Chapter 2

67 9 10
                                    

Gdy tylko weszliśmy do galerii , Calum pobiegł do swojego ulubionego sklepu. Wszyscy powoli ruszyliśmy za nim, jednak kogoś brakowało. No tak nigdzie nie było widać Michaela.
- Jas, - z zamyślenia wyrwał mnie głos Ashtona.- Chce ci się tutaj siedzieć ? Wydaje mi się że, za nim Cal skończy coś mierzyć na dworze może być już ciemno.
- Dobra chodźmy stąd.
Kiedy wyszliśmy ze sklepu Ash popatrzył na mnie spojrzeniem pełnym współczucia.
- No co ? - odezwałam się
- Pamiętasz że, musimy ci kupić sukienkę tak? 

Uniosłam głowę do góry i wydałam z siebie jęk niezadowolenia. Wolałabym odrabiać pracę domową niż bawić się w przebieranki, ale sama to zaproponowałam. Wtedy spostrzegliśmy że, zbliża się  do nas czerwonowłosy.
- O, Michael może pomożesz nam wybrać jakąś sukienkę dla Jasmine?
Super jeszcze jego mi brakowało do szczęścia. Ale nic nie powiedziałam, jedynie posłałam mu sztuczny uśmiech. Widząc moją minę wybuchł śmiechem i pokiwał głową. Co go tak rozbawiło?


Weszliśmy do jakiegoś mega tandetnego sklepu dla "fajnych ludzi" i zaczęliśmy poszukiwania. Kiedy Michael wziął do ręki różową cekinową miniówę spiorunowałam go wzrokiem. Szybko się rozmyślił. Chwyciłam czraną prostą sukienkę i udałam się do przymierzalni. Miałam pięć sukienek : dwie czerwone i jedną różowo-białą od Ashtona. O zgrozo.
Moją czarną i granatową, matową sukienkę z rozkloszowanym dołem, sięgającą przed kolana. Od razu ją włożyłam i wiedziałam że, wezmę tą.
Wyszłam z przebieralni i podeszłam do kasy.
- Nie pokazałaś się nam w żadnej sukience. Ta czerwona z falbanką była śliczna - zaczął Ashton
Zapłaciłam za sukienkę i powiedziałam do Asha
- Jakoś nie w moim stylu
Przed sklepem czekał na nas Clifford szczerząc się do mnie.
- I co którą sukieneczkę sobie księżniczka wybrała ? - zapytał drwiąco. Uśmiechnęłam się z wyższością.
- Granatową.
No i jednen zero dla mnie bo go zatkało. W sumie nie wiem czemu aż tak bardzo się ździwił.
- Nigdy nie podobały ci się takie rzeczy.
- Teraz mi się podobają. Znów rzuciłam mu uśmiech i odwróciłam się aby pójść dalej.
Poszliśmy w trójkę do Starbucksa. Zamówiliśmy kawę i usiedliśmy przy stoliku. Byłam bardzo zadowolona, że nie musiałam łazić tak długo i szukać sukienki. Właściwie powinnam podziękować Cliffordowi.
- Hejka Ash ! Hejka Mike! - zaszczebiotała słodko Sharon Andrews. To było takie słodkie że, aż mnie mdli. Akurat ona musiała przerwać mi tę chwilę spokoju.
- Siema - odpowiedzieli chłopcy
Bez jakiego kolwiek słowa dosiadła się do nas. Ja tylko przewróciłam oczami. Postaram się ją ignorować
- Też przyszliście na zakupy? - Nie na spacer. Jak można być takim pustym? No tak w końcu jest chearleaderką.
Chłopcy pokiwali głowami a Michael zdobył się na najbardziej sztuczny uśmiech jaki tylko można.
- Radziłabym wam na nią uważać. Nie jest taka jak wam się wydaje. 
Zrobiłam wielkie oczy i zastygłam w bezruchu. Ona spojrzała na mnie wykrzywiła usta w fałszywym uśmieszku i zaczęła się śmiać.
- O co ci chodzi? - zapytał Ash
- Sam się niedługo przekonasz.
Wysłała mi całusa i sobie poszła.
- Co tu jest grane Jas ? - spytał mnie Ashton. Ta ruda idiotka coś ukrywała. A poza tym czy to nie była groźba? 
Zamiast mnie odpowiedział Michael.
- Ehem...szmata... - udawał że, kaszle i cicho powiedział ostatnie słowo . Nagle przestałam się tym przejmować i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.


Gdy wróciliśmy do domu poszłam się przebrać na wyjście z Calumem. Zaprosił mnie do restauracji na obiad a potem mieliśmy jechać od razu na imprezę. Założyłam swoją granatową sukienkę, zakręciłam włosy na końcach i pomoalowałam usta. Jeszcze tylko rzęsy i gotowe. Cal miał na sobie czarną marynarkę i spodnie. - Impreza miała być elegancka a skoro tak to idziemy też  do eleganckiego lokalu żeby nasze ciuchy miały jakiś sens - puścił mi oczko . Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wzięłam go pod ramię.
Gdy byliśmy w lokalu oboje zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy spagetti. Całkiem fajnie nam się rozmawiało.
- Pięknie dziś wyglądasz Jasmine.
Zarumieniłam się lekko i spuściłam wzrok. Nagle zadzwonił telefon Caluma.
- Kto to może być? - zapytał z uśmiechem. Przyłożył telefon do ucha i kiedy tylko ktoś zaczął mówić uśmiech natychmiast  mu zszedł z twarzy. Odszedł od stołu i wyszedł z restauracji. Trochę się przestraszyłam. A co jak się coś stało któremuś z chłopaków? Po dziesięciu minutach przyszedł z powrotem. Był zły. Było to bardzo widać.
- Jasmine bardzo Cię przepraszam ale muszę załatwić pilną sprawę więc odwiozę cię na imprezę i przyjadę tam później...
- Jak to ? Stało się coś ?
Unikał mojego spojrzenia.
- Nie ja .... po prostu muszę iść.
Wstaliśmy od stołu i całą drogę na imprezę przebyliśmy w milczeniu. Byłam zła na Caluma ponieważ, nie chciał mi powiedzieć o co chodzi. Od kiedy on miał jakieś tajemnice przede mną? Poza tym tak się cieszył na nasze spotkanie. To nie mogła być zwykła "sprawa do załatwienia".

If you remember...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz