoś.
Ale w każdym razie był uroczy. Przy tym uśmiechu jego twarz nabrała młodzieńczego wyrazu, a na policzkach pojawiły się dołeczki.
Ale ta sytuacja mi się wcale nie podobała!
- Złaź! - próbowałem odepchnąć go od siebie. Dalej się jednak na mnie gapił... - PUSZCZAJ! - wrzasnąłem i kopnięciem odepchnąłem się od oparcia. Udało mi się spod niego wyślizgnąć, ale niestety z głuchym dudnięciem wylądowałem na ziemi koło stołu...
A moje spodnie zostały na kanapie.
Na szczęście nie bokserki...
Silvio zaczął się śmiać.
- Kto by pomyślał, że nie jesteś chuderlakiem i coś tam masz! - prawie płakał ze śmiechu. Miałem ochotę kopnąć go w łeb...Nie był to jednak koniec wrażeń.
Złapał mnie za nogę i pociągnął do siebie.
I przyssał się do moich ust.
A ja...Beeeep, Polsat.
Wreszcie udało mi się to skończyć ^^
Teraz pytanie do was.
Znokautować Silvia, czy rozwinąć na yaoi poziom bara-bara?
CZYTASZ
Zakład < Yaoi >
RomanceGabriel zakłada się ze znajomym, że da rade spędzić kilka dni w nawiedzonym domu. Tylko ze tak naprawdę ten dom nie jest tyle nawiedzony, co zamieszany. A osoba tam mieszkająca jest samotna i zaborcza...